poniedziałek, 4 lutego 2019

"Nieodgadniona"-Remigiusz Mróz | Nie oceniaj książki w połowie...

Autor-Remigiusz Mróz
Tytuł-"Nieodgadniona"
Gatunek-thriller
Liczba stron-400
Wydana-2019
Ocena-8/10


















Dziś witam Was w kolejnej recenzji, na którą czekają chyba wszyscy od momentu zapowiedzi i premiery. Miała ona miejsce zaledwie w środę, ja wczoraj skończyłam czytać, a teraz spieszę do Was z wrażeniami po lekturze. Tym, którzy narzekali na nielogiczności, mnóstwo dziwnych pytań w "Nieodnalezionej", spieszę donieść, że odpowiedzi na nie znajdziecie właśnie w najnowszej powieści Remigiusza Mroza. Lepsza od pierwszej? Gorsza? Równa? Zapraszam.



Książka jest bezpośrednią kontynuacją "Nieodnalezionej", więc bez jej znajomości, nie ma się co zabierać za tę. Damian Werner już właściwie pogodził się ze stratą ukochanej narzeczonej. Stara się zapomnieć, choć to łatwe jedynie w teorii. Ewa przecież nie żyje. Mężczyzna nie przestał jej jednak kochać. Tymczasem Kasandra rozpaczliwie poszukuje swojego syna, Wojtka. Nie wiadomo, gdzie jest, czy żyje, w jakim jest stanie. Ślady prowadzą ją do Wernera, jednak niesłusznie. Ostatecznie trop w sprawie Ewy prowadzi do Opola. Tam Damian, wraz z Jolą spotykają starszą kobietę, która wydaje się coś wiedzieć o tej dziwnej sprawie. Co z tym wszystkim wspólnego ma Kasandra? Gdzie jest Wojtek? Czy w sprawę jest jakoś wmieszany podkomisarz Prokocki? Czy Ewa na pewno nie żyje?

Nie podobała mi się postać samej Kasandry. Znienawidziłam ją doszczętnie. Ja rozumiem, że przechodziła piekło w domu, miała powód, by pozbyć się męża. Moment, gdy tymczasowo trafiła do aresztu był dla mnie jednym z trudniejszych. Zastanawiam się, dlaczego nasz Autor zawsze swoich bohaterów posyła do najcięższych więzień. Zobaczcie na Forsta w "Trawersie"-Czarny Delfin, z którego teoretycznie nikt żywy nie wychodzi. Praktycznie jednak tak. Kasandra trafiła do opolskiego Zamtuza, w którym prostytucja i tortury więźniarek były na porządku dziennym. Gwałty zdarzały się nieco gorzej. Ostatecznie wyszła stamtąd na pewnych warunkach. Jawi mi się jako krętaczka i manipulatorka. To ona, będąc w zmowie z Prokockim i kilkoma innymi osobami nagrywała wszystkie kasety, podszywając się pod Ewę, odbierając jej tożsamość. Skąd tak dobrze znała jej historię? Musicie sprawdzić sami. Szkoda tylko, że nie umarła, miałam jej już dość po tym tomie.

Damian Werner... Dalej próbuje rozwiązać zagadkę, przychodzi mu to z wielkim trudem, ale otrzymał wskazówki od samej Kasandry.W pewnym momencie sam już chyba nie wie, co jest tu prawdą, a co nie.

Znienawidziłam również Tomasza Prokockiego. Wychodzę z założenia, że policja powinna pomagać obywatelom, a nie utrudniać im życie i odnalezienie bliskich! Tymczasem nie robił nic, aby to uczynić, wręcz przeciwnie-chciał za wszelką cenę wmówić Damianowi, że jego narzeczona już dawno nie żyje i pozbawić go jakichkolwiek nadziei. Wkrótce jednak pękł i ujawnił informację o jednym z nagrań, którego Damianowi nie udało się już odsłuchać...

Ewa... Właściwie nie wiem, co o niej myśleć. Czułam, że żyje. Nie dziwiłam się, że wyjawiła narzeczonemu prawdę, była mu to winna. Piekło, jakie przeszła znała tylko ona. Ostatecznie było mi smutno, że tak to wszystko się skończyło.

Autor w swojej książce poruszył bardzo burzliwe i głośne medialnie tematy: wiara, pedofilia, homoseksualizm. O dwóch pierwszych zazwyczaj się nie wypowiadam, nie mam zdania, aczkolwiek nie przeczę, że takie rzeczy się dzieją. Okrzyknięty przecież hitem XXIw. film "Kler" w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego nie wniósł niczego nowego. Jest odpowiedzią jedynie na to, co już od dawna się dzieje, a o czym milczymy, bo nie widzimy, bądź nie chcemy tego widzieć.

Nie rozumiem pewnego rodzaju zarzutu wobec Autora. Pisanie o przemocy domowej. To nie jest temat tabu! Nie przytoczę Wam statystyk, ale dziennie dużo kobiet ginie z powodu przemocy domowej. Nie należy się bać. Są telefony zaufania. Ten temat był, jest i będzie aktualny i uważam, że bardzo dobrze, że ktoś go u nas poruszył.

Muszę przeprosić Autora. Za wcześnie oceniłam książkę, będąc w połowie. Wątek więzienny nie przypadł mi do gustu. W podobnych środowiskach nikt przecież poezją nie mówi, ale mimo wszystko. Nasz pisarz wczuł się w klimat, ale chyba Kasandry nie lubi, skoro zgotował jej takie piekło. Najpierw od męża, potem od otoczenia Zamtuza.

Książka podobała mi się. Godna kontynuacja. Mam nadzieję, że Autor nie wypali za rok wiadomości o trzeciej części. Pamiętam wszystkie fabuły, ale nie lubię odgrzebywać ich po roku i dłużej. Polecam Wam ten tytuł, a obecnie czekam na dziewiąty tom z Chyłką. Doszły mnie słuchy, że jego premiera będzie miała miejsce w połowie marca. "Umorzenie", o ile dobrze pamiętam tytuł.

1 komentarz:

  1. Wydaje mi sie, że zarzut nie dotyczy samego pisania o przemocy domowej, lecz o spsoobie, w jaki robi to Remigiusz. A dla jest to poziom literackiego porno, gdzie oby jak najdokładniej wszystko opisać, a niekoniecznie wcielić się w uczucia ofiary.

    OdpowiedzUsuń