wtorek, 6 sierpnia 2019

"Zemsta trzech eks" - Jo Jakeman

Autor - Jo Jakeman
Tytuł - "Zemsta trzech eks"
Gatunek - thriller
Liczba stron - 400
Wydana - 2019
Ocena - 7/10







Witajcie w nowej recenzji. Tym razem również zapowiadam powrót na stare literackie śmieci. Niedawno przywędrowała do mnie nowa pozycja, thriller małżeński. Kto z Was pamięta debiut amerykańskiej pisarki B. A. Paris i jej "Za zamkniętymi drzwiami", które wywarło na mnie piorunujące wrażenie? Tym razem także debiut, z którego recenzją miałam niemały problem. Tę książkę recenzuję dla Was we współpracy z wydawnictwem Prószyński i S-ka. Zapraszam.


Rozwód nie jest przyjemną sprawą. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że w przypadku Imogen nie będzie inaczej. Jej mąż to tyran i jednocześnie policjant, który zrobi wszystko, aby uprzykrzyć życie swojej byłej żonie. Imogen znosiła wiele upokorzeń ze strony Philipa, ale kiedy pewnego dnia mężczyzna przychodzi do mieszkania i stawia kobiecie ultimatum - do końca miesiąca ma się wyprowadzić z domu albo on odbierze jej prawo do opieki nad synem - coś w niej pęka. W akcie desperacji zamyka męża w piwnicy. Teraz ona kontroluje sytuację. Jak wiele będzie w stanie zrobić, aby zemścić się za krzywdy, jakich doznawała ze strony męża? I co wspólnego mają z tą sprawą dwie inne kobiety?

Nie polubiłam Philipa Rochestera. Tyran, damski bokser, który czuje się bezkarny. Jest mundurowym, więc wie, że może sobie dzięki temu pozwolić na więcej. Imogen nie była jego jedyną ofiarą, wobec której stosował przemoc. Inna kobieta, Naomi, cudem uszła z życiem. Nie dało się polubić tego bohatera, niestety.

Nie wiem, co mam myśleć o Imogen. Z jednej strony jej współczułam. Podziwiałam jej wytrwałość, długo znosiła podłość męża. Z drugiej strony rozumiałam doskonale jej późniejszą desperację. Dla każdej matki dziecko jest najważniejsze. Jego bezpieczeństwo i prawidłowy rozwój. Nie dziwiłam się więc podjętym przez nią krokom, aby ochronić Alistaira.

Zaskoczyła mnie forma tej powieści. Całość rozpoczyna scena pogrzebu głównego bohatera, co wprawiło mnie w nastrój melancholijny. Poczułam się, jakby autorka zastosowała zabieg retrospekcji. Niestety, zniechęca mnie on bardzo często do czytania. Dziwnie jest poznawać fabułę historii od końca. Wymaga to podwójnego skupienia od odbiorcy, ale we mnie malała ciekawość tej książki. Jestem raczej zwolenniczką tradycyjnych fabuł. Jedyne, co podsycało moją ciekawość, to twierdzenie Imogen, że Philipa spotkała zasłużona śmierć.

Ta książka porusza temat niezwykle trudny, jakim jest przemoc domowa. Być może powtórzę się, ale bardzo często jest on przemilczany. Odwracamy wzrok od tego, co nie nasze, bo wychodzimy z założenia, że "mnie to nie dotyczy". Tymczasem, gdy za murami domu może dziać się krzywda, zapominamy zupełnie, że na miejscu ofiary, tej bezbronnej, niewinnej kobiety, mógł stać każdy z nas.

Książka podobała mi się. Udany debiut autorki. Do pierwszej połowy czułam znużenie, później już dużo lepiej, bo akcja nabrała tempa. Polecam miłośnikom dobrze napisanych thrillerów i nietypowo zaplanowanych fabuł.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka.

1 komentarz:

  1. Całkiem ciekawa historia, ten zabieg z umiejscowieniem końca historii na początku książki jest bardzo interesujący.

    OdpowiedzUsuń