poniedziałek, 9 września 2024

Ogłoszenia parafialne...| Wychodzę z siebie

Moi Drodzy!
Jak wiecie, nie jestem zwolenniczką jakichkolwiek zmian wbrew mnie. Nie zachodzą takowe od moich urodzin, co nie zmienia faktu, że jestem jak pole minowe. Wystarczy bodziec, który mnie wybije z rytmu dnia i mogę pomarzyć w tym roku o systematyczności (taki też mam niestabilny Rok Osobisty).  Żeby nie było, że obijam się, kiedy nic nowego nie pojawia się tutaj, oto, co nadchodzi z mojej strony...


Czytam, chociaż trudno mi się skupić, więc szukam chociaż trzech godzin dziennie (nie licząc weekendów).
Żyję według numerologii i tym sposobem już wiem, że w piątek najprędzej przepiszę coś (dokończyć stare, nic nowego). Ktokolwiek będzie krytykował moją pracę (najbardziej ci, którzy nie mają o niej pojęcia), ten krytykuje też dziedzinę stworzoną przez matematyka, który chciał ułatwić nam życie - udało mu się to. Na wszystko jest odpowiedni dzień/miesiąc/rok w cyklu. 
Jestem sama sobie szefową i dobrze mi z tym. Co prawda nie mam kogo poprosić o pomoc, bo zrezygnowałam ze znajomych (po co mi ktoś, kto mnie nie umie wesprzeć?), ale z drugiej strony nie ma mnie też kto zawieść, gdyby coś poszło nie tak. Dziś wiem, że nawet na imiona muszę uważać, bo pod niektórymi jest tak nielubiana przeze mnie szesnastka (która za mną chodzi, włącznie z tym, że szesnastego dnia miesiąca poznałam osobę urodzoną... szesnastego, żeby nie było nudno) Co najmniej sześć razy od osób z imionami z tą wibracją przeżyłam to samo i tak samo bolało. Dziś wyrzucam (o ile to nie ktoś z pracy). Jakby mało było ciekawostek, sama noszę tę wibrację w swoim nazwisku (spółgłoski), ale nie zostawiam ludzi, jeśli coś komuś obiecałam.
Zaplanowałam wpisy do końca września (nadejdą). Jak tylko znajdę czas, coś tutaj się pojawi.
Podnoszę kwalifikacje, czyli już za chwilę nowy kurs, a wraz z jego ukończeniem certyfikat.
Wątpliwości co do zamiarów ludzi wobec mnie. Jestem z natury nieufnym i nieśmiałym człowiekiem, a ludzie, którzy nie dotrzymują słowa/obietnicy, tylko mnie w tym braku zaufania utwierdzają. Jeżeli mam się o coś martwić, to o swoje bezpieczeństwo uczuciowe. Martwi mnie wszystko w tym względzie, a na myśl o moich trzydziestych urodzinach chce mi się płakać...


Tyle ode mnie dzisiaj. Nie usuwam tego miejsca, bo uciekają tylko tchórze. Nawet telefon służy mi dziś bardziej za aparat (karty) i notatnik )recenzje, wpisy zawodowe) niż za urządzenie do komunikacji. Cierpliwości, zapewne będę pisać rzadziej, ale hurtowo.


Do przeczytania!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz