poniedziałek, 14 maja 2018

75. "Gwiazd naszych wina"-John Green

Autor-John Green
Tytuł-"Gwiazd naszych wina"
Gatunek-literatura młodzieżowa
Liczba stron-312
Wydana-2013
Ocena-6/10













Dziś recenzja trudna. Dlaczego? Wiem, że autor jest uwielbiany. Nad tą książką jedna część się rozpływa, a druga miesza ją z błotem. Po tych wszystkich wysłuchanych zachwytach na temat autora dość sceptycznie podchodziłam do jego twórczości. Jakie wrażenia wywarła na mnie ta pozycja? Zapraszam.


Nastoletnia Hazel Grace choruje na raka tarczycy, który z czasem dał przerzuty do płuc. Z tego powodu dziewczyna nigdzie nie może wyjść bez butli z tlenem, oddycha za pomocą wąsów tlenowych. Świadoma swojej choroby i przykrej przyszłości, jaka niestety ją czeka, nie jest osobą specjalnie towarzyską, nie chce zbytnio nawiązywać bliższych relacji społecznych. Jej matka takie zachowanie uznała za objaw depresji. Postanawia spróbować zaradzić takiemu stanowi rzeczy i kieruje dziewczynę na spotkania grupy wsparcia. Należą do niej osoby chore na raka, takie, które wygrały walkę z tą chorobą. Na pierwszym spotkaniu dziewczyna poznaje Augustusa. Chłopak nie może oderwać od niej wzroku. Wkrótce niespodziewanie wkradnie się on w życie Hazel.

Bohaterowie tej książki są niezwykle dojrzali jak na swój wiek, inteligentni, świadomi tego, co może ich czekać w życiu. Wiedzą jak niesprawiedliwy może być los. Pomimo tego starają się ze swojego życia czerpać jak najwięcej. 

Ta książka uświadamia nam, że pomimo problemów, jakie nas spotykają, powinniśmy być wdzięczni losowi. Są ludzie, którzy mają o wiele trudniejszą sytuację życiową. Nawet pomimo choroby możemy spełniać swoje marzenia. Z tej strony jest to książka pouczająca.

Motyw choroby przypomniał mi od razu dwa tytuły:

"Oskar i pani róża"-E. E. Schmitt-oglądałam film, czytałam w tamtym roku książkę i tak samo zalewałam się łzami. Znajdziecie recenzję w indeksie. Nie da się tego na spokojnie czytać i po tym tytule dałam sobie spokój z tematyką śmiertelnych chorób.
"Nie ma nieba"-J. Kosowska-pisałam Wam tutaj niedawno o tej książce. Też płakałam. Zajrzyjcie.

Plusem tej książki jest styl autora. Prosty, lekki, ale książka zawiera dużo mądrości, patrząc na chorobę oczami Hazel. Z tego powodu nie dziwie się takiej popularności, jaką zyskały książki autora. Tutaj, pomimo trudnej przecież tematyki, czyta się ją lekko. To rzadkość przy tego typu motywach.

Książka podobała mi się. Myślę, że powinien przeczytać ją każdy, ze szczególnym uwzględnieniem nastolatków. Dla nich będzie to z pewnością tytuł wartościowy, gdyż zmienia sposób patrzenia na chorobę. Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Johna Greena, możliwe, że w przyszłości jeszcze po coś sięgnę. Polecam.

6 komentarzy:

  1. Jakiś czas temu zwróciłam na nią uwagę, ale nie czuję potrzeby przeczytania jej. Mam już dość chorób, bo jest ich coraz więcej w moim otoczeniu. Natomiast "Oskar i pani Róża" to piękna historia i zastanie ze mną na zawsze.

    Pozdrawiam i zapraszam:
    Biblioteka Feniksa

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam prawie wszystkie książki tego autora ( oprócz tej najnowszej) i tylko tę historię pokochałam tak bardzo mocno.
    Świetna recenzja, pozdrawiam ciepło

    https://mieszkajaca-miedzy-literami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. O książce faktycznie było bardzo głośno parę lat temu, ale nie skusiłam się i chyba już tego nie zrobię :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tyle wystarczy, żeby zachęcić mnie do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  6. Widziałam film, książki nie miałam okazji poznać, ale póki co nie ciągnie mnie do niej.

    OdpowiedzUsuń