Witajcie w nieco innym wpisie niż zazwyczaj. Jak widzicie, marzec jest miesiącem bogatym, a mamy dopiero połowę. Do tej pory przeczytałam 38 książek. Bywają tytuły, które wyrzuciłabym za okno, macie od tego osobne wpisy. Bywają książki dobre, ale zdarzają się takie, po których głowa pęka mi w szwach. Dziś przygotowałam dla Was takie właśnie zestawienie, najgenialniejszych tytułów, jakie miałam okazję czytać. Przy okazji, dajcie znać, czy macie ochotę na wpis: "Kac książkowy-jak sobie z nim radzić?" Przechodząc jednak do rzeczy.
KAC KSIĄŻKOWY to zastój czytelniczy, niemoc. Blokada. Stan, kiedy nie możecie zacząć czytać kolejnej książki, bo jeszcze tkwicie w świecie tej poprzedniej. Tak genialna była. Ja obecnie też go przeżywam, w połączeniu z tęsknotą i rozpaczą. Dlaczego? Wyjaśnię później.
Oto moje kacogenne książki i nie brońcie się, bo Wam może przytrafić się to samo!
1. "Pamiętnik narkomanki"-B. Rosiek
Nie wiem, ile razy już wymieniałam ten tytuł, ale pojawi się jeszcze milion! Książka, która postawiła mnie na nogi, kiedy mnie samej było bardzo trudno, byłam na dnie rozpaczy (nie było to uzależnienie). Opowiem Wam o niej w drugą już rocznicę bloga, 27 lipca. Macie ochotę. Uwierzcie mi.
2. "Lśnienie"-S. King
Ja bardzo długo broniłam się przed czytaniem horrorów w ogóle, bo straszy! Ten tytuł miał poczekać. Obawiałam się, że będą koszmary po nocach, ale... Nie było. Był kac, piałam z zachwytu, macie wpis. Do tej pory uważam ten tytuł za jeden z najlepszych Kingowych tworów w ogóle.
3. "Ferdydurke"-W. Gombrowicz
Zaskoczeni? Zupełnie nie ma ku temu powodu. Wszystkie podobne zestawienia bez tego autora nie istnieją! Sama problematyka Formy jest dla mnie fenomenem. Nie był dziwakiem, nie idźmy w tę stronę. On po prostu porównał człowieka do marionetki, aktora w teatrze. Takie jest życie. Różnica? W życiu mamy jedną szansę, w teatrze-wiele. Nie wiadomo, kiedy będziecie musieli zejść z Waszej sceny. Zawsze jednak towarzyszy Wam Forma-pewna rola w społeczeństwie, zależnie od miejsca, w którym się znajdujecie (jestem Anią-córką, Anią-znajomą, Anią-blogerką...). O to właśnie chodzi. Nie uciekniecie przed Formą, ona zawsze Was dopadnie.
Dodam, że za tę powieść autor był nominowany do Literackiego Nobla w 1969 roku (może by nawet otrzymał, ale zmarł kilka miesięcy wcześniej).
4. "Nieznośna lekkość bytu"-M. Kundera
Do tej pory to moja ukochana powieść. Znowu, nie fabuła-przesłanie. Życie bez emocji, które przeżywamy, nie ma najmniejszego sensu. Nie jest nic warte, popadamy właśnie w lekkość bytu, która ostatecznie staje się nie do wytrzymania, zarówno dla Tomasza, jak i dla nas samych.
5. "Requiem dla snu"-H. Selby
Nie znam człowieka, któremu nie podobałby się film. Książkę czyta się trudno, bo jest rozmyta, macie wpis. Film obejrzałam w sierpniu. Darren Aronofsky to mój ukochany reżyser. Zapomnijcie o tych wszystkich łzawych tytułach. To film magiczny, potrafi wstrząsnąć odbiorcą. Magiczny, pełen uroku na swój sposób. Nie będę więcej mówić, bo czeka Was taki wpis w cyklu "Książka czy film?" w tym miesiącu. Czytajcie, oglądajcie. Coś genialnego.
6. "Uległość"-Michel Houellebecq
Co to była za bomba! Czułam się, jakby mi ktoś roztrzaskał głowę na milion kawałków. To, ile autor ma racji w swoich poglądach, te diagnozy stawiane, które wręcz krzyczą z tej książki... Nazywacie go skandalistą-nie ma powodu. On nikogo nie obraża. Pokazuje nam tylko konsekwencje naszych zachowań. Konsekwencje, których nie widzimy, nie chcemy widzieć. Mam nadzieję, że jego wizja przyszłości Francji i Europy nie sprawdzi się. Nie wróżyłoby to niczego dobrego dla świata i ludzkości.
7. "Trans"-Krzysztof Domaradzki
Zaraz zapytacie mnie: "Ale jak to? Kryminał i kac?"-owszem. Wiecie co? Odkąd piszę tutaj do Was, dla Was, dzielę się zachwytami i nieszczęściami literackimi, spróbowałam swoich sił w kryminale. Przecież romanse najchętniej wyrzuciłabym przez okno, mam bardzo trudny charakter. Wychodzi ze mnie często Joanna Chyłka. Nie oznacza to jednak, że nie mam uczuć. Po prostu lepiej mnie nie denerwować, bo tak prędko się nie uspokoję. Czytałam już masę kryminałów, od Agathy Christie (serdecznie odradzam!), przez Arthura Conan Doyle'a (może być), Henninga Mankella (uwielbiam, mój mistrz gatunku!), Remigiusza Mroza (lubię), po nieszczęsnego Jo Nesbo. Żaden z tych autorów nie był w stanie wywołać u mnie kaca. Do czasu. Właściwie pojawienie się tego tomu, zmobilizowało mnie do sięgnięcia po "Detoks", będący również debiutem. Nie mogę do tej pory w to uwierzyć! O "Transie" pisałam Wam już wystarczająco. Jeszcze kac trwa. Moją rozpacz potęguje fakt, że na "Reset" będzie trzeba poczekać aż do września. To będzie najlepsza trylogia roku, na to się zanosi. Najlepszy kryminał w ogóle, jaki w życiu czytałam. Dostałam od naszego Autora propozycję do sprawdzenia. Mieszanka kryminału z powieścią gangsterską. Dużo, ale cienkie, więc dam radę. Do września jak znalazł. Mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie.
Oto wszystkie moje kacogenne książki, ideały, po których sądziłam (i nadal sądzę), że nic lepszego mi się już nie trafi. Nie wiem. Oczekują na mnie tysiące książek do przeczytania (macie na lubimy czytać), więc jakaś nadzieja zawsze jest. Dajcie znać, jakie książki Was przyprawiły o taki ból głowy.
Dużo tytułów nie znam z twojej listy.
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko Ferdydurke, ale na mnie, nie wywarła, aż tak wielkiego wrażenia. 😊
OdpowiedzUsuńKacogenna prócz wspomnianego 'Lśnienia' od Kinga była też jego 'Carrie' czy 'Misery'. 'Upiory' od Nesbo.
OdpowiedzUsuńOj, nie. Obie te Kinga czytałam, "Misery" mnie bardziej zszokowała niż skacowała. Nesbo już u mnie umarł śmiercią tragiczną (przynajmniej w kwestii Hole).
UsuńRequiem dla snu - oglądałam film. mi się nie podobał o dziwo.
OdpowiedzUsuńTo jesteś jakimś ewenementem chyba :O
UsuńNie miewam kaca po książkach, choć czytam nałogowo :D
OdpowiedzUsuńOstatnio NIE czytam nałogowo, także kaca nie ma, ale pamiętam, że po "Pamiętniku narkomanki" było coś na jego kształt!
OdpowiedzUsuńferdydurke kojarzę dobrze, bo lekturą szkolną była. Pamiętnik narkomanki też czytałam :)
OdpowiedzUsuńZ tych książek czytałam "Ferdydurke" i "Pamiętnik narkomanki" :)
OdpowiedzUsuńKilku nie znam :) ja tam lubie jak mnie ksiazka przewróci na lewa strone ;). Pamiętam, że pamiętnik tez mną wstrząsnął, Lśnienie mniej ale ja kocham horrory :)
OdpowiedzUsuńOch nie znam. Może czas poznać
OdpowiedzUsuńZdziwiło mnie że na twojej liscie pojawiła się Ferdydurke, ale jak kto woli. Pierwsze gdzieś już słyszałam o tym tytule:)
OdpowiedzUsuń