środa, 15 marca 2017

"Światło między oceanami"-M. L. Stedman

Autor-M. L. Stedman
Tytuł-"Światło między oceanami"
Gatunek-literatura współczesna
Liczba stron-432
Wydana-2017
Ocena-5/10



















Czas na recenzje, z napisaniem której zwlekałam dość długo. Nieustannie będą mnożyć się kolejne, więc stwierdziłam, że kiedyś wreszcie trzeba ją napisać. Nadszedł ten dzień. Nie wiem, ilu zachwytów i od ilu osób już wysłuchałam. Same superlatywy, żadnych cieni, rażących uwag. Słowem: geniusz. Czy aby na pewno?


Rok 1920. Inżynier, Tom Sherbourne, nie może wciąż uporać się z traumatycznymi wspomnieniami z Wielkiej Brytanii. Posada latarnika na oddalonej nieco od Australii, niezamieszkałej wysepce Janus Rock i kochająca żona, Isabel, która wiernie towarzyszy mężowi i wspiera go w trudnych chwilach, zdają się przynosić mu spokój  Wkrótce jednak los wystawia małżeństwo na bardzo ciężką próbę: po dwóch poronieniach i wydaniu na świat martwego potomka, kobieta dowiaduje się, że nie będzie mogła mieć więcej dzieci. Popada w depresję. W tym momencie do brzegu wysepki przybija łódź ze zwłokami pewnego mężczyzny i płaczącym niemowlęciem. Ulegając namową żony, Tom, kierując się głosem serca, podejmuje decyzję, której konsekwencje będą towarzyszyły małżeństwu przez długi czas i odmienią ich życie. W jaki sposób?

Trudno jest mi ocenić postępowanie bohaterów. Dobre? Złe? Nie wiem. Tom to straumatyzowany mężczyzna, cierpiący na PT SD (syndrom stresu pourazowego). Nigdy nie miał łatwego życia, a teraz wcale nie zapowiadało się ono lepiej...

Rozumiem natomiast stan emocjonalny i desperację Isabel. Która z nas nie marzy o dzieciach? Wyjątki się zdarzają. Co zrobiłybyście jednak, gdyby okazało się, że ze względów zdrowotnych nie możecie ich mieć? Niektóre kobiety są tak zaślepione chęcią posiadania potomstwa, że byłyby w stanie nawet za to zabić. Nic więc dziwnego, że gdy przy brzegu wyspy pojawiła się łódź, w Isabel obudził się instynkt macierzyński, który,-jak można było się spodziewać,-okazał się silniejszy od logiki. Jest takie powiedzenie: "tonący brzytwy się chwyta"-tutaj ono idealnie pasuje. Próbujemy każdej możliwości, byle się udało...

Jest to opowieść o bezsilności, rozpaczy, niemocy pogodzenia się z nieszczęściem, próbie zaradzenia problemom. O trudnych wyborach dobrych ludzi. Należy walczyć o szczęście. Trudno z niego zrezygnować, ale czy nie tego właśnie szukamy w życiu?

"Światło między oceanami" utożsamiam z nadzieją. Nagle, pojawiła się łódź-światełko w tunelu dla zrozpaczonej, załamanej kobiety. Promyk nadziei na lepsze jutro. Czy aby na pewno?

Nie podobał mi się styl. Obszerne opisy, nic nie wnoszące do fabuły, mnóstwo powtórzeń, ckliwość, łzawość. To wszystko zdecydowanie utrudniało mi czytane, nie mogłam się "wgryźć" w tę książkę. Niemniej jednak jest ona bardzo smutna.

Książka, niestety, nie podobała mi się. Nie przepadam za łzawymi historiami. Skłania do zadawania pytań, snucia przemyśleń na pewne tematy, analizy pewnych wartości. Mnie jednak nie zachwyciła. Nie podzielam westchnień. Nie mogę Wam jej z czystym sumieniem polecić. Czegoś tu zabrakło...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz