wtorek, 7 stycznia 2020

„Moje wynalazki. Autobiografia”-Nikola Tesla | blaski i cienie życia wynalazcy...

Autor-Nikola Tesla
Tytuł-„Moje wynalazki. Autobiografia”
Gatunek-biografia/autobiografia/pamiętnik
Liczba stron-140
Wydana-2018
Ocena-8/10














„Potrzeba matką wynalazku” - znacie takie powiedzenie? Pojawia się ono tutaj nieprzypadkowo. Dziś przypada 77. rocznica śmierci jednego z największych wynalazców w historii. Nie boję się tego powiedzieć. Jedna z moich ulubionych postaci, a ta miłość zaczęła się już w gimnazjum, na fizyce. O prądzie mogłam mówić bez końca. Czas na recenzję autobiografii Nikoli Tesli, nie muszę go przedstawiać. Nadmienię tylko, że niniejsza recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Horyzont Idei.




„ - Nikola będzie dzieckiem burzy.
 - Nie burzy lecz światła (...)”


Na wstępie powiem Wam, że urodził się podczas burzy z piorunami. Burza to światło. Czy nie można zatem traktować tego jako znak na całe jego dalsze życie? Życie, które go zupełnie nie oszczędzało. To chyba pierwszy przypadek człowieka, który pokonał cholerę! Jak wiecie, w XIXw było to niełatwe zadanie.

Nikola Tesla to inżynier, ale również wytrawny mól książkowy, o czym pewnie niewielu z Was wiedziało. Jego ulubioną książką - moją jeszcze nie - był „Faust” J. W. Goethego. Przeczytał również wszystkie dzieła Voltaire'a. Co czytał? Wszystko, co się dało, skończywszy na książkach Marka Twaina, z którym się przyjaźnił. Sam również tworzył, zdarzało mu się pisać wiersze, chociaż dziś nie odnajdziemy ich zbyt wiele. Szkoda, chciałabym zobaczyć takie wcielenie naukowca.

Autora mogę zaliczyć do mojego ulubionego typu ludzi. Jako naukowiec lubił drążyć i drążył temat dopóki nie wydrążył w nim dziury. Zadawał wiele pytań, sobie również. Czasem niewygodne, ale zawsze musiały paść.

Jest mi smutno. Zazwyczaj z wielkimi ludźmi jest tak, że za życia są pomijani. Dopiero po śmierci ktoś ich docenia i nie inaczej było w tym przypadku. Dziś kojarzymy Teslę z jednostką indukcji magnetycznej. Zapominamy, że jest on ojcem wielu wynalazków, z których obecnie korzystamy: prądnica prądu przemiennego (alternator, macie w autach), świetlówka, radio,  dynamo rowerowe, czy w końcu baterię słoneczną. To jego twory. Do dziś z ich korzystamy i myślę że dziś byłby szczęśliwy z tego powodu.

Śmierć Tesli była wydarzeniem nagłym. Miał już swoje lata, ale wszystko zakończył zakrzep tętnicy wieńcowej. Po jego śmierci wynalazki przejęli Amerykanie i Sowieci. Część w ogóle spłonęła, nie udało się ich uratować, podobnie jak laboratorium.

Pewnie zapytacie, kogo bardziej doceniam? Macie odpowiedź. Co prawda jego pracodawca dużo bardziej mi pomógł i ułatwił życie (dyktafon!), ale jednak zostaję wierna Tesli. Za co? Za tę niezłomność, wiarę, upór i nieustanną ciekawość (stad tyle pytań). Nigdy nie tracił wiary, nawet w najtrudniejszych chwilach. Nie mogę o nim zapomnieć. Jako naukowiec zdecydowanie jest dla mnie wzorem. Polecam, ta książka ma sto lat! Napisał ją z myślą o inżynierach. Ja dałam radę, więc Wy też nie powinniście mieć z jej lekturą problemu.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Horyzont Idei.

4 komentarze: