wtorek, 26 czerwca 2018

106. "Chata"-William Paul Young

Autor-William Paul Young
Tytuł-"Chata"
Gatunek-literatura współczesna
Liczba stron-304
Wydana-2017
Ocena-6/10

















Tym razem nadchodzi wpis o książce, którą widzę dosłownie wszędzie, a prześladuje mnie ona od dłuższego czasu. Tu, po raz kolejny mam nieodparte wrażenie, że czytali ją prawie wszyscy, tylko nie ja, zatem najwyższa pora zmienić ten stan rzeczy. Będzie to powieść wydana w 2011 roku, która jeszcze większą popularność zyskała dzięki ekranizacji, będącej bardzo wiernym odzwierciedlaniem treści zawartej w książce. Zapraszam Was na recenzję dosyć nietypowego tytułu jak na moje preferencje czytelnicze.



Głównym bohaterem jest McCanzie, mężczyzna. który w swoim życiu przeżył niemałą tragedię. Jego córka nagle została uprowadzona i brutalnie zamordowana w momencie, gdy on sam był na jednym ze swoich spotkań biznesowych. Po tym tragicznym wydarzeniu w jego życiu nastąpiła diametralna zmiana- w człowieku, który był niegdyś pogodny, zagościł smutek i żal, a w sercu zrodziła się nienawiść do mordercy. Sytuacja w rodzinie stała się napięta- między małżonkami doszło do oddalenia się, a cała atmosfera panująca w domu zaczęła być nie najlepsza. Mężczyzna czuł się zagubiony i samotny w przeżywaniu swojego nieszczęścia. Pewnego dnia McCanzie znajduje w swojej skrzynce pocztowej list, po przeczytaniu którego udaje się do tytułowej Chaty, aby tam móc odbyć rozmowę z Bogiem. To spotkanie przynosi mu ulgę, wygasza negatywne emocje oraz pozwala stanąć na nogi i odzyskać pewność siebie. Do życia mężczyzny powoli powraca nadzieja. Początkowo McCanzie, nie zdawał sobie sprawy, że odbyta rozmowa, będzie jednym z najpiękniejszych doświadczeń, jakie będzie dane mu przeżyć. Dzięki niej zmienia się: stara się zaakceptować obecny stan rzeczy, zrozumieć mordercę i próbować mu wybaczyć, ale też pogodzić się z nieszczęściem, które go spotkało. To nieszczęście w pewnym stopniu mogłoby dotyczyć też każdego z nas, ponieważ i nam mogłoby się przydarzyć coś podobnego.

Książka napisana jest pięknym językiem, co sprawia, że jej lektura nie dłuży się- czyta się ją praktycznie jednym tchem. Pomimo podjętej tematyki jest ona lekka w czytaniu i mocna w odbiorze. Porusza kwestię wiary, jednak w sposób przystępny, autor nie obraża niczyich uczuć religijnych. Znajdziemy tutaj odpowiedź na pytanie w sprawach najbardziej nas nurtujących- jeżeli Bóg nie istnieje, to dlaczego nie robi nic, aby zapobiec złu panującemu na świecie? Obraz Boga w tej książce został przedstawiony nieco inaczej, od tego, co standardowo wyobraża sobie przeciętny katolik. Ze spotkania McCanziego z Trójcą Świętą, wypływa jeden wniosek- przy każdej tragedii, jaką przechodzimy w życiu, zawsze czuwa przy nas Bóg.

Muszę przyznać, że podchodziłam dosyć sceptycznie do tej publikacji. Zazwyczaj nie wypowiadam się w kwestii wiary, ponieważ nie czuję się merytorycznie odpowiednią osobą, by móc wygłaszać takie opinie. Jest to lektura ważna, zarówno dla osób wierzących, jak i nie  wierzących i bez względu na to, powinniście chociaż raz sięgnąć po ten tytuł, gdyż pozwala on zrozumieć siebie i zaakceptować pewne nieuniknione dla nas rzeczy. Do tej książki warto wracać, jeśli mamy chwilę większego zwątpienia i zajrzeć np. do fragmentów rozmowy z Bogiem.

Książka podobała mi się. Z uwagi na tematykę obawiałam się, że szybko ją odłożę i że książka będzie musiała poczekać sobie na lepsze czasy, jednak nie żałuję poświęconego jej czytelniczego zaangażowania. Sięgajcie po nią zdecydowanie i śmiało. Polecam bardzo serdecznie.

1 komentarz:

  1. Bardzo dobrze ją wspominam. Czytałam w technikum, a potem przypomniałam ją sobie przed premierę filmu ;)

    OdpowiedzUsuń