czwartek, 5 września 2019

"Cztery pory śmierci"-Olga Warykowska | Muzycznie i kryminalnie w jednym...

Autor-Olga Warykowska
Tytuł-"Cztery pory śmierci"
Gatunek-kryminał
Liczba stron-194
Wydana-2019
Ocena-7/10
















Nowy miesiąc, kolejna nowa recenzja. Nic się w tym temacie nie zmieniło. Tym razem zapraszam Was na wpis o kryminale polskiej autorki, który od pewnego czasu prześladował mnie wszędzie. Kiedy tylko zauważyłam go w przepastnych zbiorach księgarni Wydawnictwa Novae Res, nie wahałam się poprosić o egzemplarz recenzencki i bardzo już za niego dziękuję. Mówi się, że muzyka łagodzi obyczaje. Jest takim spoiwem kolejnych pokoleń, cementem pomiędzy każdą nową plejadą osób. Nic bardziej mylnego. Oto przed Wami kryminał, który łączy właśnie ten element. Zapraszam.


Spoglądając na tytuł i nagłówek mojego wpisu, być może część z Was już domyśliła się, o czyją muzykę tu chodzi. Jest to nawiązanie do "Czterech pór roku" Antonio Vivaldiego (o nim nieco później). Podczas premierowego koncertu w Filharmonii Wrocławskiej główny skrzypek- solista - pada martwy na ziemię. Śledztwo policyjne nie trwa dostatecznie długo, w konsekwencji czego w areszcie zostaje osadzona niewinna osoba. W tym momencie do akcji wkracza Amadeusz Wagner - flecista, dość otyły, który świat postrzega z perspektywy kulinarnej. Wkrótce okazuje się jednak, że w roli detektywa on sam czuje się również znakomicie. To on ma rozwiązać zagadkę śmierci skrzypka. Mroczny świat pełen intryg i niedopowiedzeń stoi przed nim  otworem.



"-Nienawidzę Vivaldiego"



Te słowa rozbrzmiały tuż przed ową śmiercią. Kryminał nietypowy. Podobnie jak cała orkiestra z Wagnerem na zele który odegrał allegro, my również musimy się skupić, żeby nie wypaść z rytmu fabuły. Co prawda muzyka to tylko tło dla śledztwa, ale ważne w odbiorze całości.

Narracja w tej książce jest trzecioosobowa. Dodatkowo Amadeusz rzeczywiście bardzo dobrze sobie radzi w roli śledczego. Ma zmysł do tego przysłowiowego szukania dziury w całym, bo musi. Wie, że coś tutaj jest nie do końca tak, jak być powinno. Czy uda się rozwiązać tę zagadkę?

Duży plus dla autorki za wplecenie motywu muzycznego. Nie wiem, czy wiecie, ale jestem od nastoletnich lat totalnie zakochana w muzyce klasycznej. Są oczywiście nazwiska, których unikam, jak chociażby nieszczęsny W. A. Mozart. Samego Vivaldiego nawet lubię (kocham "Zimę"), doceniam talent. Ze skrzypków nie jestem w stanie słuchać Niccoló Paganiniego. Nie da się, mam załamanie nerwowe. Okazuje się, że najpewniej biedny skrzypek był przetrzymywany w szopie przez swojego ojca niezliczone godziny, gdzie ćwiczył. Być może dlatego jego muzyka ma taki jazgoczący charakter. Nie znoszę go. Tortura dla mojego słuchu. Ja natomiast potrafię grać na pianinie. Uczyłam się kiedyś nut, ale później stwierdziłam, że są mi one zbędne, bo słyszę wszystko i jestem w stanie odtworzyć dźwięki. W ten sposób nauczyłam się np Walca a-moll Fryderyka Chopina. Po prostu usiadłam wieczorem i zagrałam. Możecie sobie wyobrazić zdziwienie okolicy. Do dzisiaj Fryderyk Chopin jest moją absolutną miłością wśród klasyków, mam z nim bardzo dużo cech wspólnych, tak życiowo, jak i muzycznie. Jeżeli nie klasyka, to przeplatam sobie muzyką filmową bądź rockiem. Disco polo itp NIE UZNAJĘ!

Mam dla Was dobrą radę: nie czytajcie tej książki z pustym żołądkiem. Z racji otyłości Amadeusza i jego uwielbienia do wszelkiej maści kulinariów, najlepiej przygotować sobie stosy jedzenia przy lekturze. Nie jestem pewna, czy autorka nie nawiązała w pewien sposób do dwóch innych nazwisk: Ryszarda Wagnera i wspomnianego Mozarta. Nie wiem, może to przypadek związany z wejściem w tematykę muzyczną. Może się kiedyś dowiem.

Podsumowując, "Cztery pory śmierci" Olgi Warykowskiej to dobrze napisany kryminał, z ciekawym motywem. Tego jeszcze nie było. Zakończenie mnie zaskoczyło. Mam cichą nadzieję na kontynuację tej powieści. Nie wiem, czy i kiedy, ale może się doczekam. Polecam.




Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Novae Res.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz