Autor-Jakub Żulczyk
Tytuł-"Wzgórze psów"
Gatunek-współczesna
Liczba stron-864
Wydana-2017
Ocena-10/10
Dziś chciałabym opowiedzieć Wam o książce, która będzie jednocześnie moim pierwszym spotkaniem z prozą popularnego polskiego pisarza. Po tytuł ten sięgnęłam, ponieważ wydał mi się on najgłośniejszy wśród wszystkich książek autora. Zapraszam więc na recenzję „Wzgórza psów”.
Zybork to mała warmińsko-mazurska prowincja, w której mieszkańcy stanowią hermetycznie zamkniętą społeczność. W tym miejscu wszystko jest możliwe. Ta pozornie sielska prowincja ma również swoje mroczne tajemnice, które nie ujrzałyby światła dziennego, gdyby nie pewne tragiczne wydarzenia. To właśnie one niejako naznaczyły to miejsce skazą. Demony przeszłości nie dają o sobie zapomnieć. Wszystko to, co już kiedyś miało miejsce, teraz wraca do tego miasteczka ze zdwojoną siłą. Cień na tę sielskość rzucają tragiczne wydarzenia związane z zaginięciami ludzi.
Mikołaj Głowacki to emocjonalny wrak człowieka, którym jest tylko w sensie fizycznym. Natomiast w środku przypomina on strukturę zupełnie rozsypaną w drobny mak. Nie jest w stanie pozbierać się i zacząć żyć na nowo. Sam próbuje uporać się z pewną historią z przeszłości, która nie daje mu spokoju. Im dalej w las, tym ciemniej, podobnie w przypadku naszego bohatera – im bardziej stara się odbić od dna i zapomnieć o przeszłości, tym ona coraz bardziej wciąga go w swoje bagno. Skutkiem tej sytuacji jest pojawienie się pewnej postaci, o której Mikołaj tak bardzo chciał zapomnieć. Bohater napisał kiedyś książkę o małym miasteczku, w której rzeczywistość i fikcja literacka wzajemnie przeplatają się. Niestety wszystko to, co napisał, sprawiło, że tym samym rozsławił swoje miasteczko niekoniecznie z pozytywnej strony.
Mikołaj wraz z żoną Justyną, z zawodu dziennikarką, wraca na przysłowiowe stare śmieci. Przy okazji dowiadujemy się, że kiedyś w miasteczku rządziła mafia. Kilka należących do niej osób jest nietykalnych i bezkarnych. Teraz wydawałoby się, że w okolicy jest spokojnie, jednak to tylko pozory i złudzenie. Zaczynają ginąć ludzie. Mikołaj i Justyna próbują dokopać się do prawdy, która lepiej, aby nigdy nie wyszła na jaw.
Kto zabił Darię, pierwszą dziewczynę Mikołaja? Kim są osoby poszukujące prawdy? Kto zaginie w mrocznym miasteczku? Jeżeli jest coś do uratowania, to czy się uda się tego dokonać? Jaka jest wreszcie prawda o mrocznym miasteczku i jego mieszkańcach?
Muszę przyznać, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczona tą książką. Tempo akcji jest bardzo różne. Wydawać się może, że jest to proza obyczajowa z uwagi na wątek związany z miasteczkiem, jednak poza tym elementem w powieści odnajdziemy również liczne cechy typowe dla thrillera. Jest to pozycja, która wciąga i nie pozwala o sobie zapomnieć. Trudność w lekturze może stanowić specyficzny styl pisania Jakuba Żulczyka, którego sama wcześniej nie znałam, a do którego na początku trudno jest się przyzwyczaić.
Powieść Jakuba Żulczyka dotyka pewnych dylematów moralnych, związanych z życiem i sensem istnienia zła. Czy za zło wyrządzone innej osobie, można karać złem? Jaka jest rzeczywista pamięć o ludzkiej krzywdzie? Gdzie tak naprawdę jest granica wymierzania sprawiedliwości? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań odnajdziecie sięgając po „Wzgórze psów” Jakuba Żulczyka.
Książka momentami bardzo dosadnie pokazuje nam, jak niewiele trzeba, aby z dnia na dzień stać się złym człowiekiem. Witajcie w społeczności, w której czasami jeden krok może sprawić, że umrzecie, i nie macie żadnej pewności, że po Waszej śmierci ktokolwiek z mieszkańców będzie o Was pamiętał.
Książka ogromnie mi się podobała. Pierwsze spotkanie z prozą autora uważam za niezwykle udane. Powieść obyczajowa i jednocześnie thriller, intryguje tajemnicą, ale czy macie na tyle odwagi, aby spróbować rozwiązać te niewyjaśnioną zagadkę? Polecam bardzo serdecznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz