Na wstępie chciałam przeprosić za ciszę na blogu. Nadrobię w październiku. Niestety spadło na mnie sporo obowiązków. Dziś natomiast mam szczególny dzień. Mija dokładnie rok, odkąd popadłam w poważne uzależnienie, ale nie chcę z niego wychodzić.
Jeszcze rok temu byłam przygnębiona, załamana, smutna. Inny człowiek, nikt by nigdy nie powiedział, że to ja. W pewnym momencie wpadł mi w ręce "Pamiętnik narkomanki" Barbary Rosiek. Biografia. Wyszłam z założenia, że powinnam znać ten tytuł i od tej książki wszystko się zaczęło. Wręcz uratowała mi życie.
W narkomanii i innych nałogach najgorsze jest to, że rozwijają się powoli, ale najczęściej popadają w nią ludzie, którzy w życiu mają tak naprawdę wszystko: dom, rodzinę, przyjaciół, pieniądze, a mimo to, czegoś brakuje. Podobnie było tutaj z główną bohaterką. U niej to uzależnienie doprowadziło niemal do próby samobójczej. Było ciężko, bo odsunęli się wszyscy, straciła znajomych. W pewnym momencie jednak powiedziała sobie "stop" i potrafiła zatrzymać to błędne koło. Wystarczyły mi trzy dni. Po lekturze czułam, jak gdybym odżyła i powiedziałam tylko "dziękuję"-skoro ona potrafiła wyjść z takiego koszmaru sama, to ja też dam sobie radę.
Od zeszłego roku przeczytałam 114 książek. Regularnie czytam od liceum, ale wtedy bardziej z obowiązku niż dla siebie. W październiku pojawi się TBR składowy=4 tytuły z sierpnia+10 z września i 10 październikowych.
Do później! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz