piątek, 25 października 2019

"Epidemia. Od dżumy przez HIV po ebolę"-Sonia Shah| P jak poplątana pomyłka...😱

Autor-Sonia Shah
Tytuł - "Epidemia. Od dżumy przez HIV po ebolę"
Gatunek-popularnonaukowa
Liczba stron-384
Wydana-2019
Ocena-5/10



















Jestem dzisiaj bardzo zła. Nie ma dla mnie nic gorszego, jako biologa, niż przeczytanie książki z własnej dziedziny wiedzy, która zawodzi na całej linii. Zawsze wychodziłam z założenia, że autorzy, kiedy już coś piszą, to robią to z sensem i w większości przypadków tak jest. Niestety, nie tutaj. Od razu uprzedzam, że może to być obszerny tekst i proszę się temu nie dziwić.


Jest to książka popularnonaukowa, jak się domyślacie. Traktuje - przynajmniej w teorii - o epidemiach różnych chorób i czynnikach, jakie sprzyjają ich rozwojowi. Jak wiecie, teoria z praktyką nie zawsze idą w parze. Co mam na myśli? O tym za moment.

Jakie choroby zostały "omówione"? Głównie cholera, o której miałam takie czy inne pojęcie. Obecnie pozbyliśmy się już jej, dzięki - znowu teoretycznemu - wprowadzeniu higieny. My wiemy, że wszystko trzeba myć, czyścić i szorować. Owoce,warzywa mięso, ręce - siedlisko dla armii patogenów. One nie znają litości, za to w bardzo krótkim czasie potrafią stworzyć realne zagrożenie dla zdrowia i życia milionów ludzi na świecie. Skoro wiemy, to dlaczego wciąż nic z tym nie robimy? Epidemii cholery nie mamy, my, ale jedna z nich wybuchła na Haiti w 2010. Winowajcą jest przecinkowiec cholery (jak wolicie, Vibrio cholerae). Jak widać, nadal istnieją miejsca, gdzie ta choroba występuje.

Jak wiecie, nasi poprzednicy nie mieli łatwego życia. Nie byli oni świadomi, jak poważnym zagrożeniem są wszystkie patogeny. Niestety rozwój wszystkiego (transport, higiena, globalizacja, segregacja odpadami) nie ułatwia nam sprawy. W skrócie? My wcale nie jesteśmy lepsi. Zamiast przeciwdziałać rozwojowi zarazków, sami się w to wkopujemy. Kontakt ze zwierzętami to tylko jeden z wielu przykładów, nie wspomnę już o odchodach. Ludzi wciąż przybywa i ten stan rzeczy się nie zmieni. Narzekanie zatem polecam zastąpić zwiększona dawką wiedzy o tak realnym zagrożeniu.

Można powiedzieć, że ta publikacja ma formę reportażu i zgodziłabym się z taką ezą. Autorka odwiedziła wiele miejsc, odnajdziemy w tej publikacji całą masę danych. Te cyferki jednych odrzucą, drugich skłonią do rozmyślań nad sensem istnienia i kierunkiem, w jakim zmierza cała cywilizacja. Doceniam to i podejrzewam, że taki był poniekąd zamysł autorki.

Na tym jednak koniec moich pochwał. Tytuł wyraźnie głosi nam, że mowa tu będzie o kilku chorobach. Tymczasem, jeśli weźmiecie go pod uwagę i zaczniecie w tej książce szukać informacji - chociażby o dżumie - to możecie wyjść z siebie i stanąć obok, czemu zupełnie się nie dziwię. Być może to jest wina tłumaczenia (gratulacje!), ale zdenerwowałam się. Jeżeli piszemy reportaż przeglądowy, to trzymajmy się założeń! Ponieważ autorka od nich odeszła, wnioskuję, z niemałym żalem i frustracją, że przeczytałam niedawno reportaż o epidemii, jej czynnikach i skutkach na podstawie przykładu cholery! O niej tu powstał elaborat! A gdzie jest reszta? Zaginęła w akcji? Tytuł zupełnie nieadekwatny do treści...

Powinno tutaj być jeszcze wspomnienie kilku innych chorób, jak głosi nam tytuł. O dżumie nie znalazłam wiele. O wirusie HIV tym bardziej, a przecież to ewolucyjnie młody twór (nie organizm, bo nie posiada cech typowych!). Odkryty nie tak dawno, chwilę temu, wydawałoby się, przez Luca Montagniera w 1983 roku (był zresztą Nobel z medycyny). Na szczęście znam masę innych publikacji na ten temat, poza tym na studiach już wychodził mi oczami. Jeżeli chcecie o nim poczytać, dajcie znać.  Mogę mówić/pisać godzinami. Wirus ebola na szczęście nas nie dotyczy, ale również jest groźny i znowu - niewiele o nim samym tutaj jest napisane.

Epidemie wydają się nam odległym terminem. Wybuchają i to się nie zmieni. My natomiast, swoim postępowaniem, możemy przeciwdziałać rozwojowi takich wypadków. Mieliśmy już cholerę, grypę (o niej będzie osobna książka, znalazłam). Choroby są częścią życia, nie ma ludzi wiecznie zdrowych. Na jedne są leki, na drugie będą, mam nadzieję. Część z nich jednak rozwija się dzięki ludzkim błędom. Musimy wiedzieć, jak temu zjawisku przeciwdziałać. Na mutacje wirusów i krzyżówki patogenów nie mamy wpływu. Zmiana trybu życia może wpłynąć na zahamowanie lub wyeliminowanie wielu chorób. Pamiętajcie o tym.

Podsumowując, gdyby autorka trzymała się założeń zawartych w tytule, to byłabym pewnie zadowolona z tej książki. Niestety nie jestem. O cholerze dowiedziałam się aż nadto, gorzej z resztą. Pod kątem etiologicznym (przyczyny) jest jak najbardziej w porządku i nic więcej. Jawi się taki obraz cywilizacji zawieszonej, przynajmniej w moim odczuciu. Od nas wiele zależy. Nie zdajemy sobie z tego sprawy, bo niby jesteśmy tu na chwilę. Prawdą jest jednak to, że największą władzę na tym świecie mamy we własnych rękach, w kwestii zdrowia i bezpieczeństwa. Ludzi przybywa w tempie wykładniczym. Zróbmy coś, aby pomóc. W przeciwnym razie może być już za późno i znowu spadnie na nas epidemia grypy czy innego nieszczęścia. Za mało naukowa, bardziej na myślenie niż na czysto naukową wiedzę. Ja się zawiodłam, ale sprawdźcie sami.

2 komentarze:

  1. Trochę mnie przestraszyłaś tą złą recenzją. U mnie w kolejce , na półce czeka Tadeusz Biedzki " W piekle eboli", czytać? Nie czytać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie marudziłabym, gdyby trzymała się założenia z tytułu...
      Biedzkiego nie znam, ale zapisuję na liście :)

      Usuń