środa, 16 października 2019

"Miasteczko Anterrey. Znamię"-Daniel Radziejewski

Autor-Daniel Radziejewski
Tytuł-"Miasteczko Anterrey. Znamię"
Gatunek-kryminał
Liczba stron-280
Wydana-2019
Ocena-6/10



















Podobno jesteśmy mistrzami kryminałów. Sama czytam ich dużo. Można powiedzieć, że niewiele jest w stanie mnie zaskoczyć. Dziś zabieram Was do małego miasteczka o nieokreślonej lokalizacji. Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Novae Res. Zapraszam.


Powieść przenosi czytelnika do tytułowego miasteczka. Spotykamy tam pisarza z amnezją wsteczną. Jak łatwo się domyślić, mężczyzna zupełnie nie pamięta niczego ani z przeszłości, ani z teraźniejszości. Zwyczajnie jej nie rozumie. Nie ma pojęcia, kim jest, co się wokół niego obecnie dzieje. Nie wie również, kim jest kobieta, która się nim opiekuje. W samym miasteczku natomiast dochodzi do serii masakrycznych zbrodni. Jedną z ofiar okazuje się być znajoma pisarza. W sprawę angażuje się detektyw Richard Murray. Jaki będzie finał tego śledztwa? A może to sam pisarz ma coś wspólnego ze sprawą?

Być może sądzicie, że będę teraz narzekać. Kto mnie zna, ten wie, że nie przepadam za małymi mieścinami, bo zaraz przypomina mi się schematyczna Agatha Christie, której nie umiem przełknąć. Tutaj nie przeszkadzał mi ten klimat. Bardziej interesował mnie sam wątek pisarza i jego problemów z pamięcią. On miał ciężko, a w takich  sytuacjach - teoretycznie - największy szok przeżywa otoczenie. Wkrótce jednak okaże się, że pamięć skrywa przebłyski sekretów, o których sam jej właściciel wolałby nie wiedzieć.

Nie jest to powieść dla osób wrażliwych, od razu uczulam. Jest tutaj sporo brutalnych scen. Mnie już mało co rusza, co nie znaczy, że nie jestem wrażliwym człowiekiem. Nie wiem, czy tylko ja tak miałam, ale opisy zdarzeń, dość zapadające w pamięć, powodowały, że momentami odczuwałam niepokój. Jednocześnie nadal byłam ciekawa, co dalej, a to już plus.

Mam jednak również pewne zastrzeżenie odnośnie do powieści. Pojawia się tutaj wiele wątków, które nie zostały zamknięte w odpowiedni sposób. Ne wiem, może to wynika z faktu, że będzie to jakaś większa część całości. Dla mnie było tutaj za mało tego przysłowiowego mięsa. Dobry kryminał ma być jak zimowa kurtka - im grubsza i szczelniejsza, tym lepiej. Tutaj dużo się dzieje, wiele wątków, które umarły, jeśli wiecie, co mam na myśli. 

Podsumowując, jest to dobrze napisana powieść, jednak z wątkami, które ugrzęzły i nie wiadomo, co dalej. Martwy punkt. Sam pomysł był bardzo ciekawy, lubię takie motywy. Sprawdźcie. Dla mnie tak pośrodku.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Novae Res.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz