czwartek, 17 maja 2018

78. "Zerwa"-Remigiusz Mróz | "W każdym z nas jest mniej więcej tyle samo mroku"

Autor-Remigiusz Mróz
Tytuł-"Zerwa"
Gatunek-kryminał
Liczba stron-600
Wydana-2018
Ocena-7/10













Czas na kolejną recenzję. Podejrzewam, że ta premiera była jedną z najbardziej wyczekiwanych w ciągu całego maja. Swego czasu seria z komisarzem Forstem zamykała się w trylogii. W tamtym roku pojawiła się natomiast "Deniwelacja", która dla mnie okazała się sporym niewypałem (również o niej tutaj pisałam). Teraz nadszedł czas na finał całej historii. Czy było lepiej, czy gorzej niż poprzednio? Zapraszam i ostrzegam zarazem: to może być jedna z najdłuższych recenzji tutaj, jak to w przypadku autora bywa.



Zbocza gór po raz kolejny spłynęły krwią niewinnych ludzi. Tym razem ofiarą był mężczyzna w średnim wieku, W pobliżu znajdowała się moneta. Ponadto na ciele zmarłego ktoś bardzo precyzyjnie wyrył napis po łacinie, w tłumaczeniu: "ZE ZMIŁOWANIEM WRACAM DO JERUZALEM". Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że ciało po śmierci zostało ułożone centralnie na słupku granicznym, zwisało po obu jego stronach. Śledztwo prowadzi doświadczona już prokurator, Dominika Wadryś-Hansen, Edmund Osica i Wiktor Forst. Stan, w jakim znajdowały się zwłoki oraz ich ułożenie sprawiły, że sprawą zaczęli także interesować się Słowacy. Wkrótce następują kolejne, zmasowane ataki, giną kolejni, niewinni turyści. Kto za tym wszystkim stoi? Czy to możliwe, że wrócił ten, którego wszyscy się obawiali? Czy w ogóle w Tatrach będzie jeszcze kiedykolwiek bezpiecznie?

Niespecjalnie podobała mi się postać Wiktora Forsta, niestety. Od początku nie pałałam do niego zbytnią sympatią, raczej średnio. Po odzyskaniu przytomności nie pamiętał ostatnich godzin-co się z nim działo, co robił, z kim rozmawiał, nic, dziura. Do tego zerwane więzadło krzyżowe przednie, wstrząs mózgu i utrata pamięci. To dopiero początek problemów, gdyż... Skrywa on pewną, mroczną tajemnicę...

Bez zmian natomiast pozostaje moje zdanie na temat Edmunda Osicy. Bardzo poważnie podchodził do wykonywanej pracy, jednak w wielu trudnych sytuacjach nie opuszczał go dobry humor. Reprezentuje on w pewnym stopniu osobowość choleryka, co odbija się głównie na Wiktorze. Wiemy jednak, że w duchu traktuje go niemal jak syna. Po stracie ukochanej córki, Agaty, czuję się samotny. Forst jest jedyną bliską mu osobą na świecie.

Dominika Wadryś-Hansen to kolejna postać, do której żywię mieszane uczucia. W poprzednich tomach dała się lubić. Tym razem ukazała swoją drugą twarz-pracoholiczki i służbistki. Notorycznie zaniedbywała dom, dzieci zostawały albo same, albo pod opieką jej kuzynki. Samą Dominikę niedługo zaczęłyby traktować jak ciocię, nie jak matkę. Nie da się jednak ukryć, że pracę ceniła sobie ponad wszystko, miała duszę profesjonalistki. Kobiety, która chciała walczyć o sprawiedliwość za wszelką cenę.

Niezbyt podobała mi się postać kolegi Dominiki po fachu, Aleksandra Gerca. Wyraźnie nienawidził Forsta, na każdym kroku dawał mu to jasno do zrozumienia. Dla niego najlepiej byłoby, aby komisarz natychmiast zniknął z powierzchni ziemi. Od prokuratora biła natomiast fala ironii, egoizmu, egocentryzmu i nienawiści. Niestety nie dał się polubić.

Trudno tutaj powiedzieć, czy podobała mi się postać Bestii z Giewontu. Na pewno wyraziście nakreślony bohater. Wszyscy myśleli, że zginął po upadku w przepaść, o czym pamiętamy z zakończenia "Trawersu". Niestety, ale tym razem jego czyny były jeszcze bardziej zwyrodniałe. W swoim zachowaniu przejawiał typowy hedonizm i sadyzm-samo zabijanie stanowiło dla niego przyjemność. W przeszłości celowo przeszedł operację zmiany rysów twarzy. Chciał się upodobnić do pewnej postaci. Jakiej? Sprawdźcie sami.

Mieszane odczucia mam również w stosunku do Olgi Szrebskiej. Gdzieś z tyłu głowy czułam, że żyje. Została odnaleziona w pewnym miejscu przez Wiktora. Znali się krótko, ale wystarczająco, aby Forst zdążył ją przynajmniej polubić. Niestety kobieta skrywa niejedną, przykrą tajemnicę zarówno z dzieciństwa, jak z i niedalekiej przeszłości. Przeżyła traumę, której prawdopodobnie nie pozbędzie się już nigdy.

Nie podobała mi się postać Gjorda Hansena, męża Dominiki. Od początku wydał mi się co najmniej o coś podejrzany. W tym tomie pokazał swoją prawdziwą twarz. To prawdopodobnie on dopuścił się jednego z masowych ataków na turystów w Tatrach. Liczba ofiar wciąż rosła. Stanowił również zagrożenie dla swojej rodziny, dzieci. Reprezentował postawę ksenofobiczną, dodatkowo był wrogo nastawiony do innowierców. Miał więc motyw, aby dopuścić się niejednej okrutnej zbrodni. Nie jest niestety jasną stroną tej książki.

Dla równowagi mała niespodzianka. W tym tomie pojawia się również pewna postać z innej serii autora. Podobnie jak w "Trawersie" Forstowi pomogła Joanna Chyłka, tak tutaj do pomocy Dominice rusza sam Olgierd Paderborn, warszawski prokurator, którego poznaliśmy w piątym tomie ("Inwigilacji") serii z Joanną Chyłką właśnie. Olgierd stanowił w pracy zupełne przeciwieństwo Aleksandra Gerca-  chłodny, spokojny, opanowany, rzetelnie wykonujący swoje obowiązki. Niełatwy jako rywal na salach sądowych, ale z pewnością godzien zaufania. Oto kolejny dowód na to, że w twórczości autora niektóre postaci "przenikają", pojawiają się w innych jego książkach. Był to bardzo ciekawy zabieg literacki ze strony pisarza.

Z racji tego że cała seria dotyczy tematyki górskiej, warto znać znaczenie samego tytułu. Zerwa to po prostu oberwana część ściany skalnej. Będzie o niej mowa przy próbie wejścia na Kazalnicę Mięguszowiecką. Ekspertem w temacie gór okazał się sam komendant.

Kolejnym plusem tej książki jest wykorzystanie wszechstronnych zainteresowań autora. Mam na myśli religioznawstwo, które pojawiało się już niejednokrotnie, np w "Ekspozycji", czy "Trawersie. Ważny element stanowi tutaj także tło historyczne (odnosi się do niego data wygrawerowana na jednej z monet). Inną wiodącą gałęzią w kręgu zainteresowań autora jest numizmatyka. Wątki analizy pochodzenia monet znajdowanych w poszczególnych ciałach wymagały ogromnej wiedzy ze strony pisarza. Ich ułożenie stanowiło dla Wiktora pewną wskazówkę-żadna nie była taka sama, co tylko utrudniało mu sprawę. 

W książce pojawił się również wątek mesjanizmu narodowego, co niemal automatycznie nasunęło mi skojarzenie z twórczością Adama Mickiewicza-a dokładniej z "Dziadami cz III". Według założeń tej idei Polska była narodem wybranym. To twierdzenie pojawiało się głównie w utworach romantycznych. Dlaczego tutaj o nim wspominam? Być może ta idea miała coś wspólnego z modus operandi Bestii? Sprawdźcie sami. 

Kolejnym plusem tej książki jest sama sprawa kryminalna. Zupełnie nieoczywista, powiew nowości. Bardzo zwyrodniała przy dalszym wgłębieniu. Trudno się dziwić późniejszemu wybuchowi paniki na szlakach wśród turystów. Nie sposób się oderwać od fabuły.

Jedynym minusem, jaki znalazłam w tej książce były liczne retrospekcje w rozdziałach z nazwami "teraz", "przedtem". Stanowiły uzupełnienie całości, ale momentami sprawiły, że się gubiłam. Do tego przeplatanie wątków-raz z perspektywy Dominiki, raz oczami Wiktora z Osicą, a jeszcze innym razem ze strony Olgi, czy Bestii. Łatwiej chyba pisać za koleją, mniej plątaniny.

To już ostatni tom serii według założenia autora. O ile narzekałam Wam na "Deniwelację" napisaną po roku od wydania "Trawersu", o tyle tutaj, po kolejnym roku-nie mam na co narzekać. Mam nadzieję, że nie będzie już szóstego tomu. Nic na to nie wskazuje, sądząc po rozwoju akcji w drugiej połowie książki.

Kolejnym plusem jest nieprzewidywalność. Żywy dowód na to, że jestem beznadziejnym śledczym. Akcja gna w szalonym tempie, podczas czytania towarzyszyły mi niemałe emocje. Kiedy wydawało mi się, że już coś wiem, okazywało się, że nie wiedziałam nic. Nie domyśliłam się zupełnie niczego. Fabuła wciąga i przyciąga jak magnes. "Deniwelację" tutaj znać wypada, ale znika w cieniu przy tym tomie. Nie ma absolutnie porównania.

Książka bardzo mi się podobała. Idealne zakończenie serii, lepszego być nie mogło, jedynie gorsze. Wszystkie wątki domknięte, książka dużo bardziej dopracowana, lepiej napisana. Widać tutaj ogromne zamiłowanie autora do gór. Zakończenie było idealne, nic dodać, nic ująć. Szykujcie się na zarwane godziny, ewentualnie noce. Bardzo Wam polecam.

4 komentarze:

  1. Nie wiem czy czytałam kiedyś dłuższą recenzje :) Książka zachęcam by po nią sięgnąć. Pozdrawiam zmiloscidoksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przepadam za Mrozem... Uważam, że atmosferę niebezpieczeństwa i grozy zdecydowanie lepiej buduje o wiele mniej popularna Anna Kańtoch. Ale recenzja bardzo dobra, przeczytałam z przyjemnością ;)
    http://czytamiznikam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń