Tytuł-"Wyspa"
Gatunek-literatura współczesna
Liczba stron-288
Wydana-2018
Ocena-3/10
Książka, której temat mnie zainteresował. Według opinii podobna do "Pod kopułą" Stephena Kinga, ale do tego jeszcze wrócę.
Wyspą jest Islandia, która zostaje odcięta od świata. Nie działają telefony, Internet, urywa się kontakt ze statkami, samolotami, nie wiadomo też, co się dzieje z ludźmi. Bohaterem jest pan (nie przytoczę imienia), który jest dziennikarzem, widzi, co dzieje się w czasie kryzysu. Maria nie jest rdzenną mieszkanką wyspy, ma dwójkę dzieci. Jako imigrantkę, spotkają ją tam niemałe problemy.
Bohaterowie są fragmentaryczni, poznajemy ich w pewnej części. Niestety, nie przykuwa to mojej uwagi do nich.
Zakończenie jest co najmniej dziwne. Myślę, że autorka chciała zwrócić uwagę na temat. Nie sądzę jednak, aby aż taka sytuacja miała się wydarzyć na świcie. Zupełnie naturalnym odruchem dla człowieka jest poszukiwanie pożywienia. Jeśli go braknie? Coś nam grozi? Kanibalizm? Nie wiadomo i trudno oceniać, gdybać.
Autorka również zwraca uwagę na rządzących i turystów na wyspie. Ten temat również jest aktualny. Świat zalewa fala imigrantów, nie mamy na to żadnego wpływu. Do czego to doprowadzi? Pewnie kiedyś się o tym przekonamy.
Jedynym plusem ratującym tę książkę jest styl. Zakończenia zupełnie nie rozumiem, ale czytało się tę pozycję przyjemnie. Gdyby autorka dopracowała bohaterów, może mniej bym się czepiała, a tak... Nistety.
Książka mi się nie podobała, niestety. Zawiodłam się i z pewnością nie będzie porównania z "Pod kopułą", które dopiero przede mną. Jest po prostu niedopracowana i te braki widać. Pomysł-tak, wykonanie-już niekoniecznie.
Kurczę, szkoda że książka okazała się klapą, bo temat naprawdę wydaje się być ciekawy, a do tego jest świetna okładka. No nic, szkoda :/
OdpowiedzUsuń