Tytuł- „Komórka”
Gatunek - horror
Liczba stron - 432
Rok wydania - 2015
Wydawnictwo - Albatros
Ocena - 4/10
Postęp technologiczny jest zbawieniem, ale i przekleństwem. Zwłaszcza wtedy, kiedy poprzez odebranie telefonu można sprowadzić na siebie nieszczęście. Ten, kto tego nie zrobi, pozostanie bezpieczny. Czy da się uniknąć zagłady?
Popularny w Stanach Zjednoczonych autor komiksów, Clay Ridell, właśnie podpisał nową umowę wydawniczą, korzystną dla niego. Jego życie układa
się prawidłowo, żyje spokojnie, skupia się na swojej pracy, jest szczęśliwy.
Nagle jednak rozpętuje się prawdziwe piekło, gdyż z przyczyn niewyjaśnionych
mieszkańcy stają się wobec siebie agresywni, bełkoczą coś niezrozumiałego,
pozbawionego sensu. Ulice zapełniają się ludźmi ogarniętymi paniką. Samochody wjeżdżają
w mieszkańców i budynki, taranują je, a z nieba spadają samoloty niczym
meteoryty. Okazuje się, że każdy odebrany telefon przez któregokolwiek z mieszkańców może być jego ostatnim, gdyż sygnał wyzwala w ludziach agresję i
skłonności destrukcyjne, negatywne. W tym całym chaosie rozpoczyna się prawdziwa
wojna charakterów i walka o przetrwanie.
Pomysł na fabułę tej książki jest dość oryginalny, nietypowy. Niewinny telefon wyzwala w ludziach głęboko skrywaną agresję, dopuszcza do głosu tkwiące w każdym z nas zło. Mieszkańcy Bostonu zamieniają się w krwiożercze zombie, rzucając się na siebie. Koncept szalony i niezbyt logiczny, mało wiarygodny. Bardziej realna wizja zagłady świata już została przedstawiona przez Stephena Kinga kilka dekad wcześniej.
Czy ta powieść straszy? To zależy. Czytelnicy, którzy znają twórczość autora, mogą świadomie wypierać treść tej książki, podważać sens fabuły. Można odnieść wrażenie, że to jedna z najbardziej oderwanych od rzeczywistości powieści w dorobku autora. Zabrnął w nieznanym kierunku i stworzył coś dziwnego. Zwykle urządzenie staje się największym wrogiem ludzkości. Jeden ruch może zniszczyć losy świata. Mieszkańców ogarnia panika, a jedynym, który zachowuje resztki zdrowego rozsądku, jest sam Clay. Wykazuje się nadludzkim opanowaniem w czasie, gdy pozostali obawiają się najbliższej przyszłości. Osoby, które zupełnie nie znają twórczości Stephena Kinga, mogą odczuć zaintrygowanie tytułem oraz szaleństwem przedstawionym w fabule.
Nie da się ukryć, że Stephen King to marka sama w sobie. Jest pisarzem bardzo płodnym, więc potknięcia twórcze mogą się zdarzyć. Nie wszystkie książki prezentują jednakowy poziom. Ta jest na pierwszy rzut oka inna, jednak pewne elementy nasuwają skojarzenia z poprzednimi książkami. Prawdopodobnie autor chce stworzyć jeden świat ze swoich książek, w którym wszystko się ze sobą łączy, przenika i tym samym wzajemnie uzupełnia. W przeciwnym wypadku te niepozorne, luźne nawiązania do innych książek mogą zniechęcać do lektury.
„Komórka” to jeden z tych tytułów spod pióra Stephena Kinga, który może wprawić w zakłopotanie wiele osób. Koncept nietypowy, ale zbyt oderwany. Konstrukcja fabuły straszy, jeśli Czytelnik da się porwać opowieści. Ta książka z pewnością wywołuje emocje, ale mogą one ostatecznie rozmyć się w starciu z logiką. To jeden z tych wytworów autora, który trudno ocenić. Lepiej go przeczytać w zaciszu, z dala od telefonów komórkowych.
Też mam raczej kiepskie doświadczenia z tym autorem, bardziej wolę Cobena.
OdpowiedzUsuńTu nie chodzi o doświadczenie, bo on pisać potrafi. Tutaj niestety... Klapa.
UsuńCzytałam kilka powieści Kinga, tej akurat nie. Szkoda, że klapa, ale mimo to i tak bym chciała przeczytać. Wiele osób mówiło,ze Carry to jego średnia książka, a mi się ją naprawdę dobrze czytało.
OdpowiedzUsuńTo tu odsyłam do wpisu z 21.09 :)
UsuńRzadko czytam że ktoś nie poleca książki którą czyta ale szczerość najważniejsza
OdpowiedzUsuńByłam, jestem i będę z Wami szczera. Są zachwyty, ale są i tragedie jak to coś tutaj...
UsuńZ książkami Kinga zawsze jest tak, że połowa się zachwyca, a druga połowa ma niezbyt pochlebne opinie ;)
OdpowiedzUsuńJa mam swoich jedenastu wspaniałych, ale jeszcze trochę mi zostało, np "Podpalaczka".
Usuń