Autor - Remigiusz Mróz
Tytuł - „Iluzjonista”
Gatunek - thriller
Liczba stron - 520
Rok wydania - 2019
Wydawnictwo - Filia
Wydawnictwo - Filia
Ocena - 9/10
Poczucie bezpieczeństwa jest jedną z podstawowych potrzeb człowieka. Jeśli nie ma on go zapewnionego w domu, będzie usiłował znaleźć je gdziekolwiek indziej. Pozornie odpowiednim miejscem wydaje się sieć, w której z założenia każdy z nas jest anonimowy. Rzeczywistość jednak brutalnie pozbawia każdego użytkownika złudzeń. Powrót Gerarda Edlinga po kilkuletniej przerwie dobitnie potwierdza ten fakt.
W jednym z opolskich kąpielisk znalezione zostają zwłoki martwej kobiety. Na jej ciele znajduje się wypalony gigantyczny znak zapytania. Wszystko wskazuje na powrót demonów z przeszłości. Ponad trzydzieści lat temu prowadzone śledztwo zakończyło się pojmaniem mordercy. Obecnie sytuację komplikuje fakt, że akta poprzedniej sprawy zaginęły, a kolejne osoby albo znikają bez śladu, albo giną w niewyjaśnionych okolicznościach. Morderca wówczas nazwany został Iluzjonistą. Jedynym człowiekiem, który może pomóc w rozwiązaniu sprawy, jest były prokurator, kiedyś wydalony ze służby, Gerard Edling. Sam nie ma jednak pojęcia, że śledztwo, którego się podejmie, zawróci także do jego własnych tajemnic. Czy to możliwe, żeby Iluzjonista powrócił? Czy tylko ktoś go naśladuje?
Powrót Gerarda Edlinga może podzielić Czytelników. Jednych ta postać irytuje z uwagi na wątpliwą moralność po pracy. Nigdy nie łączył spraw służbowych z prywatnymi. Kontakty z kobietami po dniu pełnym wyzwań stanowiły dla niego odskocznię. W pracy zachowywał się jak typowy służbista. Niejednokrotnie był potrzebny policji. Wyższa konieczność zmusiła go do działania również w tej sprawie. Jako behawiorysta ma on wyostrzone zdolności analizowania otoczenia i ludzi. Przesiąknął tematem. W pracy kieruje się on głównie moralnością, którą poza nią można podać w wątpliwość. Z tej przyczyny może on być trudny do jednoznacznej oceny.
Motywem, który bardzo szybko wyłania się na pierwszy plan powieści, jest iluzja. Uwidacznia się ona w wielu warstwach. Jak to możliwe, że pierwsza ofiara została znaleziona w kąpielisku w pozycji stojącej? Przed Czytelnikiem pojawi się wiele takich pytań, na które odpowiedź nie będzie łatwa. Gerard Edling jest postacią o dwuznacznej moralności. Po godzinach pracy był kimś zupełnie innym. Dawne uczucie do pewnej kobiety umarło w dramatycznych okolicznościach. Ono wręcz nie powinno się narodzić pomiędzy tą parą. Gwoździem do trumny Gerarda jest rola ojca, z której zupełnie się nie wywiązał. Nie interesował się synem, żył jakby obok niego. Ominął tę część swojego życia i był tego świadomy. Oto kolejne z powodów, dla których trudno jest jednoznacznie obiektywnie ocenić tę postać.
Powieść jest kontynuacją „Behawiorysty”, jednak nieco wyróżnia się od niej. Brak tu odrzucających, zwyrodniałych opisów morderstw. Nie ma manipulacji zbiorowością (pozornie) i Czytelnikiem, poprzez dokonywanie trudnych moralnie wyborów. W tej książce ważniejsze stało się jednak coś zupełnie innego - stopniowa degradacja społeczna. Autor każe nam zastanowić się nad postępowaniem, podczas korzystania z sieci. Nie potrzeba przesadnych starań, aby przy odrobinie czasu móc znaleźć tutaj - w Internecie - dosłownie wszystko. Autor przygląda się zjawiskom patologicznym, szerzącym się za pośrednictwem środków masowego przekazu. Okazuje się, że po lekturze tej powieści można zwątpić w inteligencję człowieka, którą przewyższamy naszych ewolucyjnych kuzynów. Istnieją takie zbiorowości, które świadomie godzą się na oglądanie najgorszych podłości, począwszy od poniżania na wizji, skończywszy m.in. na gwałtach. Pod tym względem jesteśmy zdecydowanie gorsi od zwierząt. Brak tutaj hamulców moralnych. Jakakolwiek chęć oglądania takich rzeczy - z przyjemnością lub bez niej - świadczy o wewnętrznym sadyzmie. Kim są te masy, które godzą się na oglądanie na żywo podobnych podłości? Czemu ma to służyć? Takie obrazy z pewnością nie ukształtują prawidłowo ludzkiej psychiki. Mogą natomiast - i dzieje się tak sukcesywnie - zniszczyć wewnętrzne poczucie człowieczeństwa i wyzbyć jednostkę resztek sumienia, jeśli takowe posiada. Komu to wszystko ma służyć? I w jakim celu? Obraz zbiorowości przeraża zatem nie mniej niż w poprzednim tomie, chociaż nie w tak brutalny sposób.
Powieść jest kontynuacją „Behawiorysty”, jednak nieco wyróżnia się od niej. Brak tu odrzucających, zwyrodniałych opisów morderstw. Nie ma manipulacji zbiorowością (pozornie) i Czytelnikiem, poprzez dokonywanie trudnych moralnie wyborów. W tej książce ważniejsze stało się jednak coś zupełnie innego - stopniowa degradacja społeczna. Autor każe nam zastanowić się nad postępowaniem, podczas korzystania z sieci. Nie potrzeba przesadnych starań, aby przy odrobinie czasu móc znaleźć tutaj - w Internecie - dosłownie wszystko. Autor przygląda się zjawiskom patologicznym, szerzącym się za pośrednictwem środków masowego przekazu. Okazuje się, że po lekturze tej powieści można zwątpić w inteligencję człowieka, którą przewyższamy naszych ewolucyjnych kuzynów. Istnieją takie zbiorowości, które świadomie godzą się na oglądanie najgorszych podłości, począwszy od poniżania na wizji, skończywszy m.in. na gwałtach. Pod tym względem jesteśmy zdecydowanie gorsi od zwierząt. Brak tutaj hamulców moralnych. Jakakolwiek chęć oglądania takich rzeczy - z przyjemnością lub bez niej - świadczy o wewnętrznym sadyzmie. Kim są te masy, które godzą się na oglądanie na żywo podobnych podłości? Czemu ma to służyć? Takie obrazy z pewnością nie ukształtują prawidłowo ludzkiej psychiki. Mogą natomiast - i dzieje się tak sukcesywnie - zniszczyć wewnętrzne poczucie człowieczeństwa i wyzbyć jednostkę resztek sumienia, jeśli takowe posiada. Komu to wszystko ma służyć? I w jakim celu? Obraz zbiorowości przeraża zatem nie mniej niż w poprzednim tomie, chociaż nie w tak brutalny sposób.
Czytelnicy, którzy mają dość makabrycznych opisów zbrodni, w tym tomie mogą odetchnąć z ulgą. O ile w „Behawioryście” odnaleźć można było brutalne opisy, tak tutaj autor skupił się na ukazaniu upodlenia człowieka w sieci. Należy również zapomnieć o twierdzeniu takim jak „bezpieczeństwo w sieci” - nie ma czegoś takiego. Spędzając dziennie wiele godzin w tym miejscu, często nawet bez naszej wiedzy, zostawiamy mnóstwom śladów, ułatwiających innym odnalezienie nas. Anonimowość w Internecie nie istnieje. Ponadto obraz Iluzjonisty jest niezwykle realistyczny i przerażający. Ten tajemniczy mężczyzna ma do wykonania pewnego rodzaju misję. Chce coś przekazać światu. Kim jest? I po co w ogóle się zjawił? to również będzie miał okazję odkryć Czytelnik, sięgając po książkę. Dodatkowo, zamiast dylematów moralnych, pojawiają się zagadki. Jest to słuszny i ciekawy zabieg ze strony autora, który pozwala odbiorcy bardziej zaangażować się podczas lektury. Pytania te tym razem nie są trudne, jednak po czasie można mieć problem z udzieleniem odpowiedzi na nie. Ta podszewka sieciowa może wprawić człowieka w dezorientację i sparaliżować jego zdolności racjonalnego myślenia. Kolejny atut książki.
„Iluzjonista” Remigiusza Mroza to bardzo dobrze napisany thriller psychologiczny. Fabularnie skrojony na nasze technologiczne czasy, w których większość życia toczy się w sieci. Mniej brutalny, ale trzyma poziom serii. To, co może przerażać po lekturze, to niezbyt rozsądne korzystanie z dobrodziejstw technologii. Otwórzmy zatem oczy i uważajmy. Samemu trzeba się pilnować. Powieść trzyma w napięciu do ostatniej strony, pozostawiając Czytelnika z poczuciem wewnętrznego niepokoju. Należy zastanowić się nad postępowaniem w sieci. Mimo iż jest to drugi tom cyklu, można czytać go oddzielnie. Nie ma spoilerów. Ci, którym podobał się poprzedni tom, również w tym przypadku nie powinni być zawiedzeni.
Niedawno skończyłam;)
OdpowiedzUsuń