piątek, 23 kwietnia 2021

Czytać każdy może, czyli jak przekonać innych do książek? 📚

 Kochani,

23 kwietnia obchodzimy Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich. Z tej okazji dziś będzie nieco inaczej. Sama czytam, regularnie, od prawie pięciu lat. Doskonale rozumiem niechęć do książek. Być może to naiwne, ale wierzę, że na tym świecie dla każdego istnieje książka, która może przekonać go do najlepszej rozrywki (przy okazji rozwoju). Jak jednak „nawrócić” nieczytających? Oczywiście moje wskazówki nie dają pewności, że każdemu się to uda, ale zawsze warto próbować.

Wiele wyników badań wskazuje jednoznacznie, że osoby, których bliscy czytają, częściej sięgają po książki. Dobrym pomysłem w przypadku dzieci jest zatem oswajanie ich ze słowem pisanym od najmłodszych lat. Wyobraźcie sobie, że czytanie to kolejny punkt Waszego funkcjonowania, tak jak oddychanie, spanie i inne potrzeby. Codziennie coś czytacie: wiadomości, Internet, gazety, ulotki itp. Może zatem warto pójść krok dalej i sięgnąć po książkę, zamiast zastanawiania się, jak wykorzystać czas wolny, będąc w domu?

Książki są za drogie - fakt czy mit?
Kilka dekad temu, kiedy cały bum technologiczny był w lesie, chodziło się do bibliotek i taszczyło opasłe tomiszcza ze sobą. Dziś sytuacja wygląda korzystniej - możemy, ale nie musimy tego robić. Są księgarnie internetowe, które regularnie nas atakują różnorodnymi promocjami (np. dziś w księgarni Wydawnictwa Muza coś takiego widziałam). Możecie również zalogować się na platformach czytelniczych, gdzie za niewielką miesięczną opłatą abonamentową uzyskujecie dostęp do setek, jeśli nie tysięcy rozmaitych tytułów. Innym sposobem zdobycia książek tanio (lub za darmo) jest branie udziału w różnego rodzaju konkursach organizowanych przez blogerów, niekoniecznie moich. Czy książki są zatem drogie? Tak, ale istnieją możliwości zdobycia ich w bardziej ekonomiczny sposób.

Książki to strata czasu
Wiecie co? To jest najlepsza strata czasu. Czytając, oswajacie się z ortografią i stylistyką, składnią (to drugie jest najgorsze). Potem, będąc w towarzystwie zauważycie, że nikt Was nie poprawia, bo umiecie się wysławiać. Zdobywacie nowe słownictwo i już inaczej wyglądacie w oczach reszty. Poszerzacie horyzonty, rozwijacie zainteresowania. Jeżeli zatem wahacie się między wyborem serialu a dobrą książką, to chyba wiecie, co jest korzystniejsze?

Książka to w efekcie zmarnowane drzewa na papier
Nic bardziej mylnego. Celuloza wykorzystywana do produkcji papieru jest materiałem syntetycznym. Żadne drzewa nie cierpią z tego powodu, można spokojnie czytać. Wszelkie przejawy oburzenia społecznego są więc bezpodstawne.

Czytanie jest tylko dla wykształconych
A kto tak twierdzi? Na rynku dostępnych jest tyle gatunków książek, że możecie przebierać, od komedii, przez romanse, romanse historyczne, reportaże, prozę pamiętnikarską, felietony, eseje, zbiory opowiadań, horrory, powieści sensacyjne, psychologiczne... Można wymieniać do jutra. W literaturze każdy zatem znajdzie coś dla siebie, bo czytanie nie ma ograniczeń wiekowych. Nigdy nie jest na nie za późno.

Właściwie nie wiem, co mnie interesuje
Rozwinięcie powyższego punktu. Jeśli jesteście umysłami ścisłymi, może warto poszukać w pozycjach popularnonaukowych? Nie ma nic gorszego niż zmaganie się z książką na siłę. Przykład? Nie cierpię, ale to po prostu nienawidzę książek przygodowych czy komedii. Po co więc miałabym je czytać? O ile to nie jest konieczne (np. studia filologiczne, którekolwiek) - nie musicie. Macie pełną gamę wyboru książek. Ponadto co miesiąc wychodzą setki nowości, w każdym gatunku. Teraz już ten argument nie ma sensu.

Nie mam czasu
Macie go. Jeśli da się marnować godziny na bezsensownym przeglądaniu aktualności na mediach społecznościowych albo szpiegowaniu znajomych, to również da się czytać. Trzeba tylko umieć gospodarować czasem. Jest to trudne, zwłaszcza jeśli pracujecie, ale dla chcącego nic trudnego. Zawsze szkoda mi tych osób, które zachwycają się życiem innych, zamiast coś zmienić w swoim, skoro uznają je za gorsze. 

Nie czytam, poczekam na film, bo pewnie będzie
Może, a może nie. Gdybanie całe życie nie jest równoznaczne z podjęciem decyzji. Film - szczęście w nieszczęściu, sami zdecydujcie - nie zawsze stanowi odzwierciedlenie książki w skali 1:1. Czasem reżyser doda coś od siebie i wyjdzie mu to różnie. Po co więc czekać na film, skoro czytając, macie czyste konto i ryzykujecie tylko wyrobieniem sobie opinii o książce? Wówczas również bardziej pracuje wyobraźnia. Film to jedynie konfrontacja Waszych wyobrażeń (postaci, miejsc  itp.) z czyimiś.


Koniec. Rozprawiłam się z najbardziej krzywdzącymi opiniami na temat (nie)czytania książek. Mam nadzieję, że moje argumenty przekonają chociaż część z Was. To zawsze cieszy. Wczoraj okazało się, że w ubiegłym roku - zapewne ze względów pandemicznych - książki czytało 42% Polaków. To duży wzrost w porównaniu do ubiegłego roku i najlepszy wynik w kraju od ośmiu lat. Działajmy i czytajmy, aby za rok było jeszcze lepiej. Poza tym Wasz mózg uwielbia się uczyć. Może więc przyjdziecie mu w sukurs?

1 komentarz: