niedziela, 12 sierpnia 2018

145. "Księga cmentarna"-Neil Gaiman | kopia wieszcza?


Autor-Neil Gaiman
Tytuł-"Księga cmentarna"
Gatunek-fantastyka
Liczba stron-224
Wydana-2017
Ocena-5/10



































Dziś wpis o książce autora, którego z pewnością nie muszę przedstawiać nikomu. Ma on wielu fanów. Jest to moje pierwsze spotkanie z jego twórczością.  Książka powstała w 2008 roku, polski przekład Pauliny Braiter. Prawdopodobnie będzie to pierwsza recenzja krytyczna tej książki i w ogóle twórczości autora, gdyż zorientowałam się niedawno, że właściwie wszyscy chwalą pod niebiosa książki tego pisarza.. Mnie natomiast nie do końca przypadła ona do gustu. Dlaczego? Zapraszam na recenzje.


Głównym bohaterem tej książki jest Nik, mały chłopiec, któremu cudem udaje się uniknąć śmierci. Morderca zabija cala jego rodzinę.   Nik jest skrótem od Imienia Nikt, choć tak naprawdę chłopczyk nazywa się inaczej - ale o tym już przeczytacie sami, nie mam zamiaru Wam spoilerować. Nik ratuje się ucieczką i trafia na stary cmentarz, którego mieszkańcy, duchy zmarłych i pewien wampir, postanawiają się zaopiekować bohaterem. Chłopiec jest wychowywany przez duchy zmarłych osób, wspomniany wampir dostarcza mu jedzenie i rzeczy potrzebne do funkcjonowania. Nick jest zawieszony pomiędzy światem żywych i umarłych, próbuje się tak naprawdę zmierzyć ze swoja przeszłością. Wraz z upływem stron książki obserwujemy jego dorastanie, pod koniec fabuły ma on już kilkanaście lat. Co z tego wszystkiego wyniknie? Przeczytajcie sami.

Warto zwrócić w tej książce uwagę na specyficzny styl pisania autora, właściwie nie pomylicie go z niczyim innym. Troszeczkę mnie nużył (być może po prostu sięgnęłam po nieodpowiedni tytuł na początek poznawania twórczości Neila Gaimana). Jest on mroczny, prawdopodobnie cala jego twórczość owiana została właśnie takim mrokiem - tajemniczym, momentami przerażającym, ale wszystkie te rzeczy opisane są w taki sposób, że nie ma za bardzo właściwie, czego się bać. Rozumiem, że młodszych czytelników może odstraszyć cmentarz, duchy i tym podobne rzeczy, ale nie bójcie się.


Mnie niestety ta książka przywołała skojarzenie z „Dziadami" Adama Mickiewicza. Ja wiem, że jest to zupełnie inna epoka literacka, inne czasy, inny styl pisania, inny nawet układ treści, natomiast sam koncept duchów zmarłych osób niemal automatycznie nasunął mi postacie Józia i Rózi z dramatu naszego wieszcza narodowego. Za samymi „Dziadami” niestety nie przepadałam z uwagi na ten właśnie koncept, jak również nie podzielam zachwytu w stosunku do tego tytułu. Nie uważam go za zły - wykonanie dobre, po prostu tematyka nie przypadła mi do gustu.

Książka niestety nie podobała mi się. Jest lektura dla klas szóstych w Stanach Zjednoczonych. Być może tam czytelnicy są w stanie odnaleźć coś więcej. Ja niestety przez wspomniany koncept samych duchów miałam od razu skojarzenia z twórczością poetów romantycznych, a również za romantyzmem niestety nie przepadam.

Niestety nie polecam tej książki, ale w przyszłości sięgnę po inne tytuły, żeby mieć porównanie, gdyż od czasu „Zielonej mili" Stephena Kinga nie zrażam się do autora po jednym tytule.
Wniosek z tego taki, że jeszcze nie raz o tym panu Wam tutaj opowiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz