sobota, 4 listopada 2017

„Opiekunowie”-Dean Koontz | Trzeba bać się żywych...

Autor-Dean Koontz
Tytuł-„Opiekunowie”
Gatunek-horror
Liczba stron-512
Wydana-2012

Wydawnictwo-Albatros
Ocena-10/10




















„Jesteśmy tym, czym jesteśmy...  i może jedyną okazją, by to zmienić, są sytuacje, kiedy życie nas zaskakuje. To jak walenie w szybę kijem bejsbolowym i patrzenie, jak przeszłość rozpada się na kawałki.” 



Eksperymenty przeprowadzane na zwierzętach od lat wzbudzają niemałe emocje. Żyjemy w epoce postępu i znaczącego rozwoju nauki w porównaniu do poprzednich stuleci. Wiedza także się zmieniła. Jedna kwestia pozostanie zawsze aktualna - cierpienie zwierząt. Czy ktoś dziś nie tworzy nowych form? Nie krzyżuje stworzeń, konstruując tym samym hybrydy? Nie ingeruje zbyt mocno w naturę, biologię i genetykę w laboratoriach? O ludziach i diabłach w ludzkiej skórze traktuje, starsza już, ale nadal aktualna, powieść Deana Koontza - „Opiekunowie”.


Wybuch pożaru w rządowym laboratorium przyniósł ze sobą dramatyczne skutki. Na wolność uciekły dwa zwierzęta. Jednym z nich jest pies rasy golden retriever. Czym jest to drugie? Trudno jednoznacznie stwierdzić. To genetyczna krzyżówka pawiana z innymi gatunkami naczelnych. Typowa maszyna do zabijania. Oba zwierzęta telepatycznie wyczuwają się na odległość. Pies trafia w ręce komandosa Delta Force, który jest przekonany, że ciąży na nim klątwa. Nazywa zwierzę Einsteinem. Wkrótce odkrywa jego niezwykłe cechy. Tymczasem bestia szuka swojego towarzysza, podążając tropem zabitych zwierząt i ludzi. Nie ona jedna usiłuje za wszelką cenę odnaleźć Einsteina. Zniknięcie zwierząt staje się sprawą priorytetową dla NSA. Służby wyruszają na ich poszukiwania.

Czy „Opiekunowie” Deana Koontza straszą? Niepokój może wzbudzać motyw badawczy. Takich laboratoriów są setki, a może i tysiące na całym świecie. Tam ludzie próbują wcielić w życie swoje szalone wizje. Skutki bywają różne, czasem nawet sprzeczne z zasadami etyki. To świat nam obcy, do którego nie mamy dostępu. Dziś genetyka poczyniła ogromne postępy. Nie wiadomo, co będzie za kilka dekad. Tę książkę należy traktować jako ostrzeżenie przed ingerowaniem w genomy istot żywych. Istnieją dwie strony medalu - jesteśmy twórcami dobra lub zła na szeroko rozumianą skalę.

Ta powieść zawiera w sobie niemal od razu zauważalny kontrast. Na przekór złu w laboratorium emanuje dobrem. To opowieść o niezniszczalnej więzi między człowiekiem a jego ukochanym zwierzęciem. Miłość tej dwójki jest bezwarunkowa. Staje się ona jeszcze piękniejsza, wiedząc, że czworonóg, który uciekł przed śmiercią, został obdarzony ludzką inteligencją. To także opowieść o poświęceniu, na jakie decydujemy się jako właściciele zwierząt.

W ramach ciekawostki dodam, że inspiracją do napisania tej powieści stała się nieżyjąca już suczka pisarza, Trixy, rasy golden retriever. Jest ona również jedną z bohaterek innych jego książek. Dzięki takiemu zabiegowi pisarz uczynił ją wiecznie żywą, prawdopodobnie z tęsknoty za ukochanym zwierzęciem. Ten ból po stracie doskonale oddaje zasłyszane przeze mnie powiedzenie: „W odróżnieniu od człowieka pies może złamać nam serce tylko raz - kiedy jego własne przestanie bić”...

„Opiekunowie” Deana Koontza to powieść z bardzo aktualnym przesłaniem. Ukazuje w sposób dosadny konsekwencje dążenia do perfekcji. Momentami może przypominać przypadek Wiktora Frankensteina. Sięgając po ten tytuł, bądźcie gotowi na dawkę rozmaitych emocji: od strachu po wzruszenie. Więź właściciel-zwierzę jest czymś nie do opisania. Dean Koontz spróbował. Jeśli ktoś się zastanawia - tak. Będzie to bardzo dobry początek przygody z tym autorem. Ta książka jest czystym dobrem. Takimi perełkami trzeba się dzielić.

21 komentarzy:

  1. Słyszałam już o tej książce wiele pozytywnych opinii, ale nie miałam jeszcze przyjemności czytać...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam tej książki, może kiedyś to zmienię.

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałem o książce ale jej nie czytałem, mimo że mam wielkie uznanie dla autora i te kilka jego książek które miałem w rękach oceniam dość pozytywnie. Możeliwe, że kiedyś sięgne po tę pozycję, ale niczego nie mogę obiecać.

    Pozdrawiam
    https://ksiazki-czytamy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety nie lubię horrorów :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię płakać, to chyba coś dla mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam zwierzęta w książkach, a psy w szczególności, pozdrawiam, Asia z ucztadladuszy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Przyznam się, że o książce co ja nic nie słyszałam. Może po prostu nie czyta się ich w "moich" kręgach ;) Co nie zmienia faktu, że recenzja jest super napisana. Zachęciłaś mnie do zakręcenia się przy tym dziele. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie słyszałam o niej :D
    Ale recenzja zachęca ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Tę książkę mam od jakiegoś czasu na uwadze :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mi też książka nie obiła się o uszy czy oczy ;) Okłada raczej by mnie nie przekonała, ale wydaje się dość interesującą pozycją.
    Book Beast Blog

    OdpowiedzUsuń
  11. horrory to coś czego bardzo nie lubię... więc sobie odpuszczę :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie słyszałam wcześniej o tej pozycji, ale zarówno okładka jak i Twoja recenzja bardzo mnie zaintrygowały. Myślę, że mogłaby mi się spodobać :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie spodziewałabym się, że taka książka mnie zainteresuje, ale gdy wspomniałaś o zabawie genami, muszę ją dopisać do listy :)

    Pozdrawiam ciepło,
    Sara z Niesamowity Świat Książek

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie słyszałam o tej książeczce, może po nią zerknę po tak pozytywnej recenzji? :)

    Pozdrawiam,
    https://lunafisher.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Chyba jednak książka nie dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Niestety horrory nie są dla mnie, ale mój tata pewnie nie pogardzi :P
    Dominika z Zaczytana D

    OdpowiedzUsuń