niedziela, 10 czerwca 2018

„Stukostrachy” - Stephen King | Błahostka początkiem przemiany


 Autor - Stephen King
Tytuł - Stukostrachy”
Gatunek - horror
Liczba stron - 640
Rok wydania - 2008
Wydawnictwo - Prószyński i S-ka
Ocena - 5/10


















Stephen King to jeden z najpopularniejszych pisarzy zagranicznych. Każdy, jeśli nie czytał, to przynajmniej widział ekranizację którejś powieści, a nawet wymieni kilka tytułów. Wiadomo, że ma on mnóstwo pomysłów. Realizacja jednych wychodzi bardzo dobrze, a innych pozostawia wiele do życzenia. Tak też stało się w przypadku „Stukostrachów”.

Bobbi Anerson, mieszkanka miasteczka Haven, napotyka przypadkiem na kawałek metalu. Bezskutecznie starała się go wykopać. Wkrótce okazuje się, że jest to element statku, który rozrasta się do gigantycznych rozmiarów. Kobieta popada w dość nietypowe uzależnienie od tego obiektu. Konsekwencje tego zjawiska dotykają również samych mieszkańców miasta. Zostają oni obdarzeni mocami, których nie posiadają zwykli obywatele.



W nocy, gdy cały dom śpi, już śpi,
stukostrachy, stukostrachy stukają  do drzwi.
Chciałbym stąd uciec, lecz boję się,
że stukostrach zabierze mnie.” 




Czym właściwie jest ta powieść? Autor tym razem pokusił się o napisanie horroru science fiction. Nie wiadomo co prawda, czym dokładnie są tytułowe stwory, jednak samo ich działanie napawa niepokojem. Ta powieść to twór współczesny pod względem zawartych w niej motywów: energia jądrowa, również katastrofa w Czarnobylu - wydarzenie bliskie poprzedniemu pokoleniu. Pomysł na fabułę wydaje się intrygujący dla wielu osób.

Trudno jednoznacznie ocenić tę powieść. Autor umiejętnie operuje postaciami w wykreowanych przez siebie światach. Na początku można odnieść nawet wrażenie, że czuć w tej powieści narastające napięcie. Z upływem każdej kolejnej strony radość zamienia się w smutek. Dalej wcale nie jest lepiej. Ta powieść jest bardzo niedopracowana. Widnieją w niej fragmenty, które powinny być przynajmniej zredagowane, o ile nie zupełnie wycięte przed wydaniem. Przebrnięcie przez opisy wizji bohaterki jest nużące. Być może winny temu niedopracowaniu okazał się stan samego Stephena Kinga podczas pracy nad książka. Sam przyznaje, że nic z niej nie pamięta. Gdyby część wycięto, wyszłoby to na plus. W ten sposób otrzymujemy jedynie cegłę z dobrym konceptem fabularnym, ale niezbyt udanym wykonaniem.

Na uwagę zasługuje sama atmosfera miasteczka. Przypomina ono idyllę, ma swój urok i mrok zarazem. Nic jednak nie zapowiada koszmaru, jaki nad nie nadciąga. Miasto znajduje się w znanym już Czytelnikom stanie Maine Stanów Zjednoczonych. Jak widać, wszystko u Stephena Kinga łączy się w spójną całość. Potrafi tworzyć wiele intrygujących lokacji, do których lepiej nie zapuszczać się samotnie.

Niestety, „Stukosttrachy”, pomimo dobrego pomysłu, nie wywierają emocji. Wykonanie spłyca tę powieść i może zniechęcić do lektury nawet największych fanów autora. Zakończenie tej powieści jest obiecujące i daje nadzieję na kontynuację przedstawionego motywu. Gdyby ta powieść miała powstać ponownie, być może wypadłaby lepiej. Nikt by n tym nie ucierpiał. Wielka szkoda zepsutej realizacji planu. Może kiedyś doczekamy się nowej, podobnej i lepszej warsztatowo powieści. 

1 komentarz:

  1. Ta książka jeszcze przede mną, ale już jest na półce w pokoju :) Mam nadzieję, że się nie zawiodę.

    OdpowiedzUsuń