Moi Drodzy, przed Wami druga odsłona cyklu wywiadów. Tym razem będzie to rozmowa z jednym z moich ulubionych twórców literackich. Przed Wami...
Nie zaliczam się do autorów, którzy
emocjonalnie wiążą się ze swoimi bohaterami. Podczas pisania
głównie zastanawiałem się nad tym, jakie emocje będzie wzbudzał
u czytelników. I podejrzewam, że one się zmieniają na przestrzeni
trylogii, ponieważ stopniowo odkrywam przeszłość Kawęckiego. A
to pozwala lepiej zrozumieć jego motywacje czy stosunek do świata.
To przykry w obejściu mizogin. Introwertyk i dziwak z problemem alkoholowym. Facet przekonany o tym, że jest mądrzejszy od kolegów z pracy; ba, mądrzejszy od każdej osoby, którą spotyka w życiu. Nie zależy mu na tym, by być lubianym i mieć przyjaciół. Najkrócej i najdosadniej mówiąc, Kawęcki to kawał gnoja. Ale oprócz tego jest cholernie dobrym śledczym. I potrafi być bardzo zdeterminowany, jeżeli na czymś mu zależy.
A Wy na blogu szukacie wpisów o całej tej trylogii. Krzysztof nie poleca (bo komu podobają się swoje książki?), ale ja mogę i robię to z czystym sumieniem. To jest solidny kandydat do najlepszej trylogii roku!
Fot. Adam Tuchliński
Krzysztof Domaradzki (rocznik 89) - dziennikarz społeczno - ekonomiczny, pracujący w magazynie "Forbes", w którym rozmawia z najbogatszymi polskimi przedsiębiorcami. Absolwent dziennikarstwa Uniwersytetu Łódzkiego. Pisarz, autor trylogii kryminalnej z komisarzem Tomkiem Kawęckim. W wolnych chwilach uwielbia czytać książki i uprawiać sport.
Niedawno ukazała się Twoja
najnowsza powieść, stanowiąca zakończenie trylogii z komisarzem
Tomkiem Kawęckim. Skąd pomysł na tytuł?
„Reset”
brzmi nieco podobnie do „detoksu” i „transu”. Poza tym to
krótkie słowo, więc wiedziałem, że bez problemów zmieści się
na okładce. A tak poważnie, to każdy tytuł trylogii odnosi się
do tego, co w danej książce dzieje się z Kawęckim. Do jego
kondycji psychicznej, statusu walki z nałogiem, powieściowych
losów. O ile w „Detoksie” i „Transie” wszystko było jasne,
o tyle w „Resecie” sprawa nie jest taka oczywista. Tytuł
sugeruje, że coś się w sposób gwałtowny kończy, aby na nowo się
odrodzić, pod tą samą lub inną postacią. Chyba nic więcej nie
powinienem na ten temat mówić, żeby zbyt wiele nie zdradzić.
Tomek Kawęcki jest bohaterem
mogącym wzbudzać różne emocje, od sympatii po nienawiść. Jakie
uczucia sam do niego żywisz? A może jest Ci obojętny?
To przykry w obejściu mizogin. Introwertyk i dziwak z problemem alkoholowym. Facet przekonany o tym, że jest mądrzejszy od kolegów z pracy; ba, mądrzejszy od każdej osoby, którą spotyka w życiu. Nie zależy mu na tym, by być lubianym i mieć przyjaciół. Najkrócej i najdosadniej mówiąc, Kawęcki to kawał gnoja. Ale oprócz tego jest cholernie dobrym śledczym. I potrafi być bardzo zdeterminowany, jeżeli na czymś mu zależy.
A Wy na blogu szukacie wpisów o całej tej trylogii. Krzysztof nie poleca (bo komu podobają się swoje książki?), ale ja mogę i robię to z czystym sumieniem. To jest solidny kandydat do najlepszej trylogii roku!
Czytelnicy Twoich poprzednich
powieści, również tej, już wiedzą, kim jest Tomek. Jak możesz go opisać?
Czy miałeś trudność z
kontynuacją lub domknięciem jakiegoś wątku podczas pisania?
Na
szczęście nie. Pewnie dlatego, że dobrze przemyślałem całą
trylogię. Choć oczywiście było mnóstwo rzeczy, których nie
wiedziałem o swoich bohaterach, oraz wątków, które potoczyły się
inaczej, niż zakładałem. Ale to dobrze. Pisanie kryminałów
musiałoby być okropnie nudne, gdyby dało się je w
najdrobniejszych szczegółach zaplanować.
Jak
radzisz sobie z krytyką?
Od
lat zajmuję się dziennikarstwem, więc przywykłem do tego, że
moja praca jest oceniana. To uodparnia na krytykę. Nie załamuję
się, gdy komuś nie spodoba się moja twórczość. A na każdą
niepochlebną ocenę pewnie reaguję podobnie do większości
autorów. W pierwszym odruchu fundamentalnie się z nią nie zgadzam,
a potem zaczynam się zastanawiać, czy krytykujący jednak nie ma
racji.
Idealne
miejsce na popełnienie zbrodni?
Nie
mam pojęcia. Nie jestem mordercą.
Czy
rozważałeś inne zakończenie „Resetu”?
Nie,
wygrał pierwszy i jedyny pomysł, na który wpadłem. Oczywiście
bardzo długo się zastanawiałem, jak to wszystko literacko i
fabularnie poukładać, ale wszystkie rozwiązania orbitowały wokół
jednej koncepcji. Podobno pierwsze
pomysły są najlepsze. Mam nadzieję, że to prawda.
Miejscem
akcji jest Łódź, którą dobrze znasz. Z czym kojarzy Ci
się to miasto? Stereotypowo to właśnie tam jest najwięcej meneli
i dziwaków.
Kojarzy mi się z dzieciństwem. Z młodością.
Z rodziną i przyjaciółmi. Łódź rzetelnie zapracowała na swój
niekorzystny wizerunek, ale dla mnie to przede wszystkim miejsce, w
którym spędziłem pierwsze dwadzieścia cztery lata życia. To był
dobry czas. Co nie zmienia faktu, że gdy szukałem miejsca, które
by najlepiej pasowało od osadzenia akcji kryminału, oczywiście od
razu pomyślałem o Łodzi. Raz, że ją znam, więc stosunkowo łatwo
było mi umieścić tam wielowątkową opowieść. A dwa – Łódź
ma mnóstwo odcieni szarości, wiele niepokojących zakątków i
mroczną aurą. Kryminalne historie po prostu do niej pasują.
Na co dzień
jesteś dziennikarzem magazynu „Forbes”. Na czym
polega różnica pomiędzy redagowaniem
artykułów a rozdziałów książek?
Technicznie
jest to ta sama praca. Skracanie, zastępowanie jednych słów
innymi, szukanie rytmu narracji, weryfikacja treści. Główna
różnica polega na tym, że redagując artykuły ekonomiczne, w
największym stopniu pilnuję faktów, dat czy prawdziwości
pojawiających się w tekście ocen, a podczas pracy nad fikcją
kluczowa jest spójność w zakresie fabuły czy zachowań bohaterów.
W całej Twojej trylogii ważną rolę odgrywa motyw religijny.
Co Twoim zdaniem popycha człowieka wierzącego do
zbrodni?
Mogę jedynie zgadywać. Przypuszczam, że
najczęściej jest to jakieś psychologiczne spaczenie, które z
wiarą nie ma nic wspólnego, albo – jak w przypadku antagonisty w
moich książkach – fanatyzm. Jakaś straszna religijna
nadinterpretacja, która całkowicie tłamsi zdrowy rozsądek.
W
twoich opowieściach można odnaleźć sporo
przekleństw. Jak myślisz, gdzie jest granica tolerancji
wulgarności? Kiedy przekleństwa są do przyjęcia, a kiedy
pozostają wyznacznikiem
niesmaku?
To bardzo indywidualna
kwestia. Według mnie – czytelnika i autora – język powinien być
dopasowany do bohaterów i opowieści. Nawet nie chcę sobie
wyobrażać, jak wyglądałby dialogi w „Detoksie”, „Transie”
czy „Resecie”, gdybym usunął z nich przekleństwa. Byłoby to
bardzo nienaturalne. I raczej nieprzyjemne dla czytelnika – nawet
tego, który nie przepada za językiem potocznym w książkach. Poza
tym przekleństwa potrafią być bardzo wymownymi środkami wyrazu,
niosącymi ponadprzeciętny ładunek emocjonalny. Zrezygnowanie z
nich – szczególnie w mrocznych powieściach kryminalnych –
byłoby zbrodnią na literaturze.
Jakich
gatunków literackich nie znajdzie się w Twojej
szufladzie?
Masz na myśli szufladę, do której chowa się
rzeczy, których nie chce się wydać, czy półkę, na której
trzyma się książki?
Jeśli
szufladę, to jest ona pusta… Napisałem kiedyś książkę, której
nie wydałem. Po jej ukończeniu uznałem, że nie nadaje się do
publikacji. A jakiś czas później wykasowałem powieść z dysku,
żeby mnie nie korciło, by kiedyś do niej wrócić i spróbować ją
naprawić.
Jeśli półkę,
to jest ona bardzo urozmaicona, zwłaszcza że dzielę ją z moją
partnerką, która czyta więcej ode mnie. Mam wrażenie, że jedynie
dziada z babą tam brakuje… Nie mamy tak chyba tylko biografii
celebrytów. No i może literatury dziecięcej, ponieważ jeszcze nie
jesteśmy rodzicami.
Wiem, że
dużo czytasz. Jakie są według Ciebie korzyści
płynące z czytania książek?
Jest ich całe mnóstwo. Ale
jeśli mam wskazać najważniejsze, to nie będę oryginalny. Książki
są doskonałym źródłem wiedzy i rozrywki. Dobre powieści serwują
je starannie i ze smakiem, a nie w fastfoodowy i uproszczony sposób.
Wiem, że
pracujesz nad nową powieścią. Kiedy możemy się jej
spodziewać?
Niedawno ją skończyłem. Staram się
jednak oddawać redaktorom jak najbardziej dopracowane utwory, więc
teraz czeka mnie kilka tygodni nanoszenie poprawek i upiększania.
Zakładam, że do końca roku się wyrobię. A potem zobaczymy, jak
na tę powieść zareaguje mój wydawca. Sam jestem ciekaw, czy efekt
końcowy mi się spodoba.
Dzięki piękne za wywiad, materiały i poświęcony czas!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz