Tytuł-"I sprawisz, że wrócę do prochu"
Gatunek-kryminał
Liczba stron-480
Wydana-2019
Ocena-10/10
Zabieram Was w podróż do przeszłości. Czytając tę książkę, o której mam niewątpliwą przyjemność Wam opowiedzieć, niemalże automatycznie nasunęły mi się skojarzenia z inną powieścią, czytaną w ubiegłym roku. Kto śledzi mojego bloga od dłuższego czasu, ten zapewne domyśla się, iż chodzi mi o “Runę” autorstwa Very Buck, czyli jedną z najlepszych powieści historycznych ubiegłego roku według Skazanej. Skąd to podobieństwo, zapytacie? Odpowiedź na to i wiele innych nurtujących pytań odnajdziecie w dalszej części mojej recenzji. Zapraszam serdecznie.
XIX-wieczna Szkotnia, samo centrum kraju. Ówczesny Edynburg to miasto, w którym króluje morderstwo, ale również rozwijała się prężnie medycyna. W tamtejszej okolicy, na Starym Mieście giną młode kobiety. Ich śmierć jest makabryczna. Równocześnie na drugim końcu miasta młody i ambitny student, Will Raven rozpoczyna asystenturę u znanego profesora Simpsona. Pacjentami lekarza są osoby z najbogatszych i najbiedniejszych dzielnic miasta. Dom tego człowieka również jest dość nietypowy. Odwiedzają go bowiem różni ludzie, nieznajomi, którzy przeprowadzają tam rozmaite eksperymenty z nowej dziedziny medycyny- anestezji. W tym mieszkaniu również Raven poznaje Sarę Fisher, lokalną pokojówkę i pielęgniarkę. Jednak kobieta posiada intuicję, która w tym momencie podpowiada jej, aby zachować dystans w stosunku do przybysza. Sama zazdrości Willowi, gdyż jako kobieta nie cieszy się takimi przywilejami jak on i nie może w związku z tym studiować medycyny, mimo iż jest równie inteligentna jak jej towarzysz .
Co to była za powieść! Neowiktoriański kryminał łączący w sobie elementy historyczne, z pogranicza thrillera, zawierający skomplikowaną intrygę, wyraziście nakreślone postacie i zaskakujące zakończenie. jest to skarb w prozie angielskiej. prawdziwa gratka dla miłośników gatunku!
Niejednokrotnie wspominałam Wam, że ludzie są studiować medycynę w ubiegłych stuleciach wcale nie mieli łatwo. Oto kolejny tego typu przykład. młody i ambitny chłopak zostaje asystentem znanego i cenionego położnika ,co wydaje się być dla głównego bohatera spełnienia marzeń i nie lada zaszczytem. Istotnie, w tamtych czasach nie każdy mógł pozwolić sobie na studiowanie wymarzonego kierunku. Bardzo często na przeszkodzie stało pochodzenie, wykształcenie zrób płeć. Ofiarą tego systemu padła młoda pielęgniarka. Sam Will Natomiast w studiach upatrywał nadzieję na wydostanie się z finansowych tarapatów i zrobienie wielkiej kariery, co wówczas uchodziło za prawdziwy wyczyn. Dodatkowo Raven ma do spłacenia niemały dług, zaciągnięty w porachunkach z mrocznym półświatkiem, chcąc pomóc zaprzyjaźnionej prostytutce. Evie jednak zmarła w tajemniczych niewyjaśnionych okolicznościach, Raven natomiast nie ma pojęcia, co mogło stać się z pożyczką.
Jeśli wydaje Wam się, że to koniec dramatycznych odkryć, jesteście w błędzie. Wkrótce w Edynburgu dochodzi do serii podobnych zgonów. Ciała kobiet są dziwacznie skręcone, co sugerowałoby, że w mieście tym grasuje seryjny morderca albo inny podobny szaleniec. Will również ma swoje podejrzenia, które potwierdza wspomniana pokojówka. Ponadto okazuje się, że zamordowane kobiety najprawdopodobniej były w ciąży.
Śledztwo w sprawie tajemniczych zgonów prowadzi detektyw, ale duet naszych bohaterów postanawia na własną rękę sprawdzić, co tak naprawdę dzieje się w mieście i kto zabija w tak okrutny sposób te młode, bezbronne kobiety. Will i Sara uświadamiają sobie, że im także grozi niebezpieczeństwo, ale pomimo tego nie zamierzają rezygnować z podjętych już działań.
“I sprawisz, że wrócę do prochu” to opowieść o XIX-wiecznej medycynie, położnictwie i anestezji, czyli nowych metodach znieczuleń pacjentek, które wówczas miały zarówno swoich przeciwników, jak i zwolenników. Wrogiem chloroformu i eteru okazał się pewien duchowny, twierdząc, że to wymysł szatański, niezgodny z naukami zawartymi w chrześcijańskiej Biblii.
Jak widzicie, z kart tej powieści bije ponury i mroczny klimat, który osobiście uwielbiam. Kontrast widoczny jest zarówno w przynależności bohaterów do różnych warstw społecznych, jak i samych lekarzy. Jedni będą traktować pacjenta godnie, z należytym mu szacunkiem, a swój zawód widzą jako misję niesienia pomocy chorym. Chcą zdobyć sławę i zapisać się złotymi zgłoskami w historii medycyny. Dla drugich pacjent to ciężar i przykry obowiązek, którego najlepiej byłoby się pozbyć. Takie realia wśród lekarzy niestety nie są nam obce również dziś. Lekarzy z powołania jest niewielu.
Powieść bardzo dobrze ukazuje także realia panujące w epoce wiktoriańskiej. Stosunek do kobiet był, powiedzielibyśmy dziś, niestosowny, co najmniej. Ich jedynym zadaniem było bezwarunkowe podporządkowanie się mężowi i rodzenie dzieci. Nie miałyśmy żadnych praw (odsyłam do “Runy”), a dodatkowo w sferze arystokratycznej byłyśmy jedynie[piękną ozdobą u boku męża. Totalne zniewolenie płci!
Tę książkę czyta się z wielkim zainteresowaniem. Emocje często górują z uwagi na wyścig z czasem naszych bohaterów i nieustanne zwroty akcji. Całość dopełniają idealnie także barwne, malownicze wręcz opisy Edynburga-miasta pełnego kontrastów. Tutaj bogactwo i przepych zderza się z brudem i przestępczością czy biedą.
Powieść ogromnie mi się podobała, takie uwielbiam! O ile mi wiadomo, Ambrose Parry to pseudonim pisarski małżeństwa w którym autorka jest miłośniczką historii medycyny i to widać. Polecam z czystym sumieniem. Więcej takich książek!
Za możliwość zrecenzowania powieści dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.
Świetna książka, zdecydowanie godna polecenia. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń