piątek, 31 stycznia 2020

CZYTELNICZE PODSUMOWANIE MIESIĄCA: STYCZEŃ 2020

Czas już podsumować miniony miesiąc. Nie mam pojęcia, co dzieje się z czasem. Czuję, jakby się skurczył. Przecież dopiero pisałam tu pierwszą recenzję tego roku... Nie ma jednak co marudzić. Dużo się działo, więc przechodzę do sedna. Usiądźcie wygodnie. Będzie dużo czytania!




W styczniu przeczytałam 27 książek. Bywały genialne, zdarzyły się również dwa rozczarowania. Zestawienie wygląda tak:

NAJLEPSZE:

„Moje wynalazki. Autobiografia” Nikola Tesla
Pierwszy tytuł od Wydawnictwa Horyzont Idei i pewnie nie ostatni. Oto obraz naukowca jego własnymi oczami. O taki pewnie byście go nie podejrzewali. Zadawał dużo trudnych pytań. Równie dużo czytał książek. To historia niezłomności. Nawet, jak spłonęła mu pracownia, nie stracił determinacji. Pisaliście w komentarzach, że jest to postać inspirująca - nie mogę się z tym nie zgodzić. 

„Próba sił” T S Tomson
To jest bardzo dobry debiut. Klimatyczny, z opisami wywołującymi ciarki. Koniecznie czytajcie.

„Ostatni” Hanna Jameson
Historia postapokaliptyczna, w którą wmieszana jest morderstwo. Fascynująca opowieść.

„Milczenie” Tim Lebbon
Jak to jest nic nie słyszeć i móc ocalić świat? Sprawdźcie.

Zwyczajny szpieg” Filip Hagenbeck
Okazuje się, że praca szpiega to m.in tony biurokracji. Nie tylko.

„Ktoś, kogo znamy” Shari Lapena
Opowieść wieloznaczna. Przesłanie? Nigdy nie uda Wam się nikogo poznać na sto procent. Każdy ma jakieś swoje tajemnice. Ja również.

NAJGORSZE:

„Podróż Cilki” Heather Morris
Ja już się nie będę denerwować. Kobieta nie ma zielonego pojęcia o temacie. Brakuje jej wrażliwości historycznej. Nie da się napisać dobrej książki, nie mając dostatecznej wiedzy na dany temat. Znowu ten sam błąd. Historycy tym razem również się burzą, podobnie jak rodzina Cilki, której pamięć została tutaj obrażona. Wraca ten, którego poznaliśmy jako tatuażystę, ale co z tego? Takich osób było co najmniej kilka w Auschwitz. Heather Morris znowu nie odrobiła lekcji. Zamiast wciskać nam kolejną bajeczkę, mogłaby się spokojnie zająć pisaniem scenariuszy filmowych. Nie ma ani wykształcenia historycznego, ani pojęcia o tym, co pisze. NIE polecam. Jeśli nie musicie, to jej nie czytajcie. Szkoda zdrowia i czasu. Już wystarczająco marudziłam w recenzji, bo - niestety, znowu! - było na co. Pierwsza książka od Wydawnictwa Marginesy. Mam nadzieję, że kolejne będą już lepsze.

„Nieodpowiednia dziewczyna” J. Harrow
Tutaj druga plama. Nie polubiłam żadnej postaci. Co prawda nie jest tak tragicznie jak w wyżej wymienionym przykładzie, ale to historia spłaszczona. Ciekawa, tylko nic nie wnosi do gatunku. Szkoda.

WYDARZENIA MIESIĄCA:

1. Współpraca z dwoma nowymi Wydawnictwami: Videograf i Replika. :)
2. Skazana zawitała na nakanapie.pl - link w zakładce kontaktowej. Jest to o tyle dobry portal, że można nawet wybrać sobie książkę do recenzji albo sama redakcja proponuje, więc to też rodzaj współpracy. Cierpliwości, bo trochę zajmie mi uzupełnienie profilu. Poza tym część recenzji muszę poprawić. Tam również znajdziecie wpisy z roku 2016, czyli jeszcze przed założeniem bloga. :)



NOWY CYKL!!!!
Czujnym Okiem to mój nowy cykl na blogu, poświęciłam go reportażom. Wpisy będą pojawiać się co sobotę, jutro kolejny. Do tej pory w styczniu najlepsi byli:

„Bestia. Studium zła” Magda Omilianowicz
Byłam w kompletnym szoku. Jeśli obserwowaliście moje wpisy na stronie, widzieliście, co tam we mnie siedziało. Pierwsze pięć rozdziałów to tak, jakbym dostała w twarz. Potem już tylko „lepiej”. Nie ważcie się mu współczuć! Pamiętajcie, że czytamy o bezwzględnym, seryjnym mordercy, który zatracił w sobie resztki człowieczeństwa. Nie wiem, czy dziś jesteśmy bezpieczni. Tamta sprawa to totalna porażka policji, która za żadne skarby nie mogła połączyć faktów i wymiaru sprawiedliwości. Dziś Pękalski jest na wolności po odbytej już karze 25 lat więzienia. Podejrzewam, że gdyby teraz coś nabroił, trafi na dożywocie, bo - zapamiętajcie - nie jest chory psychicznie! Może odpowiadać za swoje czyny. Magdzie Omilianowicz jako pierwszej - i chyba jak do tej pory jedynej reporterce w kraju -udało się uzyskać pozwolenie na rozmowę z Pękalskim. Po tej sprawie już żadna mnie nie rusza. Schowajcie sobie pod dywan Wampira z Zagłębia, Mariusza Trynkiewicza czy Ritę Gorgonową. Przy tym jednym człowieku to wszystko chowa się w cieniu. Wiem, że teraz Pani Magda coś pisze, będzie w marcu. Czekam więc z niecierpliwością.

„Nie ma” Mariusz Szczygieł
Oto ten, który mnie na tyle zainspirował! Historia bardzo wieloznaczna, na wskroś bolesna i prawdziwa („W tej książce nic nie jest zmyślone...”). Myślę, że będzie ona miała szczególne znaczenie dla tych, którzy pożegnali już kogoś bliskiego, ale nie tylko. To nowy typ reportażu - egzystencjalny. Po więcej odsyłam już do recenzji. Zasłużona Nagroda Literacka Nike 2019.

„Pianie kogutów, płacz psów” Wojciech Tochman
To jest reportaż, który również nie wychodzi z głowy. Obraz ludobójstwa w Kambodży z lat 70. Autor nawet tam zamieszkał, żeby - jak sam to ujął - „lepiej ją zrozumieć”. Problem w tym, że takiego okrucieństwa nie da się pojąć.



Tak wyglądał u mnie styczeń. Dajcie znać, co tam u Was ciekawego przeszło przez ręce. Co w lutym? Będzie Vincent V. Severski (nadrabiam początki w oczekiwaniu na trzecią część „Zamętu”) oraz - nawet podwójny - Remigiusz Mróz (druga ma premierę 12.02). Czeka Was również przełomowa powieść w moim życiu, a jej autorem jest Jacek Dukaj i to dzięki niemu przekonuję się do science fiction. Na deser dostaniecie wywiad z Pawłem Kapustą, czyli po raz rugi zapuszczam się w miejsca, do których nikt Was tak po prostu nie wpuści. Dodam tylko, że od lutego pierwsza połowa każdego miesiąca będzie przeznaczona na egzemplarze recenzenckie, druga - moje. Tak musi być. 

Przypominam, że obecnie na mojej stronie trwa również kilka konkursów do 10.02, w których zgarnąć możecie m.in najlepszą trylogię zeszłego roku. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz