Autor - Stephen King
Tytuł - „Instytut”
Gatunek - science fiction
Liczba stron - 678
Rok wydania - 2019
Wydawnictwo - Albatros
Ocena - 8/10
Nowa powieść Stephena Kinga to już coroczna literacka tradycja. Tym razem mistrz napisał powieść lekką z bardzo intrygującym konceptem. Co czeka odważnych za murami tajemniczego „Instytutu”?
Instytut to ośrodek badawczy, położony na odludziu, do którego trafiają wyjątkowo uzdolnione dzieci. Warunki w tej placówce są dość przyziemne, jednak jej lokalizacja wywołuje mieszane uczucia. Nie ma stąd ucieczk. Ekipa Instytutu wybiera spośród mieszkańców USA dzieci do eksperymentu, przed którym dokonuje się ich pieczołowitej selekcji. Ciała rodzin zostają zutylizowane, a mali przybysze stają się pacjentami ośrodka, zależnymi od tej chwili od personelu medycznego. Tutaj poddawane są różnego rodzaju eksperymentom, by finalnie trafić do tzw. „Tylnej Połowy”. Jednym z takich dzieci jest Luc Ellis, który wie, że musi uciekać z Instytutu, zanim będzie za późno.
Autor po raz kolejny odszedł od pierwotnego konceptu horroru. Nie wywołuje strachu bezpośrednio, jednak dawkuje go poprzez zawarty w powieści koncept. Zamiast typowej grozy i wszystkich znanych motywów pisarz serwuje chętnym wycieczkę w sam środek lasu, do odizolowanego ośrodka badawczego. Rozstania z rodzinami, izolacja społeczna i eksperymenty na ludziach już przerażają i natychmiast przywodzą na myśl okrucieństwo Niemców w Oświęcimiu podczas II wojny światowej. Stephen King na szczęście nie ukazał w tej powieści realiów wojennych, posłużył się konceptem obozowym na dużo mniejszą skalę. Stephen King nawet w ten sposób zmusza do refleksji. Nie ma wojny, ale każdego dnia ludzie na całym świecie znikają bez słowa i nie wracają. Współczesne niewolnictwo wciąż istnieje, nawet jeśli tak bardzo ludzie przebywający we własnych domach, będacy w bezpiecznych miejscach, chcą przemilczeć temat.
Stephen King pomimo upływu lat wciąż potrafi zaskoczyć. Wydał nową powieść, posługując się starymi atutami. Powrócił dawny styl, ale w nowej historii. Kto odważy się przekroczyć próg „Instytutu”, otrzyma logiczną, spójną, przemyślaną do samego końca powieść, pozbawioną absurdów fabularnych, co wcale nie zdarza się często. Po raz kolejny autor uczynił bohaterami swojej książki dzieci (9-14 lat). Dla nich wszystko jest nowe. Dopiero uczą się życia, a już wykazują dojrzałość ponad swój wiek. Ten element fabularny dodatkowo działa na wyobraźnię. Inne emocje wywołuje książka, której bohaterami są dorośli. Dzieci tracą najszczęśliwsze lata swojego życia na rzecz podróży w nieznane. Ten motyw również sprawia, że nie sposób wymazać powieści z pamięci.
Powieść jest paradoksem. Z jednej strony może przygnębiać i niepokoić współcześnie, bardzo aktualnymi zniknięciami istnień. Pod innym względem może zostać bez obaw uznana za powieść młodzieżową. Ponadto autor zadedykował ją swoim wnukom, co jedynie potwierdza przypuszczenie. Komuś nieobeznanemu z twórczością autora może przypaść do gustu.
„Instytutem” Stephen King udowadnia, że jeszcze nie powiedział ostatniego słowa w swojej karierze. Wyszła mu spójna, niepokojąca, logiczna powieść science fiction. Eksperymenty na ludziach wciąż budzą liczne kontrowersje natury moralnej i etycznej, temat jest palący, staje się przedmiotem wielu burzliwych dyskusji. To wizja przyszłości, której lepiej nie doczekać. Bez obaw można sięgnąć po tę powieść. Autor dopracował ją w każdym detalu i zadbał o to, aby móc czerpać z niej satysfakcję.
Nie jestem fanką Kinga, ale ciekawi mnie ten pomysł. Może w wolnej chwili sięgnę po tę książkę 😉
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://subjektiv-buch.blogspot.com/