sobota, 14 listopada 2020

📚 Czy to koniec czytania Mroza?

 Zapewne wszyscy pamiętają opinię Jakuba Ćwieka o twórczości najpopularniejszego pisarza w kraju, którą ten zamieścił na jednym ze swoich profili w mediach społecznościowych. Ta szczegółowa analiza niewątpliwie wzbudziła rozmaite emocje wśród czytelników, tym samym jeszcze wyraźniej ukazując podziały. Ile osób, tyle opinii. Jedni uwielbiają Remigiusza Mroza, drudzy nie mogą go znieść. Gdzie w tym wszystkim ja się znajduję? Czy nadal czytam jego książki? Czy zamierzam to zmienić?

Remigiusz Mróz jest pisarzem niemoralnie płodnym. Typowy pracoholik, który jednocześnie z uwagą obserwuje rynek wydawniczy. Dzięki temu wie, gdzie „uderzyć”, który temat przyciągnie uwagę odbiorcy. To niewątpliwie pomaga mu podczas tworzenia nowych książek. Jednakże, jako pisarz, sam w sobie stanowi dla mnie sprzeczność. Dlaczego?

1. Tempo pracy
To akurat atut. Dzięki temu nie musicie czekać na kolejną książkę, bo wiadomo, kiedy można się jej spodziewać. Narzekających na taki stan rzeczy uświadomię, że to jest zawód autora. Nic więc dziwnego, że musiał wyrobić sobie nawyk, dzięki któremu udaje mu się pracować systematycznie i nie zwariować.

2. Lekkość stylu
To również plus, jeśli komuś zależy na szybkim skończeniu czytania książki. Autor wplata w nie ponadto wiedzę zdobytą podczas researchu. Niestety, dla mnie pewne zagadnienia nie zostały rozwinięte (np. fuga dysocjacyjna). Dla równowagi irytować może powtarzalność typowo „Mroźnych” sformułowań.

Minusy:
1. Brak pomysłów fabularnych
O co chodzi? Czego można spodziewać się po dziewiątym tomie ulubionej serii? Niczego ciekawego. Osobiście czasem odnoszę wrażenie, że autor nie wie już, co ma zrobić ze swoimi bohaterami i gotuje im coraz to dziwniejsze losy. Przykładem był niewypał z maja 2017 roku - „Deniwelacja”. Wiedziałam o tej premierze wcześniej, więc - jak to u mnie bywa - zdążyłam nadrobić trylogię. Przeczytałam i bardzo się rozczarowałam. Uprzedzę pytania: możecie pominąć ten tom. Niewiele wnosi do fabuły. Dla mnie mógłby w ogóle nie istnieć.

2. Przerysowania i absurdy
Mogę wymieniać bez końca. Joanna Chyłka na sali sądowej bez togi, ale w dżinsach (w serialu na szczęście zostało to skorygowane). Wiktor Forst, który przy pomocy wyżej wymienionej mecenas wydostaje się z najcięższego więzienia w Rosji, a wcześniej wychodzi obronną ręką ze wszystkich potyczek, jak w filmach amerykańskich. Wreszcie porwanie samolotu i przystawiona broń do głowy jednego z pasażerów, kiedy ten referuje... budowę maszyny! Wiem, że wielu z Was lubi życiowych bohaterów i historie. Joanna Chyłka jest pośrodku. Z jednej strony skrywa uczucia pod swoim pancerzem, a z drugiej robi nietypowe rzeczy. Czy to ma prawo się podobać?

Autor sam w sobie jest fenomenem. Możemy - niestety - pomarzyć o poziomie czytelnictwa, jaki ma chociażby Skandynawia. Zaskakującym jest więc fakt, że w kraju, w którym co trzeci Polak czyta książkę, tytuły spod pióra Remigiusza Mroza znikają z półek w zastraszającym tempie. Pisarz na pewno pomaga w rozwoju tej branży. Tylko czy pisząc schematycznie, idąc na ilość, nie jakość swoich książek, będzie można długo odnosić taki sukces?

Nie wiem. Pewne jest jedno: potencjał. Remigiusz Mróz potrafi pisać dobre, wciągające książki. Takie, które angażują nas jako odbiorców („Iluzjonista”!). Cały czas mam nadzieję, że wreszcie doczekam się kolejnej porządnie napisanej powieści. Czy będę czytać dalej? Tak, aby mieć szersze porównanie. Z cyklami poczekam, aż zostaną one zamknięte. Właśnie dlatego w tym roku na blogu nie pojawiła się żadna Chyłka. Cierpliwości.

Taka jest moja opinia na temat całokształtu twórczości Remigiusza Mroza. Być może skłonię Was do myślenia w innych kategoriach, może wywołam burzę - nie wiem, nie siedzę w Waszych głowach. Nie mam zamiaru wprowadzać tutaj zamieszania, jednak poczułam, że muszę wypowiedzieć się w tej kwestii. Twórczość Remigiusza Mroza nie jest czarno-biała, ale pewne książki mogłyby zostać lepiej napisane.


A Wy? Lubicie książki tego autora? Dlaczego?

1 komentarz:

  1. Byłoby nudno, gdyby wszystkim podobało się to samo - zawsze warto szanować gust innych czytelników. Wielu z nas czyta dla relaksu i przyjemności, ale czy to automatycznie oznacza, że taka lekka literatura jest mniej wartościowa? Niekoniecznie, zależy co kto z niej wyniesie, a sami autorzy często są zaskoczeni interpretacjami odbiorców.

    OdpowiedzUsuń