Tytuł - „Łowcy duchów”
Gatunek - horror
Liczba stron - 272
Rok wydania - 2023
Wydawnictwo - Replika
Ocena - 6/10
Kto nie wierzy w duchy i zjawiska paranormalne albo podchodzi do tematu sceptycznie, ten być może zmieni zdanie po lekturze publikacji opartej na faktach. Są takie osoby, dla których tematy nie z tej ziemi stanowią pasję, sens życia i będą próbowały przebić się przez mur krytyki. Tak też stało się w przypadku autorów „Łowców duchów”.
Autorka wyrobiła w sobie wrażliwość. Dotyczy ona emocji i uczuć ludzi, zarówno żyjących, jak i zmarłych. Polowanie na duchy to pasja, która sprawia Jamie Davis ogromną satysfakcję. Z należytą uwagą i determinacją próbuje dowieść istnienia duchów. Wspólnie z Samuelem Queenem starała się udowodnić, czy miejsca uznane za nawiedzone rzeczywiście istnieją. Do przeprowadzenia tego typu badań wybrała metodę empiryczną oraz specjalny sprzęt. W tej publikacji autorzy dzielą się wrażeniami z wizyt w wybranych miejscach, które są uznawane za potencjalnie nawiedzone. Jako główny obiekt zainteresowania obrali sobie więzienia, szpitale i zakłady psychiatryczne. Książka zawiera również ich wnioski z przeprowadzonych tam badań.
Czy ta książka straszy? To zależy. Osoby twardo stąpające po ziemi, realiści, sceptycy, mogą mieć trudność z przyswojeniem informacji zawartych w książce bez ich jednoczesnego podświadomego wypierania. Im trudno jest uwierzyć w coś nienamacalnego, czego nie da się zbadać zmysłami. Wypieranie takiego stanu powoduje dystans do poruszanego rzez autorów tematu i tym samym zanik strachu. Te osoby mogą potraktować tę książkę jako przewodnik po czymś - w ich mniemaniu - bezkształtnym, nierzeczywistym. Druga grupa Czytelników, która da się porwać lekturze i zdecyduje się uwierzyć w opisywane historie, może odczuwać strach. To samo uczucie podskórnego, niewytłumaczalnego lęku kalibru opętań.
Każde mury mają swoją historię. Nietrudno się domyślić, że miejsca odosobnienia i chorób przesiąknięte są bólem, cierpieniem, nierzadko samotnością i tęsknotą za bliskimi. Co ciekawe, wszystkie te lokacje wybrane przez autorów są w gruncie rzeczy atrakcjami turystycznymi nastawionymi na zyski. To tam isnieje adrenalina. Autorzy próbują przebić się przez zasłonę niedowierzania. Zamieszczają szczegółowe opisy nawiedzeń, zdjęcia. Wszystko po to, aby chociaż spróbować przekonać nieprzekonanych do swoich racji.
„Łowcy duchów” Jamie Davis i Samuela Queena będą traktowani dwojako przez Czytelników. Jedni uznają je za przewodnik po miejscach potencjalnie nawiedzonych, drudzy przejdą obok obojętnie, nie dając wiary treści. Zajmowane stanowisko zależy od nas. Czasem jednak granica pomiędzy fikcją a szaleństwem jest bardzo cienka.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Replika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz