Dziś, Kochani, święto nas wszystkich, czytających w każdej formie. 23 kwietnia obchodzimy Światowy Dzień Książki (tak na marginesie mój blog powstał w... Święto Papieru, czyli po części też książek!) W związku z powyższym, przygotowałam dla Was zestawienie niedocenianych, moim skromnym zdaniem, twórców literackich. Dlaczego? Za moment zapewne wszystko będzie jasne.
1. Witold Gombrowicz
Zaczynamy z hukiem. Pisarz, którego ja uwielbiam i najchętniej prawie wszystko wyniosłabym na piedestał. Specyficzny. Jego albo się kocha, albo nienawidzi, nie ma środka. Żeby zrozumieć większość jego dzieł, trzeba znać pewne elementy biografii. Wielu ludzi go krytykuje, bo zwyczajnie nie rozumieją słynnego "co autor miał na myśli...". W tej prozie tkwi siła przekazu. Miał dużo racji, w wielu kwestiach się z nim zgadzam. "Ferdydurke", które do ubiegłego roku uważałam za jego najlepszą powieść, zostało zdetronizowane przez jeden z jego dramatów-"Ślub". Pisałam Wam o nim w czerwcu. Podejrzewam, że nie chciałby żyć w dzisiejszych czasach.
2. Milan Kundera
Tutaj już w ogóle. Swoje myśli autor wyraża ustami bohaterów. Jest to pisarz wymagający, ale nie należy nazywać go "politycznym", gdyż ta tematyka odchodzi w zapomnienie w jego obecnych dziełach. Więcej o jego twórczości opowiem Wam w osobnym wpisie, kiedy już uporam się z całą.
3. Markiz de Sade
Zdziwieni? To był skandalista. Treści, które znajdowały się w jego dziełach zostały uznane przez kościół za obrazoburcze do tego stopnia, że znaczną część z nich spalono. Wielu z nas traktuje go jako zboczeńca, odszczepieńca, niewyżytego sadystę. Ten autor jedynie pokazał nam, do czego człowiek jest zdolny, jeśli tylko da mu się pełną wolność. Przewidział wiele i zauważcie, że wszystkie te motywy okrucieństwa, które teraz pojawiają się w kulturze, mają swoje źródło właśnie w poprzednich epokach. Od jego nazwiska pochodzi np termin "sadyzm", a sadystów w literaturze mamy na pęczki, prawda?
4. Haruki Murakami
Słyszałam, że nie da się go czytać, bo jest dziwny. Dlaczego dziwny? Owszem, może Wam się wydawać, że pisze jak nieporadne dziecko i właściwie nie wiadomo, o co mu chodzi. Wszystkie luki tuszuje trafnymi zdaniami. Zabiegi są celowe, o czym Wam już pisałam przy okazji "Śmierci Komandora". To jest jednostka wybitna dla swojego kraju. Ma nominację do tegorocznego Nobla, trzymam kciuki.
5. Michel Houellebecq
Kolejny gigant, tym razem z Francji. Takich ludzi nam dziś potrzeba. "Uległość" to powieść, która rozwaliła mi głowę. Ja już nic nie mówię o tej powieści, macie długą recenzję. Pisarz, który otwiera oczy, zarówno Francuzom, jak i Europejczykom, na wiele istotnych dziś spraw, takich jak chociażby islam czy konsumpcjonizm. Te książki napisane są lekkim językiem, ale dają do myślenia. Takich pisarzy się pamięta, uwierzcie mi. Sama wyczekuję teraz na "Serotoninę", o której nie zawaham się Wam tutaj opowiedzieć, a której premiera w połowie maja. Oryginału, niestety, nie mogę nigdzie znaleźć.
Tak prezentuje się lista (obecnie, możliwe, że za rok się wydłuży i będzie dalsza część tego wpisu) niedocenianych twórców literackich, których osobiście uwielbiam i będę do nich wracać. Dajcie znać, czy u Was też znajdą się takie nazwiska, co myślicie o tych pisarzach, czy czytaliście któreś powieści, sama jestem ciekawa Waszego zdania.
Uwielbiam Gombrowicza, jako chyba jedyna z klas maturalnych w mojej szkole. Świetnie się czyta, przekaz c u d o w n y! Trzeba się wczytać. A co do niedocenionych autorów - ewidentnie Polacy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marta z bloga ksiazkiwpiekle.blogspot.com
O żadnym z nich nie słyszałam i to jest przykre, nie znać nawet polaka. Muszę zagłębić się bardziej w ich biografii i uzupełnić ubytki. Z chęcią zobaczyłabym kolejną część wpisu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Amelia
Czytałam jakieś 5 lat temu książkę Haruki Murakami, nawet nie pamiętam jaką, ale nie przypadła mi do gustu. Może powinnam sięgnąć po jakąś inną powieść i zmierzyć się z nim jeszcze raz, kto wie może zmienię zdanie o jego twórczości.
OdpowiedzUsuńDodaję bloga do obserwowanych :)
Pozdrawiam serdecznie!
Mój blog