Autor-Dean Koontz
Tytuł-"Poszukiwana"
Gatunek-thriller
Liczba stron-448
Wydana-2017
Ocena-7/10
Wszyscy wiemy, że czas gna jak szalony i nikogo nigdy nie pyta o pozwolenie, tylko pędzi nieuchronnie. Wydaje się nam, że ze wszystkim zdążymy, bo - niby - jesteśmy niezniszczalni. Co jednak stanie się, kiedy w jednej chwili wszystkie te misternie stworzone plany legną w gruzach, gdy dowiadujecie się, że został Wam tylko rok życia? Nad tym zastanowię się dzisiaj przy okazji recenzji - nadal, niestety, najnowszej u nas - powieści Deana Koontza. Zapraszam.
Ta opowieść rozpoczyna się niewinnie. Nadmienię jednak, że wątek, o którym wspomnę, nie jest w żadnym stopniu osią fabuły ani jej motywem przewodnim. Główna bohaterka tej książki, Bibi Blair, ma osiem lat i właśnie wtedy ją poznajemy. Dziewczynka przywołuje do siebie psa, rasy golden retriever (fanów autora ta rasa nie dziwi, bo je uwielbia). Zwierzę pojawiło się obok domu dziewczynki nagle. Sama lubię psy, chociaż bardziej odczuwałam do nich przywiązanie, kiedy byłam mniejsza. Pamięć dziecięca jest nieco inna. Rzeczy, które dla nas są straszne, dla młodszych wydają się błahe, co widać na tym przykładzie.
Spokojnie, przechodzę już do fabuły, która jest dość dziwna. Dwanaście lat po wyżej wspomnianym wydarzeniu Bibi jest już dorosłą kobietą. Szczęśliwą, energiczną optymistką. Wiedzie udane życie i skupia się na karierze pisarskiej (tu również brak mojego zdziwienia, bo ilu bohaterów swoich powieści autor uczynił pisarzami?). Niestety, pewnego dnia lekarze diagnozują u niej śmiertelną chorobę. W tym momencie kobieta dowiaduje się, że został jej tylko rok życia. Jej reakcja zadziwiła wszystkich, mnie również. Nie była zwyczajna. Kobieta zamiast nieco przystopować, nad czymś się zastanowić, pomyśleć, zdawała się być tymi słowami niewzruszona. Jeszcze większe zdziwienie nastąpiło, kiedy Bibi dobę później wyzdrowiała. My się dziwimy, a Bibi stwierdza z dumą, że ona żyje, została ocalona. Jest w tym jednak pewien cel. Teraz to ona musi ocalić życie innego człowieka.
Jeśli miałabym określić tę powieść jednym słowem, byłoby to "zderzenie". Ono tu najlepiej pasuje. Dean Koontz przyzwyczaił już swoich czytelników do mieszanek gatunkowych w książkach. Tutaj odnajdziemy elementy charakterystyczne dla thrillera, dreszczowca psychologicznego i nutkę nadnaturalności (o tym za moment). Jedni powiedzą, że istnieją tu szczątki horroru. Ja, czytając bardziej odczuwałam niepokój niż czysty strach. Być może o to autorowi chodziło. Taka forma wydaje mi się ciekawsza niż wplecenie w fabułę elementów horroru sensu stricte. Ten zabieg dla odmiany pozwoli na odrobinę wytchnienia czytelnikom, którzy nie są odporni na czytanie opisów strasznych scen, gdyż mogą np nie spać po nocach.
Wiecie co? Im więcej podobnych książek czytam, tym częściej zastanawiam się, co ja bym zrobiła na miejscu tego, czy innego bohatera. Przecież to jest bardzo realistyczny scenariusz. Choroby są częścią życia. Ileż razy bywa w życiu tak, że dużo wcześniej coś sobie zaplanujemy i nie wyobrażamy sobie, że może coś innego wypaść, co spowoduje, że plan potoczy się inaczej, bądź też całkowicie legnie w guzach z przyczyn niezależnych? Czytając, zastanawiałabym się, co zrobiłabym,będąc na miejscu Bibi. Na początku jej współczułam. Spotkało ją brutalne zderzenie z rzeczywistością i tak również często bywa. Zawsze mówię, że niektóre plany są zbyt piękne, żeby się ziściły i na drugi dzień się rozsypują. Brutalność w życiu nie pyta, tylko atakuje. Najczęściej znienacka.
Wspomniałam również o elementach fantastyki, nadnaturalności. O ile "Fałszywa pamięć", za którą pokochałam już do reszty tego autora, była dla mnie bardzo realna (jest taka choroba, kiedy pamiętacie każdą sekundę życia), o tyle tutaj coś innego mnie zdziwiło. Nie wiem, czy można nagle ozdrowieć, w cuda nie wierzyłam nigdy. Bardziej czułabym się przybita perspektywą ulotności życia i czasu. Śmierć mnie nie przeraża, bo gorsze jest umieranie, które się dokonuje. To je odczuwamy. Nie wiem, jak zareagowałabym na wieść o śmiertelnej chorobie, ale na pewno, będąc dobę późnej zdrową, długo nie wyszłabym z szoku. Zapewne zaczęłabym wszystko analizować i zastanawiać się, dlaczego tak się stało. Taki już mam umysł. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Gdybyśmy z dnia na dzień byli zdrowi, to obawiam się, że lekarze nie mieliby co robić. Wniosek? Nie wiem, czy cieszyć się, czy płakać z takiego obrotu sprawy.
Polecam tę książkę wszystkim czytelnikom, szukającym ciekawie napisanych thrillerów Tempo akcji jest w sam raz i na pewno nie pozwoli Wam się nudzić. Fanów Deana Koontza chyba nie muszę namawiać. Sięgniecie i tak. Martwi mnie jedynie fakt, że od kilku lat jest to najnowsza powieść tego autora wydana w Polsce. Oczywiście, będę czytać inne. Zastanawiam się tylko, czy doczekamy się jakiegoś nowego tworu wydanego u nas. Akurat ten autor nie ma godnego następcy. Z wielką ulgą przyznaję, że nie czuję się zawiedziona. Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz