środa, 10 czerwca 2020

„Sitwa”-Paulina Świst | dalej znaczy lepiej?

Autor-Paulina Świst
Tytuł-„Sitwa”
Gatunek-thriller prawniczy
Liczba stron-320
Rok wydania-2019
Wydawnictwo-Muza SA
Ocena-7/10


















Popularność zdecydowanie idzie w parze z poczytnością. Nie ma co ukrywać, że Paulina Świst to jedno z najgłośniejszych nazwisk ostatnich lat w polskiej literaturze popularnej. Zapalona w bojach prawniczka, autorka bestsellerów tym razem urządziła niezłą aferę. Po „Karuzeli”, zapowiadającej nową serię, przyszedł czas na „Sitwę”, która jest bezpośrednią kontynuacją poprzedniej powieści. Czy dalej zawsze oznacza lepiej?



Michał Grosicki, funkcjonariusz CBŚ, zostaje wysłany na Śląsk. Tam tak dobrze wtapia się w tłum, że niemal natychmiast zostaje aresztowany. Mężczyzna nie ma jednak pojęcia, że cała ta sytuacja jest jedynie początkiem czegoś większego. Orzeł i Olka wmieszani są w nowy spisek. Wygląda na to, że ich karuzela finansowych przekrętów nie zatrzymała się wraz z ucieczką z kraju.

Kto czytał poprzedni tom i czuł się - podobnie jak ja - zawiedziony brakiem rozwinięcia wątku kryminalnego, tym razem będzie zadowolony. Akcja goni akcję, pełno tu zakrętów fabularnych. Jest także pewna afera w kręgach kościelnych, ale musicie odkryć ją sami. Całość pod tym względem czyta się lepiej, gdyż więcej się dzieje. Pozwala to Czytelnikowi wciągnąć się w fabułę powieści.

W przypadku większości książek jest również druga strona medalu. Ze sprawnie poprowadzonym wątkiem kryminalnym kontrastuje ogromna dawka erotyki (raczej dalekiej od przyjemnej) i wulgaryzmów. Po raz kolejny odradzam czytanie tej książki osobom o słabych nerwach. Myślę, że Quentin Tarantino byłby co najmniej zdziwiony ilością epitetów w tej powieści. Jeśli kogoś to razi - nie musi czytać, w trosce o własne zdrowie psychiczne.

Elementem, który wpływa na korzyść książki, jest humor. Pojawia się on w formie przyczajonej, dominuje tu ironia. To takie dyskretne wbijanie szpili, kiedy nikt nie patrzy. Niektóre zdania powinny zostać wycięte, ale ostatecznie jest to do przełknięcia.

Paulina Świst zna świat prawników od podszewki. Nie boi się poruszać tematów kontrowersyjnych. Na podstawie własnych doświadczeń zdradza nam kulisy prawniczego życia. Tym razem do rąk Czytelnika trafia powieść lepsza od poprzedniej. Wielu osobom może wydawać się, że wszystkie historie, które do tej pory wyszły spod pióra Pauliny Świst, są fikcją. O ile kiedyś, czytając „Prokuratora”, byłam zażenowana, o tyle dziś jestem w przysłowiowej kropce. Kto wie, czy ta historia nie wydarzyła się naprawdę? Odważni mogą sprawdzić. To jednak nie koniec, bo niebawem pora na „Przekręt”...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz