środa, 31 lipca 2019

Czytelnicze podsumowanie miesiąca#7: lipiec 2019

Witajcie, Kochani, w pierwszym w tym półroczu podsumowaniu miesiąca! Nie wiem, co dzieje się z czasem, pędzi jak szalony. Wraz z nim masa świeżutkich premier od różnych wydawnictw, moc i jeszcze trochę recenzji, świętowanie i za moment nawet się nie obejrzymy, a rok 2019 przeminie z wiatrem (bez aluzji do M. Mitchell :) ). Nie przedłużam i zapraszam Was na podsumowanie lipca, bo jest o czym pisać.


Jakoś tak corocznie dobrze się składa, że lipiec jest tym miesiącem, kiedy czytam najwięcej książek w ciągu roku. Tym razem również (ponad 15). O znacznej większości z nich Wam tutaj pisałam, poszukajcie sobie. Wybór najlepszych tytułów wcale nie był łatwy, ale udało mi się i moi ulubieńcy miesiąca prezentują się następująco:

1. "Wyznaję"-J. Cabre
Ja go na początku czytałam jako Francuza, bo tak podpowiadała mi pisownia-błędnie. Jest on pisarzem katalońskim, ale dogadalibyśmy się, bo francuski też zna. "powieść katedra", "powieść wszech czasów", "powieść, która przeżyje nas wszystkich"-takie "łatki" odnajdywałam w opisach i wiecie co? Pierwszy raz od dawna muszę się z nimi zgodzić. To jest fenomen. Tak napakowana książka, z zawiłą narracją, wymagającą skupienia, z elementami autobiograficznymi (chociażby sam Jaume również umie grać na skrzypcach) i mogłabym tak bez końca. Dodam, że Jaume Cabre pisał tę książkę jedynie osiem lat! Podczas tworzenia sam się gubił, więc rozumie także nasze zakłopotanie. :) To jest powieść mojego życia, stawiam ją obok ukochanej "Lalki" Bolesława Prusa, od której miało już nie być lepszej powieści! A jednak znalazłam! Ponadto jestem dumna z autora, gdyż również zna naszą literaturę, bo: "Gdybym miał wymienić wszystkich pisarzy, którzy mnie inspirują, musiałbym wymienić pół Europy z Witoldem Gombrowiczem włącznie". Mało tego, Wydawnictwo Marginesy podczas lektury "Wyznaję" (wcale nie łatwej, ale znakomitej, uwierzcie mi) zaleca słuchanie pieśni katalońskiego barda, Lluisa Llacha-"L'Estaca" ("Pal"), aby lepiej wczuć się w klimat fabuły i coś w tym rzeczywiście jest. Czy muszę coś dodawać? Czytajcie!

2. "Głód"-M. Caparrós
Ten reportaż również mnie poraził i przeraził. Mamy XXI i łatwo dostępną większość produktów codziennego użytku. Nie mogę jedynie pojąć, jak to się dzieje, że gdy na świecie, jak chociażby w Afryce, dzieci są wychudzone i umierają z głodu właśnie, my wyrzucamy i marnujemy tym samym tak olbrzymie ilości żywności, która przecież może być (i jest) potrzebna innym ludziom. Reportaż bardzo trudny, tak tematycznie, jak i warsztatowo, ale zdecydowanie warty uwagi. Bomba.

3. "Chirurg"-T. Gerritsen
Słuchajcie, to jest debiut pisarki, ale obecnie jestem po drugim tomie. Utwierdził mnie on w przekonaniu, że jak Tess Gerritsen coś napisze, to będzie to prawdziwa mieszanka wybuchowa napięcia, dreszczowca, ze świetnie wykreowanymi bohaterami i porządną zagadką do rozwiązania. Dla ludzi o mocnych nerwach, ja uwielbiam i na dniach pojawi się tutaj "Skalpel".

4. "Zmierzch"-O. Dazai
Nie ma tu wampirów. Klasyka literatury japońskiej. Zmierzch japońskiej arystokracji, kultury, zmierzch epoki, która odeszła. Po II wojnie światowej Japonia była niejako zmuszona odrodzić się. Ten tytułowy zmierzch to również metafora życia samego autora, który padł ofiarą systemu-nie umiał przystosować się do zmian, jakie zaszły w kraju, w związku z czym, podjął kolejną już wówczas - tym razem udaną - próbę samobójczą w 1948 roku.

5. "Zawód: powieściopisarz"-H. Murakami
Jeśli wydaje Wam się, że wielcy pisarze mieli zawsze życie usłane różami, to ta autobiografia twórcza skutecznie wyprowadzi Was z błędu. Japonia pozbawiona jest zachodniego pierwiastka współczucia, stąd cała ta specyfika pisarstwa. Szkopuł w tym, że autorowi bliżej jest do Europejczyka niż do Japończyka. W swoim kraju nie był akceptowany, również miał niełatwo. Odważył się o tym napisać w zbiorku esejów (pierwszy na blogu!), który uznaję za autobiograficzny od strony pisarskiej właśnie. Pisarz skromny,szanujący swoich czytelników. To my jesteśmy dla niego najważniejsi. Do tego stopnia, że potrafił nawet zmienić miejsce zamieszkania, aby więcej osób mogło go czytać. W książce odnajdziecie także porady pisarskie, gdyby ktoś potrzebował.

6. "Purezento"-J. Bator
Macie wpis. To jest moja ukochana powieść tej pisarki (swoją drogą również uwielbia Murakamiego).

7. "Drwale"-A. Proulx
Książka odmienna od reszty, bo w duchu proekologiczny,. Po tej lekturze powiem Wam, że cały protest ekologów nie ma sensu. Po prostu nie ma (kierunek: recenzja :) )

8. "I sprawisz, że wrócę do prochu"-A. Parry
Powieść historyczna z kryminałem i początkami rozwoju anestezji. Bardzo przypomniała mi "Runę" V. Buck, ale tu, zamiast Francji, mamy Szkocję, w której wcale nie było bezpiecznie.



ROZCZAROWANIA:

1. "Coma"-R. Cook
Debiut. Pomysł ciekawy, fabuła również, ale nigdy nie polubię głównej bohaterki...

2. "Płatki na wietrze"-V. C. Andrews
Słabe dialogi i bohaterowie, których nie jestem w stanie polubić. Dajcie mi znać, może inne książki tej autorki są lepsze.

WYDARZENIA MIESIĄCA:
1. Skazanej zaufały trzy nowe wydawnictwa, z którymi współpracuję: WasPos, Prószyński i S-ka oraz (dosłownie wczoraj) Novae Res. Ogromnie się cieszę i zapewniam, że wszystkie książki są bezpieczne! :)
2. Już na dniach, za chwilę, za momencik, pojawi się na blogu mój pierwszy wywiad! Do tej pory taki cykl wywiadów był marzeniem. Teraz się ono spełnia. Na pierwszy ogień pójdzie Anna Karpińska.
3. 27 lipca świętowałam drugie urodziny bloga! Z tej okazji trwa konkurs, którego szczegóły na Facebooku Skazanej :)

Tak wygląda lipiec. Dajcie znać, jak Wam upłynął ten miesiąc. Ja wracam do Was jutro z recenzją "Boskiej proporcji" Piotra Borlika.

1 komentarz:

  1. U mnie wyszło: 22 książki + 2 rozgrzebane. Niestety było kilka rozczarowań.

    OdpowiedzUsuń