Autor-Stephen King
Tytuł-"Cujo"
Gatunek-horror
Liczba stron-464
Wydana-2014
Ocena-7/10
Dziś przybywam do Was z kolejną recenzją książki spod pióra mistrza, Króla
Horroru, który od ostatnich kilku dekad
niestety o horrorze nieco zapomniał. W tej odsłonie jednak powracamy do
strachu, lęku, niepokoju, przerażenia, paniki- do tych wszystkich przeżyć,
które ewidentnie składają się na emocje
odczuwane w trakcie czytania horroru.
Jedna ze starszych książek Stephena Kinga. Dla fanów mogę zdradzić
jedynie, że dzieła pisarza jeszcze niejednokrotnie się tutaj pojawią. Zapraszam
Was na recenzję historii o pewnym pozornie łagodnym zwierzęciu.
W małym miasteczku Castle Rock w stanie Maine mieszkała rodzina mająca za towarzysza i
najlepszego przyjaciela pewnego pozornie łagodnego czworonoga, bernardyna, imieniem Cujo. Zbiegiem okoliczności
niestety, podczas jednej z pogoni,
zwierzę odnajduje kryjówkę, w której
przebywają chore na wściekliznę
nietoperze. Po wtargnięciu do niej pies zostaje, zarażony chorobą, po
czym przechodzi wewnętrzną przemianę bardzo trudną do wytłumaczenia: z pokornego, łagodnego, przyjaznego,
posłusznego, grzecznego stworzenia,
staje się tak naprawdę agresywną, bezlitosną bestią, która jest pozbawiona
jakichkolwiek uczuć. Zwierzę atakuje
właściciela, terroryzuje mieszkańców miasteczka. Ludzie będą musieli zmierzyć się nie tylko własnymi
dylematami, ale także z
niebezpieczeństwem jakim jest właśnie terroryzujący
okolicę Cujo.
Czy straszy? Od połowy książki tak.
Po przemianie Cujo zaczynamy odczuwać co najmniej niepokój, który niestety nie maleje wręcz narasta. Nie wiemy tak naprawdę, co wydarzy się za jedną dwie, czy trzy strony.
Miejscem akcji książki
jest miasteczko w stanie Maine, gdzie, jak wiemy i przekonamy się pewnie nie raz, nie ma możliwości na spokój i idyllę.
Dlaczego? Znajdują się tam miejsca, które tylko pozornie są bezpieczne i przyjazne
mieszkańcom. Niestety, ludzie pod
pozorem moralności, często skrywają swoje dylematy lub niechęć do innych. W tym
przypadku, przez większość książki, zostają one ujawnione, przez co możemy
obserwować losy bohaterów.
Poznajemy rodzinę Trentonów,
która z pozoru wydaje się normalna, jednak relacje Donny z mężem zdecydowanie
odbiegają od dobrych. Już na samym
początku książki mamy przedstawione
trudne relacje bohaterów.
Autor dość swobodnie, w sposób niezwykle dosadny i plastyczny
prezentuje relacje, portrety psychologiczne i tło obyczajowe. Możemy czuć się zainteresowani losami
poszczególnych rodzin, ale najlepiej wypadają tutaj Trentonowie.
Kolejnym wątkiem jest sama postać Cujo. King pokusił się o próbę wejścia w umysł
zwierzęcia Autor ukazał tutaj zmiany
zachodzące zarówno przed jak i po
zarażeniu wścieklizną. Po incydencie, który miał miejsce w jaskini, pies staje
się żądnym krwi mordercą, który gotów
jest rozszarpać wszystko, co spotka na swojej drodze . Tam nikt już nie czuje
się bezpieczny. W mieście wybucha panika.
Tak naprawdę za sprawą nieszczęśliwego przypadku ukazuje się drugi obraz psa,
ogarniętego morderczyni instynktami. Grozę
całej sytuacji buduje tutaj sam moment, kiedy potencjalna ofiara bernardyna
uświadamia sobie, że grozi jej niebezpieczeństwo. W mieście wybucha panika. Cała ta sytuacja
rodzi również niemoc mieszkańców wobec panującego zła. Tak naprawdę każdy może
stać się ofiarą Cujo i nigdy nie wiadomo, na kogo tym razem przyjdzie kolej.
Autor udowodnił w
książce, że potworem może być tak naprawdę każdy, nie tylko ludzie, ale i zwierzęta miewają stany przejściowe: od takich pozornie łagodnych, grzecznych,
nieszkodliwych, do prawdziwych bestii, potworów i morderców. Zło czai się w każdym z nas. Pod maską normalności jest ono obecne jednak
w postaci uśpionej. Dopiero pewne wydarzenia, traumy, przemiany powodują, że ta
druga natura zarówno człowieka, jak i
zwierzęcia zostaje ujawniona. Pisarz udowodnił tym samym , że doskonale odnajduje
się w horrorach pełnokrwistych, które potrafią budować napięcie i grozę, gdyż
cała ta książka jest tak naprawdę jedną
wielką niewiadomą. Każda strona jest tutaj
ważna, każde zdanie ma znaczenie i wszystko jest na swoim miejscu.
W ten sposób możemy również
wspierać bohaterów, zżyć się z nimi i kibicować im. Zarówno Cujo,
jak i każdej z postaci.
Ponadto w książce
odnajdziemy bardzo wyraziście nakreślone portrety psychologiczne bohaterów. Postaci nie są papierowe. Inspirują, zachwycają, posiadają głębię. Dodatkowo zachowanie bohaterów wzbudza skrajne emocje, tak
naprawdę całą paletę: od zachwytu, współczucia, niechęci po nadzieję, czy odrazę podczas lektury.
Dialogi wypadają tutaj
bardzo dobrze i na pewno nie przeszkadzają, nie utrudniają czytania. Akcja książki jest rozpisana w sposób typowy
dla autora, tak, jak to było w przypadku, chociażby „Carrie”, czy „Christine” . Toczy się ona powolutku,
stopniowo budując napięcie i grozę. W pewnym momencie następuje wydarzenie, po
którym nic już nie jest takie, jak być powinno i zaczynamy odczuwać co najmniej
dyskomfort. W tej książce można wyczuć
taką atmosferę osaczenia, grozy mieszkańców i niebezpieczeństwa w starciu ludzi
z nieobliczalnym psem , który tutaj jawi się jako pełnokrwista i
żądna zemsty bestia.
Kolejnym plusem tej
książki jest mieszanie gatunków. Ja za takimi nie przepadam, jednak tutaj ten zabieg jest celowy i muszę przyznać, że wypadł wyjątkowo dobrze. Znajdziemy tutaj bowiem powieść obyczajową,
thriller, szczyptę sensacji, romansu i oczywiście grozy. Autor próbuje nas przestraszyć
jednak nie wampirami, duchami, klaunami, czy innymi ”strachami”, które
kreuje. Tym razem przedstawia opowieść
o bernardynie, który staje się pewną karą dla mieszkańców przez niedopatrzenie
właściciela. To zwierzę ,przecież nie
było niczemu winne, tylko kilka tak naprawdę
wydanych dolarów i tak by niczego nie zmieniło. Zwierzęciu można było współczuć, żałować, chcieć wymierzyć sprawiedliwość
właścicielowi, który przez swoje zaniedbanie skazał go na cierpienie. Na takie
zachowanie będące wynikiem choroby tak
naprawdę nie ma lekarstwa. Jesteśmy bezradni i nie mamy wpływu na rozwój
wydarzeń.
Jednym z minusów który tu występuje, jest wątek dotyczący chrupek.
Jeżeli czytaliście, bądź czytacie, to wiecie o co mi chodzi. Niestety nie wniósł on tutaj zbyt wiele, tak naprawdę mógł być przedstawiony albo pobieżnie, albo w ogóle
zostać wycięty.
Kolejnym minusem jest próba
przedstawienia relacji Vic z Donną po kryzysie małżeńskim . Mam wrażenie, że
tutaj został wpleciony element melodramatyczny i czasami dłużący się mimo wszystko.
Jest to kolejna powieść
autora, która będzie zaliczana na pewno
do gatunku horroru . Innymi takimi tytułami są na przykład:” Sklepik z marzeniami”, „ Misery”, „Lśnienie” , „Miasteczko Salem”.
Warto tutaj dodać Cmętaż zwieżąt. Również
zostało tu przedstawione małe miasteczko, tłum mieszkańców, które tylko pozornie wiedzie takie sielankowe, beztroskie spokojne życie,
aż do pewnego czasu.
Książka bardzo mi się
podobała, ma swój klimat, jest inna,
jednak równie dobra. Widać, ze autor doskonale potrafi kierować wykreowanymi bohaterami w tych stworzonych przez siebie światach. Myślę, że miłośników zwierząt ten tytuł
powinien zdecydowanie przyciągnąć . Nie powinni czuć się zawiedzeni.Ja, po lekturze
odczuwałam jeszcze niepokój, ale było to
spowodowane drugą połową książki. Tam
dużo się dzieje. Bardzo Wam polecam, jednak pamiętajcie że horrory, jakiekolwiek,
ja odradzałabym czytać w nocy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz