czwartek, 7 listopada 2019

"Podwójne życie reporterki. Fallaci. Torańska"-Remigiusz Grzela

Autor-Remigiusz Grzela
Tytuł-"Podwójne życie reporterki. Fallaci. Torańska"
Gatunek-biografia
Liczba stron-496
Wydana-2017
Ocena-10/10
















Dziś zapraszam Was na recenzję biografii. Z pełnym przekonaniem stwierdzam, że nasi dziennikarze i reportażyści wykonują naprawdę świetną robotę. Z równie wielkim żalem, muszę Wam jednak powiedzieć coś smutnego. Dziennikarstwo kiedyś a dziś oddziela całkowita przepaść. Ja telewizji nie oglądam. Jeśli mam styczność z takimi osobami to jedynie przez pryzmat ich książek. Dlaczego? Mam serdecznie dosyć afer goniących aferę, podpartych plotkami, domniemaniami i skandalami. Wszystkie te działania służą jedynie podburzaniu emocji odbiorcy w danej chwili. Za dziesięć lat mało kto będzie to pamiętał, ale przyszłość się nie liczy. Teraz tą sprawą żyje świat i teraz jest najważniejsze. Dawniej dziennikarstwo wiązało się z wykształceniem i wszechobecnie głoszoną prawdą, jak brutalną ona by nie była. Dziś? Nie muszę tłumaczyć. Mogę jednak i chcę zaprosić Was na recenzję opowieści o tych kobietach, które takiej prawdy nigdy nie bały się ujawniać.


Remigiusz Grzela w swojej książce postanowił zestawić ze sobą dwie bardzo silne osobowości, ukazując tym samym dwie strony dziennikarstwa - Orianę Fallaci i Teresę Torańską. Dwie kobiety, teoretycznie różne, bo przecież inaczej wychowywane. Praktycznie jednak łączyła je niebywała odwaga i chęć głoszenia prawdy. Żadna nie krzyczała, a zostawiała jedynie otwartą furtkę dla wypowiedzi ogółu. Mimo wszystko obie kobiety silnie obstawały przy swoich zdaniach, ale nikogo nie skreślały. Bez podziału społeczeństwa ze względu na przekonania religijne czy polityczne. Były bezstronne, ale niezłomnie broniły swego.

Doszukujecie się podobieństwa w obu paniach? Niepotrzebnie. Obie kobiety bardzo się różniły. Miały swoje przekonania, którymi się kierowały.Metody ich pracy natomiast drastycznie się od siebie różniły. Oriana Fallaci "atakowała" niespodziewanie. Nie mogliśmy więc przewidzieć, czego się spodziewać. U Teresy Torańskiej wywiad przebiegał skrupulatnie, czasem żmudnie. Powoli, gdyż chodziło o dostosowanie pytań w temacie do rozmówcy. Efekt? Tak zwany rozwiązany język, który wyjawia więcej niż początkowo zakładała nasza reporterka.

Zestawiłam dwie wyjątkowe postaci. Być może ktoś zapyta mnie niedługo, która z nich jest mi bliższa. Wiecie co? Może będziecie zdziwieni. Większość może spodziewa się odpowiedzi oczywistej, bo "nasze" też tu jest. Ja jednak bardziej skłaniam się ku postawie Oriany Fallaci. W tym przypadku powiedzenie "cudze chwalicie, swego nie znacie..." nie ma racji bytu. Oczywiście łatwiej było Remigiuszowi Grzeli opisać naszą rodzimą duszę. Wydawałoby się, że to wszystko jest nam bliższe. Osobiście jednak byłabym bardziej usatysfakcjonowana inną opcją konstrukcji tej książki. Inaczej ją "widzę". Mogłyby spokojnie powstać osobne tomy biograficzne tych dwóch kobiet. Inna sprawa, że trudniej byłoby oddać autorowi ważność włoskiej ikony, z którą - w przeciwieństwie do Teresy Torańskiej - nie miał okazji porozmawiać.

Dlaczego te dwie kobiety zostały nijako sportretowane? Łączyły je np. skomplikowane relacje międzyludzkie, w tym z najbliższymi. Przykład? Oriana Fallaci była wychowywana jak chłopiec i wojna zdawała się być dla niej naturalnym środowiskiem egzystencji. Teresa pisała o sobie w rodzaju męskim, chcąc - być może - łatwiej, lepie, trafniej ocenić rzeczywistość, aby móc ją zrozumieć. Obie kobiety poszukiwały własnej tożsamości, walczyły o wolność w skrajnie trudnych warunkach. Również to autor wziął pod uwagę, pisząc książkę. 

Na tę obszerną biografię składają się wspomnienia najbliższych bohaterek. Momenty szczytowe w ich karierach, wycinki z artykułów i książek (cytaty), które uzupełniają całość. Po lekturze tej książki wiem, że muszę przeczytać wszystkie tytuły spod pióra Oriany Fallaci, która ujęła mnie nie tylko swoją odwagą, ale również chęcią bycia perfekcyjną dziennikarką. Tekst redagowała do momentu, kiedy nie było już widocznych przeniesień wyrazów. Dalibyście radę?

Kończąc,zarówno tę recenzję, jak i lekturę książki odczuwałam ogromny smutek. Te kobiety powinny dziś uchodzić za wzór dla dziennikarzy. Powinny, a zostały zapomniane. Podobnie jak idee, które głosiły. Dziś żyjemy w bezpiecznym kraju. Mamy wolność, którą niektórzy się zachłysnęli i zupełnie tego nie widzą. Musimy jednak pamiętać, że wolność to tylko kropla w morzu - warunek do samorealizacji jednostki. Żadne dobro nie jest nam dane na zawsze. Folgowanie jakimkolwiek przejawom nienawiści czy ich lekceważenie, zawsze pozostanie brzemienne w skutkach dla ludzkości. Oczywiście polecam. Przeczytajcie, może któraś z pań Was do czegoś zainspiruje.

Ja za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz