środa, 26 czerwca 2019

"Cymanowski Młyn"-Stefan Darda&Magdalena Witkiewicz | Oczekiwania vs rzeczywistość...

Autor-Stefan Dada, Magdalena Witkiewicz
Tytuł-"Cymanowski Młyn"
Gatunek-współczesna
Liczba stron-340
Wydana-2019
Ocena-4/10






















Niełatwo będzie mi zacząć dzisiejszy wpis. Z duetami, tak jak i z debiutami, bywa różnie. Przyznam szczerze, że wzbraniałam się długo przed tą książką, bo jak wiecie NIE ZNOSZĘ POWIEŚCI OBYCZAJOWYCH! Co się stanie, gdy dwoje popularnych, poczytnych polskich pisarzy napisze powieść? Może być ona bombą (jak "Darknet", opowiem w lipcu) lub zupełnie odbiegać od oczekiwań i tak było w moim przypadku. Zapraszam.


Młode małżeństwo, Monika i Maciej, przechodzi kryzys. Bardzo głęboki. Oboje trwają w złudnym przekonaniu, że urlop w leśnym pensjonacie, na zupełnym odludziu i z dala od cywilizacji, może jeszcze wszystko uratować. Początkowo wszystko zmierza w dobrą stronę (te romantyczną...), jednak nagły wyjazd Macieja powoduje, że wraca przeszłość. Łukasz, syn właściciela, przypomina Monice jej byłego narzeczonego. Czy to na pewno tylko złudzenie?

Powieść napisana jest przez dwóch autorów, na co dzień tworzących w zupełnie innych gatunkach: Magdalena Witkiewicz, czyli powieść obyczajowa (nie mam zamiaru czytać) i Stefan Darda, którego kojarzymy chociażby z cyklu "Czarny Wygon", obecnie jestem po lekturze jego najnowszej powieści (również w lipcu). Po takim połączeniu spodziewałam się potężnej dawki emocji. Liczyłam i przeliczyłam się bardzo. Akcja jest dość powolna, nie odczuwałam zbytniego napięcia, jak to bywa w przypadku grozy. Wątek obyczajowy przysłania wszystko. Zero napięcia, zero fajerwerków. Niestety powieści obyczajowe przechodzą przez moją głowę bez echa.

Muszę przyznać, że nie jestem zadowolona z tej pozycji. Gdzieś ten potencjał się rozmył. Najbardziej boli mnie to, że Stefan Darda naprawdę potrafi tworzyć ciekawe fabuły, a tutaj miałam wrażenie, jakby zgasła w tle miłosnych chwil. Mnie niestety wszystkie obyczajówki (dosłownie wszystkie!) przypominają telenowele czy paradokumenty, typu "Trudne sprawy". Dlatego nie sięgam, bo takich form jest już dla nie za dużo. Przesyt. Podobnie trudno mi znaleźć dobry serial kryminalny (wolę czytać-zero hałasu, a i tak pamiętam wszystko). Za mało akcentów grozy jak dla mnie.

Książka niestety zawiodła mnie. Klimat jest, ale to jej w żadnym stopniu nie ratuje. Moje obawy okazały się uzasadnione. Jeżeli mam kogoś polecać, to sięgajcie po Stefana Dardę, który w moich oczach jest jednym z bardziej wyróżniających się nazwisk polskiej grozy. W duecie niestety lekko zgasł. Potencjał był, ale nie został wykorzystany. Nie polecam, ale sprawdźcie sami.

1 komentarz: