Nowy miesiąc może oznaczać tylko jedno: pora na porcję odpowiedzi na nowe pytania. Tradycyjnie nie przedłużam, bo i tak będziecie mieli co czytać.
1. Czy znasz literaturę rosyjską?
Około dziesięciu nazwisk, ale nieliczne książki mi się podobają. Przymierzam się do N. Gogola. Na pewno nie będę czytać oryginałów, nie czuję tego narodu. Klasykę znać wypada, ale rzadko jakieś wschodnie dzieło mnie zachwyca,
2. Co jest najtrudniejsze przy pisaniu recenzji?
Dystans. To, że nagle muszę wycofać osobiste kwestie i myśleć składnie, pisząc z perspektywy czytelnika (inna forma). Odkąd zmieniłam styl pisania (i w końcu jestem z siebie zadowolona), rzadko kiedy piszę recenzję od razu. Zdarzają się książki, które stanowią wyjątek. Przy „Projekcie Riese” R. Mroza miałam gotowe akapity w głowie, napisałam w tym samym dniu. Teraz częściej daję czas, zanim wszystko ułoży mi się w głowie. Myślicie, że nic się tutaj nie dzieje - błąd. Nie widzicie tego. Wam ukazuje się hurtowo efekt końcowy, ale zanim tak się stanie, piszę kilka recenzji dziennie, które później czekają na przepisanie (kwestia techniczna na mnie to wymusza). Obecnie również, rano, redaguję jeden stary tekst dziennie. I, tak jak już dwukrotnie wspomniałam, nie spocznę, dopóki wszystkie nie będą prezentowały obecnego stylu.
3. Które recenzje pisze się najtrudniej?
Powieści historyczne i nie zrozumcie mnie źle. Nie chodzi o to, że książki mi się nie podobają. Bardzo często są to pozycje tak opasłe, bogate w opisy, wydarzenia, fakty, że trudno jest mi to wszystko ubrać w słowa. Doceniam wkład, ale zawsze minie trochę czasu, zanim się za to zabiorę. Historia nigdy nie była moją mocną stroną. Najłatwiejsze były, są i będą daty. Dynastie, powiązania polityczne to już dla mnie czarna magia.
4. Zaskoczenie tego roku?
Zachwyt bez dwóch zdań, „Diuna” Franka Herberta. Nie przyjmuję krytyki na temat tej powieści. Nie dam jej tknąć. Absolutny majstersztyk. Byłam wściekła, kiedy ją skończyłam czytać i najpewniej po tym poznaję dobrą książkę. Mam wrażenie, że wszystko o niej zostało powiedziane, napisane. Jeśli macie ochotę poczytać, napiszę i ja, ale bez wskazania terminu.
5. Nie czytałaś książki, a zbliża się ekranizacja. Co robisz?
Omijam tymczasowo, czekam, aż wrzawa ucichnie i dopiero czytam. Pojawienie się ekranizacji traktuję jako próbę przymusu do czytania. Nienawidzę, kiedy ktoś nade mną stoi, podobnie z filmami. Najpierw książka, ekranizacja jest dodatkiem. Nie zwracam na nie uwagi. Czytając, nie chcę nic wiedzieć, poza gatunkiem. Film, niestety, wszystko mi psuje.
6. Czy ktoś wpłynął na Twoją decyzję o założeniu bloga?
Pośrednio moja fizjoterapeutka. Na początku stwierdziłam, że to szalony pomysł, bo zupełnie się do tego nie nadaję. Później nadal nie przyznałam jej oficjalnie racji, ale chciałam mieć miejsce, w którym będę mogła się dzielić opiniami o przeczytanych książkach. Tak powstała Skazana.
7. Czy masz osobę, która jest od początku istnienia bloga?
Nie, poznałam po ponad roku, ale zagląda tutaj. Zawsze pierwszy otrzymuje linki do recenzji. Więcej mnie z tym człowiekiem łączy, niż dzieli i to dzięki niemu jestem silna. „Diunę” też przeczytałam dzięki niemu. Jedyny człowiek, przed którym nie muszę się wstydzić siebie. Oczywiście czytający, ale rzadko mamy odmienne zdanie na temat książki/autora.
8. Czy masz wyznaczony termin recenzji?
Mam to szczęście że raczej nie. Prędzej sama sobie ustalę, co i kiedy oddać. Wiem, że niektórzy pisarze drżą, gdy mam pisać recenzję. Na szczęście rzadko zdarza się jednoznacznie zła książka, żebym była szczera do bólu w opinii.
9. Jak resetujesz umysł po pisaniu?
Śpiąc. Inaczej nie umiem. Dziś napisałam trzy recenzje i nie mam pojęcia, jak nasz Remigiusz Mróz funkcjonuje, pisząc dziesięć godzin dziennie. Mnie mózg paruje i nie wiem, jak się nazywam. Czuć zmęczenie, ale kiedy się wyśpię, mogę działać dalej. W tym momencie zrozumiałam, dlaczego nie poleca swoich książek (też bym tak zrobiła).
10. Co w najbliższym czasie?
Czaję się na nową powieść Gai Grzegorzewskiej i chętnie przeprowadziłabym z nią nawet wywiad, jeśli tylko się zgodzi. Jedna z moich ulubionych pisarek kryminałów. Klimatycznie gdzieś obok Quentina Tarantino, takie mam odczucie. Teraz wyszedł „Selkis”, którego szukam.
To wszystko ode mnie w tym miesiącu. Nie żegnam się, bo nie znacie dnia ani godziny nowych wpisów. Do przeczytania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz