poniedziałek, 1 kwietnia 2019

"Święto nieistotności"-Milan Kundera | recenzja urodzinowa


Autor-Milan Kundera
Tytuł-"Święto nieistotności"
Gatunek-literatura współczesna
Liczba stron-128
Wydana-2015
Ocena-8/10


























MOI DRODZY





Dziś dzień wyjątkowy. Obchodzimy bowiem 90. rocznicę urodzin pisarza wybitnego, jednego z moich ulubionych zagranicznych twórców. Może trudno będzie Wam uwierzyć, ale w tamtym roku, dokładnie w tym dniu, zupełnie nieświadomie go uśmierciłam. Po zweryfikowaniu informacji w kalendarzu, postanowiłam, w ramach "przeprosin" przeczytać jedną z jego powieści. Padło na "Nieznośną lekkość bytu", którą do tej pory niezmiennie uważam za najlepszy tytuł tego autora. Tym razem jednak nadszedł czas, aby opowiedzieć Wam co nieco o najnowszej powieści pisarza. Wielki powrót po pięciu latach ciszy i nieobecności. Zapraszam.


Historia czterech przyjaciół: Charlesa, Alaina, Calibana i Ramona. Ten ostatni mierzy się z innymi, młodszymi pokoleniami. Alain rozmyśla nad tajnikami kobiecej zmysłowości. Charles poszukuje aniołów, natomiast Caliban jest aktorem bez publiczki. Każdy z mężczyzn snuje refleksje nad trywialnością i ulotnością życia. Tłem wydarzeń staje się plejada różnych postaci, mających mniejsze lub większe znaczenie aż po samą świtę Stalina, która towarzyszy przyjaciołom w ich poszukiwaniach. 

Ta powieść stanowi świadectwo pisarza na temat banalności, trywialności ludzkiego losu, nieuchronności i śmiertelności. Pisarz w tej książce, posługując się po raz kolejny genialną frazą, odwołuje się do tego co najbardziej boli nas, współczesnych szarych ludzi. Brak krytyki. Wniosek? Aby zachować trzeźwość osądu rzeczywistości, nie traktujmy jej nader poważnie.

"Święto nieistotności" to moje ósme spotkanie z prozą pisarza. Czytając jego dzieła, mam nieodparte wrażenie, że określenia, którymi naznaczył swoją twórczości w etapie początkowym, są jakby finalnie wpisane w jego prozę. Tutaj również niejednokrotnie uśmiech powracał mi na twarz. Przypomnijmy sobie scenę polowania Stalina na kuropatwy czy towarzysza Chruszczowa wrzeszczącego z toalety. To tylko dwa z nielicznych przykładów potwierdzające fakt, że przeszłość, a zatem i cały obraz komunizmu, stanowiły dla autora swoisty powód do żartu. Bawił się tą osłoną polityczną. 



"Historia jest równie lekka jak jednostkowe życie ludzkie, lekka jak puch, jak unoszący się kurz, jak to, czego jutro już nie będzie…" ("Nieznośna lekkość bytu")

Ta powieść zawiera mnóstwo innych treści aktualnych w dzisiejszych czasach. Nie będzie to moja ulubiona książka, jednak na pewno jest to pozycja ważna. Wielbicieli prozy Milana Kundery nie zachęcam, bo sięgną sami.

Książka podobała mi się. Czyta się lekko, przyjemnie, bezboleśnie. Krążą pogłoski, że to ostatnia powieść pisarza. Oby były to tylko plotki, czekam na więcej. Mam nadzieję, że w ciągu najbliższych lat autor jeszcze nas czymś zaskoczy.

1 komentarz: