Tytuł-"Trędowata"
Gatunek-klasyka, literatura obyczajowa, romans
Liczba stron-366
Wydana-2013
Nadchodzi klasyka. Niewątpliwie jest to najsłynniejszy polski melodramat, oceniony pozytywnie przez samego Bolesława Prusa. Przyjęty życzliwie nawet przez krytyków, wzgardzony jedynie wtedy, gdy "niższe" klasy zaczęły się nim zachwycać. O tym tytule już w dzieciństwie słyszałam niejednokrotnie, bardziej poprzez film. Stwierdziłam, że najwyższa pora zapoznać się z podstawą do ekranizacji.
Akcja powieści rozgrywa się na przełomie XIX i XXw. Opisuje tragiczne dzieje miłości, której spełnieniu stają na przeszkodzie przesądy społeczne i fanatyzm członków rodów arystokratycznych. "Trędowatą" jest Stefania Rudecka- niezamożna szlachcianka, guwernantka w domu baronowej Elzonowskiej, ciotki ordynata, Waldemara Michorowskiego. Magnat przezwycięża wszystkie możliwe przeszkody i doprowadza do zaręczyn ze Stefanią. Jednak dziewczyna zachorowała i umiera przedwcześnie w dniu planowanego ślubu. Ta śmierć-zdaniem autorki-jest rodzajem ofiary złożonej przez jednostkę przerastającą otoczenie, wyraz moralnego triumfu bohaterki.
W posłowiu dowiadujemy się, że ta książka nie spodoba się współczesnemu czytelnikowi. Nie powiedziałbym. Jeśli polubi się bohaterów, to rezultat będzie dokładnie odwrotny.
Miłość jest tematem głównym tej powieści. Pokazuje w jaki sposób przystojny, bogaty mężczyzna stracił głowę i serce dla inteligentnej, dobrej kobiety. Tutaj nie należy nastawiać się na przeżywanie innych problemów. Nie do końca jest to moim zdaniem powieść obyczajowa. Nawet ten rzekomy mezalians to pretekst, aby jedynie skomplikować losy bohaterów.
Urok tej powieści dostrzeże każdy kto wierzy w miłość jako uczucie idealne. Łatwo zarzucać tej powieści prostotę, czy kiczowatość. Czy zakochanego mężczyznę ktokolwiek opisałby takimi słowami? Przecież wtedy nie to jest istotne. Liczy się wybranka serca.
Powieść doczekała się aż czterech ekranizacji i ponadto była wielokrotnie wznawiana. Najpopularniejszą wersję stanowi chyba ta z 1976 roku w reżyserii Jerzego Hoffmana. Muzykę do filmu napisał Wojciech Kilar.
Książka niestety mi się nie podobała. Od razu odpowiem na zarzuty ewentualne-jestem bardzo wrażliwym człowiekiem. Jest to jednak prosta historia i nie dostrzegłam tutaj nic dla siebie. Klimat był, opisy przyrody także mnie nie nudziły, co rzadko się zdarza. Nie mówię, że jest to zła książka-dla mnie tak pośrodku, doceniam popularność i sukces, jaki odniosła. Być może ta lekka niechęć wynika z tego, że sama w miłości jestem raczej rozważna i często oceniam sytuację "trzeźwym okiem". Możecie spróbować. Dla mnie może być. Sercem zostaje przy "Lalce" Bolesława Prusa.
Akurat tego klasyka nie pamiętam bym czytał. Wątpię bym znalazł czas na jego przeczytanie ale recenzję zawszę chętnie czytam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://ksiazki-czytamy.blogspot.com/
Nie czytałam, ale kilka razy widziałam film i mi się podobał, chociaż zakończenie wiadomo do szczęśliwych nie należy, pozdrawiam ucztadladuszy.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCoraz więcej u Ciebie klasyków ;)
OdpowiedzUsuńMnie chyba jednak nic do nich nie przekona ;)
Pozdrawiam
Nie przepadam za klasykami, tego nie znam i raczej nie poznam.
OdpowiedzUsuńMoże i klasyka, ale nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńKurcze, może kiedyś! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
lunafisher.blogspot.com
Oh te klasyki ;) może kiedyś, na starość jak usiądę z kocem na kolanach :D na razie nie przemawia do mnie :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o niej, zapewne niedługo będę musiała ją przeczytać, choćby na potrzeby naukowe :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło,
Sara z Pełna kulturka
Jeszcze nie czytałam, ale zupełnie mnie do niej nie ciągnie póki co ;) Może kiedyś...
OdpowiedzUsuńBook Beast Blog
Wow kolejny klasyk :-)
OdpowiedzUsuńTo nie jest pozycja dla mnie :/
OdpowiedzUsuńNiestety nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuń