poniedziałek, 27 listopada 2017

„Prokurator” - Paulina Świst | Test granicy dobrego smaku

Autor - Paulina Świst
Tytuł - „Prokurator”
Gatunek - literatura obyczajowa, romans
Liczba stron - 320
Rok wydania - 2017
Wydawnictwo - MUZA SA
Ocena - 1/10


















Czy trudno napisać bestseller? Wszystko jest kwestią założenia. Autorzy co rusz prześcigają się w pisaniu nowych książek, które utrzymują się w czołówkach najpopularniejszych tytułów, ale nie zapisują się na długo w pamięci Czytelnika. Brak wiarygodności zdaje się być wyrokiem dla takiej książki. Paulina Świst postanowiła spróbować swoich sił w świecie literackim, wskutek czego powstał „Prokurator”. Czym jednak jest ta książka? Czy słusznie zyskała tak olbrzymią popularność?

Kinga Błońska jest adwokatem. Przyjechała do Gliwic, aby bronić „Szarego”, jednego z najgroźniejszych gangsterów. Kobieta przebywa na imprezie, obecnie przechodzi problemy małżeńskie. Postanawia poderwać mężczyznę „na pięć minut”. Sztuka ta - na jej nieszczęście - udała się. Obiektem zainteresowania kobiety stał się Łukasz, będący prokuratorem w sprawie, którą Błońska ma prowadzić w Gliwicach. Co z tego wyniknie?

Powieść nie każdemu przypadnie do gustu. Dzieje się tak z uwagi na dosadny, soczysty język, jakim została napisana. W stylu autorki dominują słowa powszechnie uznawane za wulgarne. Niepokojem napawa fakt, że taki zabieg z założenia ma obrazować codzienność polskiej prokuratury. Po przebrnięciu przez gąszcz epitetów można zwątpić w powagę tej instytucji. Brak hamulców nie stawia jej w korzystnym świetle, wręcz przeciwnie - skłania do refleksji na temat mentalności osób piastujących to, wydawałoby się, tak zaszczytne stanowisko.

Zastanawiający jest bez wątpienia fakt, co przyczyniło się do tak wielkiego sukcesu książki. Odpowiedź jest oczywista:  wsparcie promocyjne. Kampania reklamowa obracała się wokół tajemnicy dotyczącej tożsamości autorki. Obecnie wiadomo, że posługuje się ona pseudonimem, z wykształcenia jest prawniczką, która posiada własną kancelarię. Czy bez takiego chwytu ta książka miałaby szansę przebicia na rynku wydawniczym? Wątpliwości są uzasadnione. Na przykładzie tej powieści widać, w jaki sposób wykorzystywany jest czuły punkt społeczeństwa. Promocja działa na chwilowych emocjach, co nosi znamiona techniki manipulacji. Przyciągająca okładka nie jest jednoznaczna z intrygującą treścią. To igranie z psychiką odbiorcy, a lektura tej pozycji może odbić się na jego zdrowiu psychicznym.

Ktokolwiek zaczął czytać tę książkę, prawdopodobnie od razu zwrócił uwagę na jej język. Autorka karmi umysł epitetami w takiej ilości, że po wycięciu ich lub zredagowaniu, niewiele zostaje. To lektura dla ludzi o mocnych nerwach. Do kompletu należy dołożyć nieudolne opisy scen erotycznych, nie wywołujące jakichkolwiek emocji u odbiorcy. W ten sposób powstaje powieść sztuczna. Pozostaje jednak wciąż pytanie: do kogo jest ona kierowana? Kim są te tłumy, które bez wahania po nią sięgną? Czego oczekują? Brak odpowiedzi rodzi pustkę i niestety „Prokurator” nią jest. Nie pozostawia po sobie najmniejszego śladu emocji, krzty wrażenia. Istnieje oddzielnie, przyciąga z zewnątrz, nie oferując nic w zamian.

Skrajne emocje po lekturze mogą być powodowane również innym czynnikiem - zawodem autorki. Kobieta, która studiowała prawo, zna się na temacie. Można jednak odnieść wrażenie, że fenomen tej książki tkwi w kreacji bohatera. „Szary” nasuwa natychmiastowe skojarzenia z serią erotyków autorstwa znanej wszystkim amerykańskiej pisarki, E L James. Czy Paulina Świst posłużyła się tłumaczeniem pseudonimu w nadziei, że przyciągnie dzięki temu większą ilość Czytelników? Jeśli tak - sukces wątpliwy. Tego typu wytwory już dawno skutecznie podzieliły środowisko czytelnicze na dwa obozy. Pozostaje jedynie zastanowić się, do którego należy każdy z nas.

„Prokurator” Pauliny Świst jest skazany na chwilową popularność i natychmiastowe zapomnienie. Nie wywołuje żadnych głębszych emocji. Całość wzbudza jedynie niesmak. Brakuje jakiejkolwiek angażującej fabuły, co pozwala zapomnieć o tym wytworze zaraz po zamknięciu powieści. Trudno nawet nazwać ten efekt pracy książką, byłoby to duże nadużycie w porównaniu do innych, naprawdę wartościowych tytułów. Historia z dreszczykiem emocji i niczym więcej. Umrze w tłumie nowości. Łatwo o niej zapomnieć, jednak można - i trzeba - unikać podobnych tytułów. 

14 komentarzy:

  1. Rzadko widzę krytykę tej książki. Większość raczej jest nia zachwycona :) Ja jeszcze nie miałam okazji jej czytać, chociaż kiedyś pewnie zobacze o co tyle szumu :)

    Pozdrawiam,
    The Bookish Dance

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czy to o tej książce słyszałam i chciałam przeczytać. Jeśli to ta to już mi się jej odechciało.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja już spotykam się z kolejną negatywną opinią tej książki, ale i tak bym po nią nie sięgnęła. Porównanie do Greya mnie nie przekonuje, to nie są książki, które czytam na co dzień.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta książka właśnie odpchnęła mnie tym iż wszędzie było jej pełno. Swego czasu wciskano ją nawet jako dodatek do przeróżnych gazetek z saloników prasowych. Ja rozumiem marketing i duża dostępność w jakimś tam stopniu gwarantują sprzedaż towaru ale osobiście nie lubię gdy wpycha się niejako na siłę jakąś pozycję. Dlatego odpuszczam tę książkę i nie zamierzam jej brać nawet gdyby dawano mi ją za darmo.

    Pozdrawiam
    https://ksiazki-czytamy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Chodzę koło tej książki od dawna, ale jakoś nie umiem się za nią zabrać... Chyba muszę trochę odpocząć od tego szału na nią.

    OdpowiedzUsuń
  6. To dobrze, że nie planowałam jej czytać, pozdrawiam ucztadladuszy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie czytałam dziś już kilka opinii na temat tejże​ książki i wszystkie były negatywne ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Może kiedyś przeczytam ale to raczej odległy plan. :)

    Pozdrawiam,
    lunafisher.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Słyszałam same negatywne opinie. Wiec podziękuję. Jeżeli ktoś porównuje jakąkolwiek książke do Greya to ja juz wiem, że to kompletnie nie dla mnie :D Dzięki za pomoc :) Świetna recenzja

    OdpowiedzUsuń
  10. Też widziałam szał na tę książkę, ale nigdy nie byłam jej ciekawa, a teraz już wiem, że po prostu nie warto :)

    Pozdrawiam ciepło,
    Sara z Pełna kulturka

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy zobaczyłam slogan reklamowy "OSTRY seks, OSTRY język, OSTRA jazda" to ech... nawet nie mam sił tego komentować. Głównie spotykam się z opiniami, że to gniot, nie mam zamiaru to to sięgać. Brrrr...
    Book Beast Blog

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie mam o niej zdania, może wkrótce przekonam się na własnej skórze :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Chciałam ją przeczytać, ale póki co mam za dużo swoich książek by tracić czas na średniaki :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Czytałam i całkiem lubię :)

    OdpowiedzUsuń