Autor-Heather Morris
Tytuł-„Podróż Cilki”
Gatunek-literatura piękna, wojenna
Liczba stron-400
Rok wydania-2020
Wydawnictwo-Marginesy
Ocena-6/10
„Tatuażysta z Auschwitz” - o tym tytule trudno nie słyszeć, obracając się w środowisku czytelniczym. Książka, która podbiła listy polskich jak i zagranicznych bestsellerów, ciesząca się ogromną popularnością. W istocie jednak okładka i tytuł to tylko opakowanie niezbyt udanego prezentu. W jego wnętrzu odnaleźć można podkoloryzowaną bajkę, opartą - rzekomo - o prawdziwe wydarzenia, pełną przekłamań i niespójności historycznych. Po kilku miesiącach od premiery tamtej książki, autorka powraca z kontynuacją powieści. Pytanie, które należy zadać już na samym początku brzmi: czy można popełniać błędy i nie wyciągnąć z nich żadnych wniosków?
Szesnastoletnia Cilka trafia do Auschwitz oskarżona o kolaborację i skazana na piętnaście lat pracy w łagrze. Armia Czerwona wyzwala obóz. W sowieckim łagrze dziewczyna pracuje ponad siły. Cilka zmaga się również z traumą po stracie rodziny podczas Zagłady. Szybko pojmuje, że najważniejsze będzie przetrwanie. W łagrze spotyka wielu ludzi z różnych stron społecznej barykady. Wkrótce zrozumie, że w całym tym koszmarze jest jeszcze iskra nadziei - miłość, która daje jej siłę, aby przetrzymać, przetrwać to, co najgorsze.
Co jest nie tak z tą powieścią? Heather Morris przerabia fakty historyczne, przekształca je pod własną wizję, odbierając tym samym wszelką autentyczność wydarzeniom opisanym na kartach powieści. Na jej początek składa się oświadczenie autorki, w którym zapewnia, że opowiedziana historia jest fikcyjna - słusznie. To jednak nie ratuje fabuły, bo na niespełnionej obietnicy się skończyło. Powtórzony został błąd dotyczący postaci samej Cecylii. Jej dalszy krewny stwierdza, że historia przedstawiona w powieści nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Zaprzecza on wszelkim wizjom wysnutym przez autorkę. W teorii miała to być fikcja literacka. Jej zaprzeczenie stanowi posłowie, w którym Heather Morris utożsamia bohaterkę z prawdziwą postacią historyczną. Gdzie leży prawda?
Innym mankamentem, który po raz kolejny rzuca się w oczy, są opisy życia obozowego. To błąd wręcz kardynalny. Brakuje podparcia całości faktami. Jakkolwiek autorka nie opisałaby realiów obozowego życia, nadal zdają się one być odklejone od tych, które znamy. W poprzednim tomie było podobnie. Sama autorka nie jest historykiem. Skąd ten upór? W zamyśle powieść miała być scenariuszem filmowym. Nawet to nie tłumaczy próby tej tragicznej w skutkach przeróbki faktów historycznych pod własne widzimisię.
Kolejne kontrowersje w środowisku historyków i czytelników wzbudza poruszony przez pisarkę temat. II wojna światowa i Holokaust to wydarzenia szczególnie bolesne dla Polaków. Trudno zapomnieć o tym, co się wydarzyło. Tymczasem autorka pochodzi z Nowej Zelandii. Ta powieść ujawnia karygodne braki wiedzy w temacie. Ten okres historyczny jest dla Heather Morris obcy. Zabrakło wiarygodności i pewnego rodzaju wrażliwości historycznej. Dlaczego więc autorka wzięła na warsztat temat, o którym zupełnie nie ma pojęcia? Odpowiedź, prosta i smutna, zdaje się nasuwać sama - ze względów komercyjnych.
„Podróż Cilki” Heather Morris to powieść odrealniona, nie wnosząca niczego do gatunku. Sztucznie nadmuchana, pozbawiona autentyczności. To kolejny dowód na to, że można napisać - o zgrozo! - bestseller bez większego wysiłku, nie szanując przy tym Czytelnika. Czy takich książek dziś potrzeba? Nie wiem. Pomieszanie fikcji z prawdą jest na tyle bolesne, że szczerze nie polecam lektury tej pozycji.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Marginesy.
Nie czytałam jeszcze pierwszej części, ale na pewno przeczytam obie. 😊
OdpowiedzUsuń