Tytuł - „Kadry niedogaszonych wspomnień”
Gatunek - kryminał
Liczba stron - 424
Rok wydania - 2024
Wydawnictwo - Czwarta Strona
Ocena - 6/10
Drugi tom cyklu z Graysonem Joycem i Aspen Wakefield o enigmatycznie brzmiącym tytule. Remigiusz Mróz postanowił zebrać wspomnienia bohaterki i zaprezentować te, które jeszcze się tlą. Całość, wraz z wieloma zagadkami, zawarł w „Kadrach niedogaszonych wspomnień”.
Mija pół roku od rozłąki Graysona Joyce'a z Aspen Wakefield. Dziewczyna odnalazła polaroid, będący namacalnym dowodem na to, że łączyła ich wspólna przeszłość, którą Grayson skrzętnie przed nią ukrywał. Korzystając z przerwy międzysemestralnej na Trinity College, Aspen wraca do Prescott w Arizonie. Odszukuje miejsce, gdzie zrobiono zdjęcie, a potem zaczyna podążać tropami prowadzącymi do jedynej osoby, która zna odpowiedzi na wszystkie dręczące ją pytania i może ich udzielić. Jest nią jej najlepsza przyjaciółka. Sytuacja komplikuje się jednak, gdy okazuje się, że dziewczyna zaginęła ponad rok temu w niejasnych okolicznościach, a z tym wszystkim mógł mieć coś wspólnego sam Grayson Joyce. Czy Aspen uda się dotrzeć do prawdy?
W tym tomie życie głównej bohaterki wcale nie jest łatwiejsze. Remigiusz Mróz stworzył aurę zagubienia. Jedyne, co jest wyraziste to majaki przeszłości, która wciąż pozostaje nieodgadniona. Bolesna rozłąka z Graysonem uświadamia dziewczynie, że oboje mieli ze sobą coś wspólnego, a on dodatkowo z zaginięciem jej przyjaciółki. W głowie Aspen pojawia się coraz więcej pytań. W tym natłoku niepewności istnieje jednak cień szansy na odnalezienie tak długo poszukiwanych odpowiedzi na pytania. Co takiego ukrywał Joyce i dlaczego to ronił? Z jakiego powodu nigdy nie wyjawił prawdy? Jak blisko siebie byli bohaterowie? Aspen będzie starała się dotrzeć do prawdy, mogąc jednocześnie polegać tylko na swojej pamięci. Ma tych wspomnieniach, które jeszcze nie wygasły, wciąż istnieją i pulsują iskrą nadziei.
Autor oddał do rąk Czytelników kolejną powieść, która może ich podzielić na dwa obozy, ale nie tak bardzo jak seria z Piotrem Langerem. Jedni zarzucają „Kadrom...” schematyczność i elementy pojawiające się w całej twórczości Remigiusza Mroza, drudzy zaś sięgają po tę powieść ze spokojem. Jej konstrukcja oparta jest o znane motywy i schematach, dzięki czemu wprawieni Czytelnicy czują się bezpiecznie i wiedzą, czego się spodziewać. Osoby spragnione nowości, chcące odbiec od schematyczności, mogą odczuwać znużenie podczas lektury i wytykać autorowi jej przewidywalność. Czy na pewno o to chodzi podczas czytania książek? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam, zależnie od tego, w którym obozie czytelniczym się znajduje. Motywy takie jak powrót do przeszłości, nierozwiązane zagadki, zatajone sekrety i tajemnice murów uczelni to próba połączenia wątków z kilku innych książek. Zupełnie tak, jakby autor przeczytał określoną liczbę pozycji i wybrał z nich odpowiednie dla siebie motywy, a następnie umieścił je w stworzonej przez siebie książce. Takie puzzle pasują do siebie. Jednak czy ułożona z nich, spójna i logiczna całość, będzie w stanie zaskoczyć Czytelnika?
„Kadry niedogaszonych wspomnień” to powieść, która intryguje już samym tytułem. Jej środek może przynieść rozczarowanie tym, którzy oczekują czegoś zupełnie nowego. Niektórzy mogą obawiać się, czy Remigiusz Mróz będzie potrafił jeszcze w jakiś sposób zaskoczyć Czytelników, jednak bazując na jego kreatywności, można być o to spokojnym. „Kadry niedogaszonych wspomnień” są dobrą powieścią dla tych, które lubią znane i przewidywalne fabuły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz