Gatunek - horror / science fiction
Liczba stron - 768
Rok wydania - 2021
Wydawnictwo - Albatros
Ocena - 8/10
Jedna z pierwszych powieści Stephena Kinga w nowym stuleciu. Bardziej popularna dzięki ekranizacji, pierwotnie można odnieść nieodparte wrażenie, że jest niesłusznie pomijana. Horror nietypowy w swoim wydaniu, nie taki banalny, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. „Łowca snów” Stephena Kinga miał w zamyśle autora nosić tytuł o wiele bardziej przerażający - „Nowotwór”.
Czworo przyjaciół zna się od najmłodszych lat. Obecnie odświeżają swoją znajomość, uzupełniając ją co rusz wspomnieniami z przeszłości. Dodatkiem do tego wizerunku jest łącząca ich tajemnica, pewien chłopiec oraz wypad na polowanie. To ostatnie tym razem szczególnie zapadnie im w pamięć. Wszystko z uwagi na obecność wojska w środku lasu. Z dala od chatki, w której mieszkają, przybysze objęli teren kwarantanną. Wkrótce na szali leżą los już nie tylko czwórki mężczyzn, ale całego świata.
Czy w „Łowcy snów” da się odnaleźć stylistycznie tego starego, dobrego Stephena Kinga, okrzykniętego Królem Horroru? Zdecydowanie tak. Powieść wywołuje strach, jednak dopiero po zagłębieniu się w analizę. Na pierwszy rzut oka jest to historia inwazji, zagłady świata przez obcych, których w żaden sposób nie da się zrozumieć. Przybysze nie posługują się mową typową dla ludzi. Czworo bohaterów odpowiada za losy całego świata, jest symbolem całej ludzkości, która walczy do upadłego. Radzi sobie w obliczu kataklizmu i jest gotowa na największe możliwe poświęcenie, aby tylko przetrwać. Przyjaźń zostaje wystawiona na próbę przez okoliczności. W momencie krytycznym trzeba podjąć bardzo trudne decyzje i ten fakt może przerażać.
Pierwotny tytuł nie daje o sobie zapomnieć. Wraz z rozwojem fabuły wydaje się on być wciąż obecny, dochodzi do głosu. Stephen King potraktował ludzkość w tej powieści jak organizm. Atak na niego rozpoczyna rozwój pasożyta, który - będąc niewidzialnym - sukcesywnie trawi ten organizm, w konsekwencji doprowadzając do jego całkowitej degradacji. Komórki nowotworowe również nie są w tym przypadku wyjątkiem od reguły. Podobnie jak postępująca inwazja, namnażają się one w zastraszającym tempie, zajmując dostępne dla nich miejsce w ciele gospodarza, finalnie przyczyniając się do jego zgonu. Jak widać ten pierwotny tytuł, mimo iż powoduje uzasadniony strach, wciąż domaga się uwagi i nie jest bezsensowny, nawet po ostatecznej jego zmianie.
Ta powieść po raz kolejny nosi w sobie także wydźwięk silnie autobiograficzny. Sam Stephen King jej nie lubi i trudno mu się dziwić. „Łowca snów” przypomina mu czas poważnego wypadku samochodowego, którego padł ofiarą, odniesionych obrażeń, bardzo trudnej, bolesnej rehabilitacji i długotrwałej rekonwalescencji. Walki o lepsze jutro, bardzo nierównej. Odniósł w niej zwycięstwo, jednak konsekwencje tamtego wydarzenia wciąż są odczuwalne. Powieść pisana była pod wpływem ogromnej ilości leków przeciwbólowych. Autor przelał na papier swoje przemyślenia dotyczące tamtego pamiętnego wydarzenia. Podzielił się nimi z Czytelnikami, podobnie jak bólem, którego trudno nie zauważyć w tej powieści. Lektura wywołuje w Czytelniku cały wachlarz emocji, od strachu po współczucie i wzruszenie.
Książka przypomina Stephena Kinga z minionych lat, chociaż powstała stosunkowo niedawno. Znajduje się w niej także inny ciekawy koncept. Jeden z bohaterów jest pogrążony we własnym umyśle, w swoim świecie, odcięty od rozgrywających się wydarzeń. Takie zawieszenie w horyzontach myślowych przypomina dryfowanie pomiędzy jawą a snem. Ten motyw podkreśla zmieniony ostatecznie tytuł, który podsunęła autorowi jego żona. W rzeczywistości stał się on mniej przerażający, ale czy do końca trafiony? Zdania z pewnością pozostaną podzielone.
„Łowca snów” Stephena Kinga to wyjątkowa powieść w jego dorobku, nielubiana przez autora ze względów osobistych. Niepokoi, zapada w pamięć i daje do myślenia. Wiele osób może w niej odnaleźć także nawiązanie do współczesnych cyklicznych wydarzeń. Nie jest to przypadkowe, tym bardziej nie fikcyjne. Powieść zasługuje na uwagę. Do każdego z nas należy decyzja, jak zostanie odczytana. Nosi w sobie wiele i pozostawia ślad w pamięci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz