Tym razem nieco inny wpis. Abyście mogli odetchnąć od natłoku recenzji, których będzie tu moc i jeszcze trochę, postanowiłam zmierzyć się z jednym wyzwaniem. Na świecie jest mnóstwo popularnych autorów. Część sama uwielbiam i wyczekuję na nowe tytuły. Drugiej części nie jestem w stanie znieść (=czytać, nikogo personalnie nie atakuję). W związku z powyższym spróbowałam zebrać nazwiska takich osób, których książek absolutnie nie zamierzam ruszać. Różne gatunki, niektóre mogą Was zapewne zdziwić...
1. Blanka Lipińska
Debiut miałam nieprzyjemność czytać, bo chciałam sprawdzić, czy faktycznie takie to straszne. Powiem tak: język jest koszmarny. Ja pominę już fakt, że wygląda mi to na kopię "Ojca chrzestnego" (biedny Mario Puzo, dobrze, że tego nie widzi!), ale ta książka jest zwyczajnie źle napisana. Jedno słowo (nie będę przytaczać, jeśli czytaliście, to wiecie) powtarza się tam ponad sto razy, a jest na nie mnóstwo innych określeń, nie mających wydźwięku wulgarnego. Coś strasznego, podobno w następnych częściach jest tylko gorzej-nie wiem, ale ufam Wam i na pewno nie będę tego sprawdzać. NIE! Tego nie broni po prostu NIC!
2 E L James
Połowa świata uważa "Pięćdziesiąt twarzy Greya" za najgorszą książkę w ogóle. Najgorszą macie wyżej. Tutaj sprawa jest o tyle prostsza, że kuleje sam warsztat. Sama historia jeszcze jakoś by się wybroniła. Przeczytałam pierwszy tom i raziły mnie liczne powtórzenia w akapitach. Rozumiem rozmyślania Anastasi, bo każdy jakieś marzenia i myśli ma nawet, jeśli nie wypowie ich głośno, ale mogłyby być one lepiej napisane. Historia lepsza niż wspomniana katastrofa powyżej, ale wykonanie również słabe.
3. Paulina Świst
Jak wiecie "Prokurator" załamał mnie nerwowo. Podobno pisała to osoba znająca się na rzeczy, ale podobny problem-opisy są straszne. Dodatkowo bohaterka, której nie da się polubić (która kobieta umawia się na randkę z człowiekiem spotkanym przypadkiem widząc go pierwszy raz na oczy?), co zdecydowanie mnie odrzuca. Podobno następne tomy są lepsze-nie będę tego sprawdzać.
4. Danielle Steel, Nora Roberts-nie jestem fanką powieści obyczajowych.
5. Katarzyna Grochola
Słynie z powieści obyczajowych i romansów, na których chce mi się płakać z rozpaczy. Nie lubię takich ckliwych i łzawych opowieści. Niedawno ukazał się jej debiut kryminalny, którego nawet nie szukam. Wiem, o czym to jest i tylko utwierdziłam się przez to w swojej niechęci. Nienawidzę mieszanek gatunkowych.
Jojo Moyes
"Zanim się pojawiłeś" było autentycznie STRASZNE. Słuchajcie, jeśli ktoś chce się zabić, to zrobi to w samotności i nie trzeba mu nikogo sprowadzać. Tu ten pomysł może tak zły nie był, ale książka przewidywalna, znowu romans. Zwariować można. Nigdy więcej.
6. Graham Masterton
Wiecie co? Żaden pisarz horrorów tak mnie nie dobija. To ma straszyć, a ja przy każdej książce zalewam się łzami ze śmiechu. Nie ta liga, nie ten styl. Schematyczny i przereklamowany. Żadna siła mnie nie zmusi.
7. J. R. R. Tolkien
Lata temu zmęczyłam "Hobbita". Naprawdę koszmar. Potem (niestety!) obejrzałam "Władcę pierścieni" i nie jestem go teraz w stanie przeczytać. Styl mi zupełnie nie pasuje.
8. Andrzej Sapkowski
Podobnie, bo zmęczyłam "Wiedźmina". Dialektyzacja tylko mi utrudniała czytanie. Ja wiem, że to był zabieg celowy, ale za nic mnie to nie wciągnęło. Nie pytajcie mnie więc nawet o taką "Trylogię Husycką"...
9. Zygmunt Miłoszewski
Teodor Szacki to chyba jeden z najbardziej znudzonych swoim życiem prokuratorów w historii literatury. Tej trylogii dałam szansę-niestety, styl mi nie pasuje. "Bezcenny" w ogóle nie wymaga komentarza.
10. Camilla Lackberg
Kochani, jak kryminał, to kryminał, a nie kryminał i miliard wątków obyczajowych, Mogą być porachunki mafijne, bo to temat zbliżony i ładnie się zazębia, może być jakieś więzienie. Nie poprę natomiast nigdy wątku obyczajowego. Kryminał obyczajowy-Wam też to nie brzmi? No właśnie.
11. Agatha Christie
Ja jej dam jeszcze szansę, ale jeśli dwie mnie nie ruszyły, to wątpię, że przy trzeciej wpadnę w zachwyt. Nie mogę się wciągnąć w to wszystko. Te książki są za cienkie, nie umiem się w nie wgryźć, bo zaraz się skończą i nie zapadają mi aż tak w pamięć.
I na koniec wbijam szpilę...
12. Jo Nesbo
Mam tutaj na myśli serię z nieszczęsnym Harrym Hole. Jeżeli jest śledztwo, to skupiamy się na śledztwie, tymczasem komisarz zamiast tego robi milion innych rzeczy, które nie ułatwiają mu pracy. Potem się jeszcze rozpił i wdał w romans. Ludzie... Podobno "Syn" jest w porządku, ale to na kiedyś...
Tak prezentuje się lista autorów, po których książki na pewno nie sięgnę. Nie wykluczam, że w przyszłości powstanie druga część takiego wpisu. Dajcie znać, czy Wy też macie takie nazwiska, które omijacie szerokim łukiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz