niedziela, 8 września 2019

„Josef Mengele. Doktor z Auschwitz”-Urlich Volklein | twarzą w twarz z Aniołem Śmierci...

Autor-Urlich Volklein
Tytuł-„Josef Mengele. Doktor z Auschwitz”
Gatunek-biografia/pamiętnik
Liczba stron-320
Wydana-2011
Wydawnictwo-Prószyński i S-ka
Ocena-7/10



















„Chorych się nie leczy. Ich się eliminuje.”



Wojna nigdy nie jest żadnym rozwiązaniem. Śmierć milionów niewinnych istnień każdego dnia naznacza życie. Ono nigdy już nie będzie takie, jak wcześniej. Konflikt zbrojny to także idealne warunki do panoszenia się najmroczniejszych stron ludzkiej natury. Czy to możliwe, aby jeden człowiek miał dwie osobowości? A może wcale tak nie było?


„Anioł Śmierci”, „Piękny Szatan” - tak nazywali go więźniowie byłego niemieckiego obozu Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu. Medycyna w latach 30. ubiegłego wieku nie była rozwinięta na takim poziomie, jakim dysponuje dzisiaj. Wówczas świat dopiero co poznał pierwszy antybiotyk. Dziś lekarz kojarzy się ze służbą społeczeństwu. Pytanie jednak brzmi: Czy zawsze jest to dobry człowiek?

Josefa Mengele z pewnością nie można nazwać idiotą. Był człowiekiem ponadprzeciętnie wykształconym, miał dwa doktoraty (filozofia, medycyna). Naukę stawiał ponad wszystko. Jego aspiracje wzbudzały podziw (habilitacja z medycyny). Być może jego życie potoczyłoby się zupełnie inaczej, gdyby nie wybuch II wojny światowej. To, co wydarzyło się później przekracza jakiekolwiek granice moralności i tolerancji.

KL Auschwitz-Birkenau, Oświęcim. To tutaj Mengele pełnił funkcję lekarza. Dziś nazwiemy go zwyrodnialcem i rzeźnikiem. Dawniej? Trwała wojna, miał przyzwolenie Adolfa Hitlera. Ludzie ginęli na ulicach. Swoich pseudomedycznych eksperymentów dokonywał w bloku 10. Wcześniej jednak odbywała się surowa selekcja więźniów. Wszystkie osoby starsze, chore, również kobiety w ciąży, eliminowano niemal natychmiast. Określano je mianem „niezdolnych do pracy”. Gdy przybywał nowy transport więźniów, Josef Mengele popadał w ekstazę. Miał obsesję na punkcie bliźniaków, których zabijał. Wszystko po to, aby porównać budowę ich narządów wewnętrznych (np. wątroby). W przypadku zdiagnozowania ciąży umieszczał rurę w pochwie kobiety. Taki zabieg nierzadko kończył się zgonem. Inni więźniowie zostali uduszeni lub po prostu zagazowani w komorach. To nie koniec przykładów. Oszczędzę ich jednak co wrażliwszym osobom. Takie zachowania nie miały nic wspólnego z medycyną, jaką znamy dzisiaj.

Książka składa się z zapisków wspomnień osób, które przeżyły koszmar i znały Josefa Mengele osobiście. Co ciekawe, wyłania się z niej obraz człowieka o dualistycznej osobowości. Jedna grupa ocalałych wspomina go jako normalnego, miłego człowieka, który potrafił żartować i pomagać. W oczach drugich widniał on jako ten, który zadawał niewinnym ludziom niewyobrażalne cierpienie. Dziś trudno rozstrzygnąć, kto ma rację. Autor publikacji powołuje się na zaburzenia psychiczne. Rodzice nie nauczyli go kochać. Byli pozbawieni głębszych uczuć. Według innych źródeł Mengele był normalnym człowiekiem, mizantropem, do wybuchu wojny. To Adolf Hitler miał zmienić jego światopogląd swoją ideologią. Wyprał mu mózg. Gdzie leży prawda? Zapewne pośrodku. Tego być może nie dowiemy się już nigdy.

Tę książkę czyta się z narastającym przerażeniem. Świadomość tego, że ten cały dramat naprawdę miał miejsce w historii dodatkowo przytłacza. lektury tej książki nie ułatwiał fakt, że na każdej stronie znajdował się przypis. Ciągłe odrywanie się od tekstu i zerkanie, aby doczytać, o co chodzi, jest męczące. Josef Mengele był żywym dowodem na to, jak wielki wpływ na człowieka może mieć jedna osoba. Zmienił się całkowicie, zarówno pod wpływem innej osoby, jak i panującego wszech obecnie konfliktu. Lekarzem był, może nawet bardzo dobrym. Kłopot tkwi w tej epizodycznej odmienności. Wojna rujnuje ludzi psychicznie, emocjonalnie i społecznie. Chorzy nadawali się tylko do uśmiercenia (np. w związku z panującym tyfusem). Z drugiej strony ogarniają mnie wątpliwości. Czy taki człowiek może dziś uchodzić za klasyczny przykład studium zła?

Podczas czytania tej książki, wydawać się może, że ktoś sobie z nas, Czytelników, jawnie drwi. Bardzo często starsze osoby uświadamiają współczesną młodzież, że za komuny było lepiej. Porządek może był, ale wiązało się to z ograniczeniem wolności obywatelskiej. Quid pro quo. System sprawiedliwości również nie działał najlepiej. Josef Mengele uciekł z byłego nazistowskiego obozu zagłady w 1945 roku. Od tamtej pory ukrywał się w wielu miejscach i drwił sobie z wymiaru sprawiedliwości. Przebywał w Bawarii czy Brazylii. Nigdy nie przyznał się do popełnionych przez siebie czynów, nie poniósł też za nie żadnej odpowiedzialności. Szukał go cały świat. Zbrodnie wojenne nie ulegają przedawnieniu. Finalnie Josef Mengele zmarł w lutym 1979 roku, tonąc w jednym z mórz brazylijskich. Czy to było samobójstwo? A może ktoś mu pomógł? Jedno jest dziś pewne. Gdyby komukolwiek udało się odnaleźć tego człowieka, byłby torturowany. Tamta śmierć była niczym w porównaniu do bestialstwa, którego dopuścił się podczas wojny. Miał na rękach krew olbrzymiej ilości niewinnych ludzi. Nigdy nie wyjawił prawdy, nawet przed swoim synem. Czy dalej uważacie, że komunizm był dobry?

Historia Josefa Mengele pokazuje dobitnie, do czego zdolny jest człowiek, którym sterują inni. nie jest to pierwsza publikacja poświęcona jego osobie. Pozostaje nam mieć nadzieję, że podobna tragedia w dziejach świata już nigdy więcej się nie powtórzy. Dziś wcale nie potrzeba wojny, aby zniszczyć komuś życie. Stwierdzam nawet, że obecnie jest to o wiele łatwiejsze. Podobne dramaty działy się w aptekach podczas wojny. Tam ludzi traktowano jak króliki doświadczalne. Lektura tej książki nie należała do łatwych. Osoby o słabych nerwach zapewne owiną ten tytuł szerokim łukiem. Polecam wszystkim zainteresowanym tematyką II wojny światowej sensu largo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz