niedziela, 5 stycznia 2020

Czujnym Okiem: „Bestia. Studium zła” - Magda Omilianowicz | Patologia matką morderców...

Autor - Magda Omilianowicz
Tytuł - „Bestia. Studium zła”
Gatunek - reportaż
Liczba stron - 280
Wydana - 2016
Wydawnictwo - Od deski do deski
Ocena - 10/10











„- A trudno jest zabić człowieka?
- Nie, nie jest to trudne. Nie jest to trudne i wcale nie trzeba do tego dużej siły mieć.”




„Bestia”, „Hurtownik zbrodni”, „Rzeźnik” „Wampir z Bytowa” - tak ochrzciły go media. Na swoim koncie ma ponad sto zbrodni, przyznał się zaledwie do sześćdziesięciu trzech. Sprawa jednego z najgłośniejszych seryjnych morderców wstrząsnęła powojenną Polską. Niechlubnie zapisał się on złotymi zgłoskami w historii kryminalistyki. Magda Omilianowicz, ceniona dziennikarka i reporterka, jako pierwsza w kraju odważyła się przekroczyć więzienne mury i porozmawiać z Leszkiem Pękalskim.

Urodził się w Osiekach Bytowskich. W jego rodzinie panowała ogromna bieda. To, co przeraża najbardziej, to podejście do dziecka. Ojciec zupełnie się nim nie interesował. Matka zmagała się z problemem alkoholowym, znęcała się nad nim psychicznie, dodatkowo prowadząc bogate życie towarzyskie. Wujek Pękalskiego także nie stronił od alkoholu. Tak przebiegał proces wychowawczy człowieka, który urodził się jedynie z lekkim upośledzeniem umysłowym.

Leszek Pękalski nie był lubianym uczniem. W szkole był wiecznie wyśmiewany z powodu swojego wizerunku. Nie miał znajomych. Jego aparycja u jednych budziła wstręt, u drugich - litość. Ten czynnik stanowił podwaliny pod przyszłe życie mężczyzny.

Jedzenie i kobiety to dwie największe obsesje Pękalskiego. Uczucie głodu napawało go frustracją. Jego relacje z kobietami również pozostawiały wiele do życzenia. Nieumiejętne podejście i zbytnia bezpośredniość sprawiały, że notorycznie był przez nie wyśmiewany. Takie zachowanie skutkowało pozbawianiem je życia. Ponadto cierpiał on na obsesję na punkcie znalezienia sobie żony w dość nieoczywistym celu. Osoby upośledzone odczuwają bardzo duży popęd seksualny. Wątpliwym jednak jest, aby dziś ten mężczyzna znalazł sobie żonę. Przeraża swoją przeszłością oraz posturą.

Nienaturalnie duży popęd seksualny stał się prawdziwą zmorą mężczyzny. Brak jego zaspokojenia stał się przyczyną zabójstw kobiet, bez wyjątku. Wiek nie miał zaczernia. Wszystkie ofiary same mu się „podkładały”, wyśmiewając go. Według opinii biegłego psychiatry Pękalski cierpi na zaburzenie zwane nekrosadyzmem.  Możliwość obcowania ze zwłokami sprawiała mu przyjemność. W ten sposób została obalona hipoteza, jakoby ten miał być osobą niezrównoważoną, wręcz przeciwnie - doskonale wiedział, co robi, a przy tym wykorzystywał swoją przebiegłość.

Patologia matką morderców - hasło, które idealnie wpisuje się w życiorys tej postaci. Prawdą jest, że wiele wartości człowiek wynosi z domu. To w nim już na samym początku ma styczność z określonymi zachowaniami i budowaniem relacji międzyludzkich. W przypadku Leszka Pękalskiego trudno mówić o jakimkolwiek wzorze do naśladowania. Matka alkoholiczka, ojca nie było - wadliwy model rodziny został zakodowany w jego umyśle. Zachowanie matki pokazało mu jedynie, że kobieta jest niewiele warta, bo można nią pomiatać. Czy w związku z tym dziwić może fakt, że ten człowiek zabijał właśnie kobiety?

Podstawowe pytanie brzmi: dlaczego zabijał? U Pękalskiego doszło do zjawiska wdrukowania. Pierwsze doświadczenia naznaczają całe nasze późniejsze życie. W przyszłości są one powielane, niezależnie od dziedziny. Niestety, pierwsze doświadczenie z kobietami w przypadku Pękalskiego wiązało się z zabójstwem. Odtwarzał w ten sposób jedyny znany mu obraz sytuacji, co przypominało reakcję łańcuchową. To właśnie pierwsze doświadczenie stanowiło podstawę jego późniejszego postępowania.

Leszek Pękalski to jedna z najbardziej zagadkowych postaci polskiej kryminalistyki. Symbol sromotnej klęski nie tylko policji, która zupełnie nie podejrzewała go o dokonanie tylu zabójstw, ale także wymiaru sprawiedliwości. Udowodniono mu tylko jedno morderstwo, za które otrzymał karę 25 lat pozbawienia wolności (zastąpienie kary śmierci)/ Dodatkowo on sam nie ułatwiał śledczym zadania, za każdym razem przedstawiając im inny przebieg zdarzeń. Prawdopodobnie była to świadoma zabawa w kotka i myszkę. Co więcej, przechodził obok funkcjonariusza, podczas gdy ten nie połączył faktów. Czy nie byłoby lepszym rozwiązaniem skazanie go na karę dożywotniego pozbawienia wolności? Tego prawdopodobnie nie dowiemy się nigdy.

W ten czy inny sposób ofiarami Pękalskiego stawali się wszyscy. Tylko jedna kobieta przeżyła jego atak. Uratowały ją okoliczności napaści: ciemność, bezruch, w którym trwała oraz czapka na oczach mężczyzny. To wystarczyło, aby była w stanie go rozpoznać. Trudno nawet wyobrazić sobie, co ta kobieta musiała czuć  w chwili feralnego zdarzenia.

Dlaczego policja poniosła klęskę? Ówczesne metody śledcze nie dawały możliwości skutecznego wykrywania przestępców. Nie można było badać materiału genetycznego. Dziś taka procedura jest na porządku dziennym. Dostępne są nowoczesne metody śledcze, co niewątpliwie wpływa na skuteczniejszą wykrywalność przestępstw. Dziś z pewnością udowodniono by Pękalskiemu więcej zabójstw. Dawniej możliwe było jedynie badanie krwi, z której niewiele da się wyczytać. Z pewnością przypadek „Wampira z Bytowa” dziś jest nauczką, lekcją, z której policja i psychiatrzy mają szansę czegoś się nauczyć.

Istotną rolę w sprawie Pękalskiego odgrywa także - a może przede wszystkim - opinia psychiatry. Nie jest to człowiek chory psychicznie. Cierpi jedynie na lekkie upośledzenie umysłowe, którego w żaden sposób nie można równać z chorobą. Jest inteligentny, świadomy czynów, których się dopuścił. Może za nie odpowiadać. W całą tę sprawę zaangażowano również sławnego jasnowidza, którego opinię uważam za słuszną. W więzieniu Leszek Pękalski miał bardzo dobre warunki. Wychodząc na wolność, po ponad dwudziestu latach, czuje się nieswojo, obco, jest zdezorientowany. Czy można się temu dziwić? Przez ćwierć wieku otoczenie również się zmienia.  Nowa sytuacja i ludzie to dla niego duży szok. Ten mężczyzna źle czuje się w społeczeństwie. Wysoce prawdopodobne jest zatem, że będzie chciał wrócić do celi. Taki scenariusz przeraża najbardziej.

Dziś Leszek Pękalski jest na wolności, chociaż pilnowany. Zapewne rzeczywiście czuje się tu obco. Nic dziwnego, że był się tak gwałtownej zmiany w jego życiu (co dalej z nim będzie?). Ten reportaż jest próba odpowiedzi na pytanie, które wielu osobom spędza sen z powiek: co robić z podobnymi przypadkami? Utrzymywać z podatków obywateli? Odseparować społecznie? Kara śmierci już nie wchodzi w grę. Niestety, przypadków pokroju Pękalskiego jest na świecie pod dostatkiem.

Sprawa Leszka Pękalskiego jest nieporównywalna z żadną inną ze względu na skalę zbrodni. Ten człowiek obszedł wszelkie procedury i zadrwił ze służb publicznych. Autorce należą się słowa uznania i wielkie gratulacje. Odwaga godna podziwu. Magda Omilianowicz rozmawiała z psychiatrami, policjantami, rodziną, nauczycielami i sąsiadami mężczyzny.  Przeczytała 72 tomy akt. Wskutek tych działań powstał znakomity reportaż o sprawie, która w całej Polsce zapadła w pamięć.  To lektura dla ludzi o mocnych nerwach, której nie sposób zapomnieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz