czwartek, 3 maja 2018

65. "Martwa strefa"-Stephen King

Autor-Stephen King
Tytuł-"Martwa strefa"
Gatunek-thriller
Liczba stron-480
Wydana-2007
Ocena-10/10














Powieść w iście Królewskim wydaniu. Nieco inna od pozostałych. Kiedyś powstanie wpis w Dylematach Czytelniczych, ale muszę przeczytać wszystko, więc... Cierpliwości. Zapraszam.


John Smith jest zwyczajnym, dorosłym mężczyzną, który dopiero układa sobie życie. Dziewczyna, praca-wszystko na swoim miejscu. Nagle jednak tę sielankę przerywa wypadek Johna, po którym zapada on w śpiączkę na pięć lat. Kiedy się budzi, stwierdza, że zmieniło się niemal wszystko, także on sam. Zyskał bowiem pewien dar-dostrzeganie poprzez dotyk zarówno przeszłości jak i przyszłości innych ludzi, również tych złych i szaleńców. Czy ów dar to pomoc, czy zguba? Może John ma pewna misję do wykonania, ale... Czy odzyska jeszcze swoją normalność?

"Martwa strefa" to groza obyczajowa. Już odpowiadam Wam napytanie, czy straszy: Nie ma tu czystego lęku, do jakiego już przecież zdążył nas wszystkich przyzwyczaić autor. To opowieść o trudnym wyborze między tym, co trzeba, a tym, co chciałoby się zrobić. To również historia o poświęceniu w imię większego dobra. Straszy inaczej-osadza się na duszy odbiorcy.

Czy kogoś tu jeszcze dziwi motyw wypadku? Raczej nie. Element autobiograficzny. Pisarz do dziś przeżywa traumę związaną z potrąceniem na ulicy. Pewien mężczyzna, jadący z zawrotną prędkością, stracił panowanie nad pojazdem, gdyż był po prostu zajęty uspokajaniem psa na siedzeniu obok. W konsekwencji pisarz trafił na OIOM z kilkoma parami połamanych żeber, przebitym płucem i urazem biodra, którego ból odczuwa do dziś. Motyw wypadku pojawia się również wyraźnie w "Misery", które uwielbiam.

Wiem, że dużo ludzi obawia się czytać Stephena Kinga, bo przecież straszy piekielnie i nie zaśniecie po nocach. Nie. To nie ten stary, klasyczny King, który takie dreszcze niepokoju zwykł wywoływać (zajrzyjcie do "Lśnienia"). To bardziej thriller obyczajowy, który sieje w czytelniku ziarno niepokoju. Moim zdaniem możecie sięgnąć śmiało, jeżeli dopiero rozpoczynacie poznawanie jego twórczości.

Książka bardzo mi się podobała. Jeden motyw powielony, kilka nowych (nie wszystkie jeszcze dogłębnie zbadane) i mamy gotową perełkę. Uważam, że jest to jeden z najlepszych jego tytułów i nie, nie przesadzam. Najgorsza będzie dożywotnio  "Zielona Mila" ze Zbigniewem Zapasiewiczem jako lektorem. Nie dało się go słuchać, przykro mi. "Martwą strefę" bardzo Wam polecam.

2 komentarze:

  1. Nie przepadam za książkami Kinga ale wiem że są rewelacyjne!
    Pozdrawiam Eva

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam jeszcze, ale czeka na półce na swoją kolej :)

    OdpowiedzUsuń